Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2008, 16:49   #147
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Martwe oczy wilka patrzyły na dżungle z wyrzutem. Simba stał nad ciałami dwóch najemników z upiornym trofeum w ręku, krzycząc coś do kompanów.
Lambert uniósł broń i puścił serię, która rzuciła czarnym o ziemię, rebeliant padł obok bezgłowego ciała najemnika kopiąc glebę nogami w przedśmiertnych drgawkach.

Egon i Wilk nie żyli, Halder zapewne też, co się działo z Silva nie wiadomo. Choć ich atak zadał spore straty w i tak przetrzebionych wcześniej szeregach rebeliantów, oraz wyeliminował moździerz, to było wszystko co mogli zrobić.
De Werve usłyszał muzykę niosącą się w górę rzeki, to nie mogli być Simba.

Szybko podjął decyzję i ostrzeliwując się skoczył za palące się kawowce.
Skulony przemykał pomiędzy ogniem, a rwącym nurtem rzeki. dym gryzł go w oczy, zdradliwy brzeg osuwał się spod stóp, lecz jakimś cudem udało mu się dotrzeć na skraj dzikiej plantacji pochłanianej właśnie przez żywioł. Przeskoczył między rzeką a palisada nadeptując na coś. Zagubiony magazynek,który widocznie wypadł gdy Belg otarł się o ścianę palisady.
Podniósł go i spojrzał w stronę molo.
Znieruchomiał.
Łodzi nie było.

Ile czasu pozostało do kolejnego ataku na na wpół zniszczoną misję? Lambert wolał się nie zastanawiać, pochylony ruszył biegiem nad rzeka pomiędzy budynkami. Przeleciał przez szopę z narzędziami, za kuchnią i zrujnowanym szpitalem.
Dźwięki muzyki były już całkiem wyraźne, ale z oddali, od strony dżungli słychać było też krzyki rebeliantów być może szykujących się do kolejnego natarcia.
Belg przypadł do palisady i wyjrzał w stronę dolnego biegu rzeki. widać było tylko samotną łódź dr Torecci przechyloną na bok i dryfującą z prądem kilkadziesiąt metrów od misji.
Od dżungli oddzielała go ogołocona z roślinności przestrzeń na ponad pół setki metrów.
Przypomniał sobie Egona ściętego serią w czasie biegu do zbawczej linii drzew i oparł głowę o drewno.
*Myśl, myśl!*.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline