Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2008, 11:14   #77
Verax
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Zacisnął powieki, powstrzymując łzy, To się tak nie może skończyć. Dawno się tak nie czuł, tak bezradnie, bez pomysłu, bez perspektyw. Jak dziecko, czuł się jak niższa forma bytu, niczym robak...
Nagle poczuł lekko schropowaciałą, jednakże kobiecą rękę, wyczuł to, żaden mężczyzna na świecie nie miał tak delikatnych dłoni, nawet jak na takie warunki. Podniósł głowę, a przy nim już kucała Japonka
-Przepraszam, że byłam dla Pana niemiła -złożyła ceremonialny ukłon. -Proszę mi wybaczyć i przyjąć moje podziękowanie. Bez Pana pomocy, prawdopodobnie spłonęłabym, jak mój... dziadek.

Robert momentalnie się poderwał, jego oczy omal nie zaczęły okrążać głowy ze zdziwienia, wpatrując się w pochylającą się kobietę. Jeszcze żadna kobieta nie chyliła przed nim czoła, bo szczerze mówiąc nie było przed czym. Na ile tylko to było możliwe, chwycił ją i delikatnie podniósł do góry
-Seiko, Seiko, nie ma za co przepraszać, zrobiłby to każdy, naprawdę każdy- skłamał, nie każdy miałby na tyle odwagi, albo był aż takim głupcem-I nie jestem żadnym panem, jestem Robert, po prostu Robert- uśmiechnął się i nie wiedzieć czemu przytulił kobietę, jednak momentalnie opuścił ręce i zmieszany rzekł, nie patrząc na kobietę
-Ma ktoś jakieś pomysły na podróż w czasie, albo przetrwanie najbliższych chwil?- Pierwszy raz w życiu, co dziwne, czuł aż takie zażenowanie całą sytuacją i palący wstyd Dureń!

-Tobie także dziękuję Adnan-san.- dodała po chwili Seiko.

Gdy tylko to powiedziała, niczym grom z jasnego nieba dobiegł ich trzask łamanej gałęzi za ich plecami. Wszystkich zmroziło, a oczy wszystkich wypełniał teraz paniczny strach, który w programie przewidział tylko i wyłącznie ucieczkę.
Wszyscy nerwowo podrygiwali.

-Cholera!- z ledwością wykrztusiłem- Coś przylazło na kolację
-Adnan, co myślisz o tych drzwiach? Udałoby się nam uciec w razie czego? Echhh! Ogień! Gdybyśmy mieli ogień, to COŚ nie ośmieliłoby się zbliżyć tak bardzo. - mówiła gorączkowo kobieta.

-Ogień, ogień. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko spróbować- gdu to mówił, już podnosił dwa pozostałe kije, jeden rzucił w stronę Adnana-Przynajmniej w taki sposób będziemy się bronić, a Ty Seiko w razie czego uciekaj, jeśli sytuacja nabierze złych obrotów- mówił to wszystko drżącym głosem, a drewniany kij wcale nie leżał pewnie w jego dłoniach, drgał lekko, a jego nogi niczym liście na wietrze, targane podmuchami wiatru.
Bez walki się nie poddam.
Za każdym razem, gdy przymykał powieki, na ich wewnętrznej stronie, niczym na kinowym ekranie, całe jego życie mu mijało przed jego oczyma.
Teraz wiedział jak się czuli pierwotni, sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Ogień, ten pomysł wracał. Miał jakiś wybór? Szczerze możemy wątpić, a On powiedział "Kołaczcie, a otworzą wam", Niech się tak stanie, daj nam ogień W myślach pojawił się obraz pochodni, by każdy mógł mieć jedną teraz. Zbierał resztki trzeźwych myśli, które ostały się w zranionej psychice.
 
__________________
Bo nie wiemy co za tym dniem,
Za horyzontem, za dniem...
Verax jest offline