Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2008, 00:07   #28
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Aleksandra Nassau

„Rozmowa za szkłem, ulice otoczone budynkami ze szkła-wody, szklano-wodny świat… Nieprawdziwy, tylko dlaczego znajdują się w nim prawdziwi ludzie? Realni, czujący i myślący… „

Aleksandra spojrzała na swego milczącego towarzysza drogi, milczącego towarzysza życia… Czasami człowiek podaje obcemu człowiekowi rękę i czuje jakby znał go od lat, w tym wypadku nie było to tego typu wrażenie, ponieważ był jej częścią. Najdziwniejsze, że takie samo odczucie władnęło Aleksandrą, ktoś z nią był już od dawna. Nie anioł stróż, nie sumienie, nie bliźnia dusza, lecz obserwator, towarzysz - Reynold… Z drugiej strony może sama to wymyśliła, bo tak bardzo chciała odszukac odrobinę logiki w tym całym szaleństwie. Nie szukała też odpowiedzi w umyśle mężczyzny, wystarczyło jej, że czuła, iż w jego słowach nie ma fałszu. Był za to delikatny niepokój, ale też ulga, prawidłowa doza niedowierzania, oraz potrzeba stabilizacji… „Jest normalny, nie ma potrzeby mącic mu w głowie zawłaszcza jeśli sam do niej nie zaprasza.”

Każdy kolejny krok prowadził coraz dalej w świat tego snu, choc oboje mieli nadzieję, że spełnia on dokładnie przeciwną rolę - prowadzi ich do domu i normalności. Dziewczynie było chłodno, jednak nie przekonywało ją to do wiary w to co ich otaczało… Jeśli dalej potrwa w takim stanie, niewiara doprowadzi ją do szaleństwa, a może właśnie w niej odnajdzie jakąś metodę? Zatrzymał ją delikatny wybuch emocji tuż obok – zaskoczenie przeradzające się w niepokój. Reynold zasłonił ją swoim ramieniem przed czymś na kształt zjawy. Zero heroizmu zwykły ludzki gest, który może za razem uratowac kiedyś komuś życie, jak i w obec niebezpieczeństwa być zupełnie bez znaczenia. Dokładnie w miejscu w którym chwilę wcześniej stali pojawiła się rozwiana sylwetka kobiety, ni to duch, ni to ciało – dla Aleksandry nie istniało, gdyż nie czuło. Co więc z materią nieożywioną w okół niej na co dzień ? A ty zwracasz uwagę na każdą cegłę i każde źdźbło trawy wokół Ciebie? Każde uczucie jest jak wizja, wiąże się z konkretnym człowiekiem, tym kim jest i co zrobił. Dla Aleksandry właśnie z takich wizji składa się świat…

Widząc wyciągniętą dłoń odruchowo odwróciła się dokładnie w przeciwnym kierunku, niż wskazywany przez nimfę i zrobiła parę kroków po których przestała czuc obok siebie cokolwiek, odwróciła głowę i dostrzegła Reynolda próbującego dojśc do czegoś składnego z wytworem tego świata, którego nie powinno być. Proste pytanie, będące ponagleniem, zupełnie pozbawione intonacji spotkało się z zagadkową odpowiedzią wywołującą jak wszystkie tego typu odpowiedzi uśmiech - „Rozmawiam z białym króliczkiem Alicjo.”

Rozmowa nie okazała się jednak łaskawa dla jej inicjatora… Nim Aleksandra zdążyła cokolwiek odpowiedziec, bądź tylko zmienic wyraz twarzy Reynold objął głowę dłońmi, a siła jego strachu odrzuciła prawie dziewczynę do tyłu…
„Co mogło się stac? Nie, źle postawione pytanie – jak mogło się to stac?”
Krzyk, prośba o spokój… Zmrużyła na moment oczy , gdy wiatr zadął prosto w jej twarz. Nim zdążyła je otworzyc Reynold leżał już na ziemi z rozpostartymi rękami. To, że się czegoś nie rozumiemy nie znaczy wcale, że musimy czekac na odpowiedź zanim zaczniemy działac… Nim duch opuścił zrodzony z dłoni, jak się dziewczynie wydawało, sztylet była już przy Reynoldzie i wyciągała do niego dłoń, bo cóż innego mogła zrobic? Jej ruchami zawsze kierowało coś zupełnie innego niż rozsądek, czy też decyzje podjęte przez umysł zwłaszcza jeśli chodziło o osobę tego mężczyzny. "Czy tak będzie ze wszystkim względem niego?"

