Wątek: Błoto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2008, 23:31   #28
Solis
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
-Grzeczność nikomu nie przynosi ujmy, droga Pani - rzucona tonem lekkiej przygany uwaga rozpłynęła się jednak w ciepłym usmiechu mężczyzny.
- Poza tym, kawaler, choćby i w leciech posunięty, szacunek zawsze winien okazywac Damie. Na pewno zaś wtedy, kiedy to ma wspólne interesa do omówienia. - znów mały akcent na wspólne i już czuł, ze odzyskał panowanie nad sytuacją.

-Zatem witaj, posunięty w leciech kawalerze. Jestem Róża, papa jest właścicielem owego miejsca - lekka ironia, potem wyczuwalna duma. Próżna, choć na pewno nie głupia. Niebezpiecznie zachłanna... lecz to akurat dobrze dla nas, oceniał Albrecht rozmówczynię.

- Miła gospodyni jak się okazuje przyjaźni się z naszą zgubą. Pewnikiem mnóstwo rzeczy nam się wyjaśnie dzięki jaj uprzejmości - Blaithlin wprowadziła szybko Sęka w arkana sprawy, o jakich nie wiedział do tej pory. Wbiła swój przenikliwy wzrok w Różyczkę, wyraźnie nie pochwalając jej lekkiego podejścia do spraw niewymownych.

Postawa dziewczyny, zdawkowa uwaga, ocena córki kupca, trwały krótka chwilę. Proces owocny jednak był ze wszech miar, bo baron wiedział już, zę to nie lwica salonowa, nawykła do intryg, a dziewczę pnące sie w górę po śliskich szczeblach awansów, dzieki uporowi i bezwzgledności.

- Pani, wiedz proszę, że największą na świecie cnotą jest umiejętność dokonywania odpowiednich wyborów. Widząc ten piękny kantorek, spoglądając na Ciebie pani Różo, urodę, wdzięk i rozumność w pełnym rozkwicie, nie poważę sie na żadne sztuczki dworkiego intryganta. Przejrzałabyś mnie w lot, bystrooka. Ten sam dar jednak, podpowiada Ci już z pewnością, ze widzisz przed soba zwycięzcę. Życie gwiazdy długim jest niepomiernie. Nawet jednak i one trafiaja w końcu na kres żywota, wybuchając oślepiająco, a potem niknąc w samych sobie. On znika, choć jeszcze o tym nie wie. Zważ na własne korzyści, na reputację jakiej już nigdy się nie da odbudować. Widzę, ze kilka lat pracy pozwoli wam śmiało wykupić patent nobilitujący. Czy Szlachcianka Róża miałaby być kojarzona z łotrem i szubrawcem? Choćby nie wiem jak dzielny... on znika droga pani. Niestety drogi nasze przeciął los, a ja zawsze przecinam wszystko do końća. Tedy, zważ na to - do zakupu szlachectwa potrzebne jest poręczenie dwóch rodów o nieposzlakowanych opiniach. Panie Hieronimie, wiesz waść ile złota za taki parol w stolicy waszej zapłacicie? A w Cesarstwie? Daję wam mój akces do nobilitacji. Mój sygnet odcisnę w wosku, kiedy nadejdzie czas. Słowo szlacheckie. Bo lepsza z was szlachta będzie niz z tych bawidamków po salonach się tułających. Zaoszczędzicie pewnikiem z 1000 dukatów. Czy współpraca z Szorstkim jest tyle warta. - zamilkł na chwilę. Spojrzał prosto w oczy Róży. - Czy ona sam jest tyle wart?

Wiedział od razu jaka będzie odpowiedź. Ambicja grała w tej obrotnej osóbce. Jej zmieszanie kiedy skłonił się dwornie, zamiłowanie do zbytku, postawa... widać, że mierzy wysoko i cierpi z racji na swój niski stan mieszczańśki. A kto by ją wziął za żonę skoro się z czarostwem i rozbójnictwem zadaje? Żaden , najuboższy nawet szlachcic. Drogą więc jedyną pięcia się dalej w górę jest wykupienie królewskiego aktu nobilitującego.

- Cztery wiorsty za zachodnim wyjazdem wiodącym ku stolicy, jest małe rozdroże. Stoi tam samotna kapliczka poświęcona jakimś bóstwom opiekuńczym. Kiedy Samuel, to znaczy Szorstki chce się ze mną umówić... w sprawie interesów... - mimo wszystko wahanie, lecz niezbyt silne - Pozostawia mi tam wiadomość, pod figurką skrzydlatej postaci. Wiem tez, że w okolicy znajdują się ruiny starej warowni Naćwingów. Straszne to ponoć miejsce, bo kaźnie tam okrótne odbywały się w Mrocznych Wiekach. Samuel, Szorstki znaczy, nie ma w sobie strachu. Nic bym wam nie powiedziałą, naprawdę nic, gdybym wierzyła że to ten sam człowiek, co trzy wiosny temu. Jednak... sami go ujrzycie i zrozumiecie. Teraz to już wiecej strachu niż innych uczuć budzi.

Smutek w głosie był tak boleśnie szczery, że starszy jegomość poczuł wręcz ból, z powodu nieprawego kupczenia informacją. Róża chyba rzeczywiście była uczciwa, wobec siebie i swego kochanka. Jednak zmiany, o których znowu słyszy... Samuel Szorstki na pewno nie jest tym na kogo wygląda. Trzeba będzie miec to na uwadze.

Poprosił o inkaust i bez słowa wypisał rekomendację do uszlachetnienia rodziny, podpisał się zamaszyście i odcisnął sygnet w laku.
Bez słowa podał zakłopotanemu kupcowi, który jak bezwolny golem uczestniczył w akcie zdrady. Podszedł do Różyczki, ujął jej delikatną dłoń i zbliżył do swych ust. Zatrzymał ją dwornie cztery cale przed ustami, po czym szepnął cicho, tak by nie słuyszał ojciec.

- Pani, dołożę starań, by Samuela żywym pojmać, jeśli to będzie możliwym. Nie wiń siebie za nic. Tyś jeno narzędziem w rękach opatrzności. Nie dziś, to jutro złapałbym trop. Sprawiasz waśćka przysługę panu Szorstkiemu. Bo gdyby padł on pod człekiem bezhonornym, upodlony byłby po wsze czasy. Klnę się, zę ja zawalczę o jego duszę. Mądrze wybrałaś, dziekuję Ci i za niego i za siebie.

-Curuś, idziemy. - bezrozumnie zakomenderował, spoglądając na Blaithlin. Dziewczyna bez żadnego jednak protestu wsparłą sie an jego ramieniu i wyszli zgodnie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, obdarzając usmiechem oswojonych ochroniarzy i wdychając z lubością ostatnie nuty korzenno-przyprawowych specjałów.

Wrzawa dobiegła ich już na schodach. Odgłosy walki? W taki skwar? A moze właśnie dlatego...
 
Solis jest offline