Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2008, 14:38   #20
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
- Tuż to niedorzeczne! Jak pań śmie.. Posyłać naszych wspaniałych, malutkich braci na pewną śmierć? Wyrżniemy w pień te marne, zielone stworzonka.... – rzekł dzielny, acz głupi Ith’ilian.
- Twoja propozycja jest jeszcze bardziej niedorzeczna. Zresztą, co mam owijać w bawełnę, Jest po prostu durna. Jeśli marnymi stworzonkami śmiesz nazywać stworzenia mierzące sobie ponad dwa metry wzrostu, zbrojni w wielgachne toporzyska z ostrzami wielkości Vladimira i noszących na sobie ciężkie zbroje tak twarde, że można na nich połamać miecz to gratuluję braku rozsądku i życzę powodzenia. Ja do twojego planu ostrza nie przyłożę. Widzisz, jestem realistą i zawsze oceniam realne szanse na powodzenie danego działania. W tym przypadku zbrojne starcie ma zerowe szanse powodzenia. Właśnie, dlatego mogę ci życzyć tylko powodzenia. A więc powodzenia.

Takie słowa padły z ust Garreta. Chciał już wypowiedzieć się na temat planu Vetinariego, gdy nagle najmniej oczekiwana osoba walnęła pięścią w stół. Tą osobą był milczący do tej pory Rufus Kartoszek. Wszyscy (łącznie z, o dziwo, Vladimirem) zamilkli i spojrzeli na zdenerwowanego niziołka.
- Dość już mam tego pustego pieprzenia! Miast przerzucać się głupimi propozycjami, jedna głupsza od drugiej, winniśmy coś ustalić, O ile mi wiadomo orkowie odsypiają za dnia, a są na nogach w nocy.
Burmistrz potwierdził to stwierdzenie skinięciem głowy.
- Póki jest dzień da radę łatwo zakraść się do obozu i tam podesłać kogo trzeba. Zapytacie się pewnie kogo w takim razie trzeba. Ja zgłaszam się na ochotnika. Jednak za wszelkie trucizny szczerze dziękuje. Wystarczy mi dobrze ukryty sztylet do zakończenia sprawy. Wy musicie tylko eskortować mnie na miejsce i zapewnić mi bezpieczną ucieczkę.

Garret milczał uważni przyglądając się odważnemu niziołkowi. Uśmiechnął się.
- Masz jaja, mały. To rzecz niezbędna w zawodzie najemnika. I dla wykonania zadania również. W końcu wódz lubi tylko niziołków płci męskiej. Skoroś chętny i świadom ryzyka nie widzę żadnych przeciwwskazań. Mamy już plan. Teraz potrzebujemy przewodnika, który doprowadzi nas do obozu orków. Mam nadzieję, że pomyślałeś o tym, panie burmistrzu.
- Oczywiście. Znalazłem dwóch chętnych, którzy zaprowadzą was na miejsce. Lancelot! Vorenus! Do mnie!

Nim przebrzmiało wołanie burmistrza już dało się słyszeć pierwsze kroki dochodzące z górnego piętra. Po chwili po schodach zeszło dwóch mężczyzn. Jeden nosił na sobie rycerską zbroję, co dawało jednoznaczną odpowiedź na temat jego zawodu. Drugi mężczyzna, zarośnięty i w obdartym ubraniu, kroczył niezbyt śmiałym krokiem dzierżąc w dłoni butelkę. Rycerz spojrzał na gości i położył dłoń na rękojeści miecza zawieszonego u pasa:
- Na honor – powiedział – Cóż to za paskudne mordy? Porwać chcą pana burmistrzu?
- Pohamuj swój język nim ci go wtłoczę w gardło – rzucił Garret.
- Grozisz mi, zbóju?
- Nie. Stwierdzam tylko prosty fakt.
Burmistrz przerwał spór uniesieniem ręki:
- Dość! Jeszcze nam się tu zaraz na miecze potniecie i dywan mój krwią gotowiście splamić. Lancelocie. To są ci najemnicy, których macie doprowadzić do obozu orków. I dobrze ci radzę, Nie zawiedź mnie. A teraz chyba pora już kończyć jałowe dyskusje i przystąpić do aktywnego działania. Żegnam państwa.

Po opuszczeniu domu Lancelot zwrócił się do najemników:
- Nie traćmy czasu i bezzwłocznie ruszajmy, by poczwary raz na zawsze pognębić.
Wtem odezwał się Vorenus:
- A nuż do karczmy się jakiej udamy i tam odpoczniemy od trudów żywota. Nawet ci panowie wyglądają na dość zmęczonych.
- Nie ma czasu.
- Nie ty decydujesz. No, panowie. Co o tym sądzicie?
 
wojto16 jest offline