Zimne, lodowe spojrzenie Meridol przyciągało Reynolda tak bardzo, że nie zauważył, gdy pojawiła się przy nim Aleksandra. Z początku jej zbliżenie wywołało u mężczyzny niepokój. Miał w pamięci swoją stratę, albo raczej pamiętał o stracie, bowiem po wspomnieniu nie został nawet ślad. Mimo to, być może ze strachu, nie protestował, gdy dziewczyna pochyliła się nad nim. Z tej pozycji trudno mu było nie dostrzec krwawiącej róży na jej piersi, z której skapnęło kilka kropel. Wyobraźnia podchwyciła ten widok.

„Czy we śnie można się wykrwawić?”-zapytał się w duchu, niespodziewanie pojawiła się na nie odpowiedź – „A jesteś zupełnie pewny, że to tylko sen?”

Jednak większe zaskoczenie spotkało go w momencie, gdy dziewczyna chwyciła jego rękę, pomagając wstać. Ranka na jej piersi natychmiast zasklepiła się i zniknęła. Dla samej Aleksandry wrażenie spływającej po piersi małej, lepiej, ciepłej strużki zmieniło się na dźwięk kruszejącej cienkiej warstwy lakieru… Lotny umysł matematyka natychmiast układał klocki w jedną całość. Dziewczyna krwawiła, gdy się rozstali, on tracił wspomnienia. Nagle wszystko ustało. Próbujący wyjść z zakamarków umysłu rozsądek kazał wiązać te fakty ze sobą, a nasuwające się wnioski zaskakiwały mężczyznę. Czyżby myśl o połączeniu okazała się prawdą? Tak podpowiadała metafizyka, tak stanowiło wiele religijnych dogmatów, że duch nie może istnieć bez ciała. Czyż można zobaczyć lepszy dowód? Odruchowo poprawił uścisk dłoni, pragnąc nie opuszczać już dziewczyny ani na krok. Wszystkie skojarzenia Reynolda pojawiały się cieniami w głowie Aleksandry… Nigdy tak łatwo i często nie udawało jej się utrzymywac kontaktu z żadnym człowiekiem – przeznaczenie?

„Nie, połączenie. Masz rację… Oddam Ci wspomnienie…”- Starała się go uspokoic.

Mimo wszystko powstał dość nieporadnie, jeszcze oszołomiony swoją niedawna podróżą. W głowie wciąż próbował ułożyć sobie, co zobaczył. Przyszłość, przeszłość, a może był to zwykły żart losu i nic takiego nie zdarzy się na prawdę? Czy to było istotne w tej chwili?
Poczuł nagłe szarpnięcie. Aleksandra podjęła decyzję o dalszej wędrówce. Wahał się, co zrobić. Bowiem syrena jak i jego towarzyszka wskazywały inne kierunki. Zimno przenikało jego ciało. Może to, jak i nieudany skok czasowy nie pozwoliły mu rozsądnie wybierać. Sama dziewczyna miała w głowie tyle, że to co się dzieje nie może być prawdziwe i nie jest więc nie ważna jest droga, ważny jest cel. Podążanie zaś za wskazówkami ze snu prowadzi tylko w jego głąb… Zimno objęło prawie nagie ciało dziewczyny, a bose stopy lekko stąpały po cieniutkiej warstwie śniegu.

"Jak mogam nie zauważyc analogi – połączenia zmiany pogody z chęcią zatrzymania nas w mieście? Jednocześnie z symbolicznym sztyletem – to co tam było nie mogło bezpośrednio ingerowac w to co robimy, jednak chciało wpłynąc na naszą decyzje" – brak składności myśli Aleksandra zrzuciła na karb niedogodności atmosferycznych.

Brak strachu to najszybsza droga ku samozagładzie – Aleksandra niestety prawie przez całe życie nią pędziła, a tym razem w tę szaleńczą podróż zabrała też przypadkowego człowieka.

Chroniąc siebie i Reynolda przed chłodem i śniegiem przez cały czas szła za ledwie pół kroku przed nim przyciskając swoje plecy i zamarzająca na nich wilgotna koszulkę do piersi mężczyzny - utrzymując ciepło i jednocześnie pozwalając mu się opierac na swoim ramieniu. On zaś postanowił zawierzyć tej, którą nazwał podświadomością, przynajmniej póki reszta ciała i umysłu była w lekkiej niedyspozycji. Idąc próbował uporządkować mętlik jaki miał w głowie, wszystko co wydarzyło się do tej pory, jak się tu znalazł, a nade wszystko jak ma stąd wyjść, lecz jak to bywa we śnie odpowiedzi nie były oczywiste.

Uporczywie powracająca do obojga myśl o niezwykłej nici jaka ich łączy znajdowała kolejne potwierdzenie chocby w samym fakcie tego, jak łatwo potrafili się porozumieć bez słów.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-12-2008 o 14:06.
rudaad jest offline