Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2008, 19:47   #502
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tev od początku był wulkanem energii. Może energia była nie do końca pozytywna lub negatywna, ale zawsze był w stanie erupcji. Ponadto rzeczywiście był podobny do wulkanu, tak jak on, to co z niego wypływało było gorące, zaś sam w sobie był potwornie hałaśliwy.
Ale nawet w tworze tak silnym jak owy wulkan, może zabraknąć magmy, która wypłynęłaby potokiem.
Tak właśnie działo się z Tevem. Uznawał to za upodabnianie się do Ravista, spowodowane zbyt długotrwałym siedzeniem z tymże osobnikiem. Często dawał to do zrozumienia: "Zabierzcie ode mnie tego sztywniakaaaaaaa!!! Każdy, tylko nie ooonn!!!", "Przez ciebie tetryczeję GNOJU!!!" czy "Ty produkcie uboczny Skolopendromorficznego chędożenia... co ja pierdzielę... To przez ciebie potrawko z Bloedzuigera!".
Ravist myślał podobnie. Myślał, że Tev staje się spokojniejszy i zaczyna chłodno myśleć.
Mylili się. Powodem było nic innego jak to, że wszystko coraz bardziej podłamywało Rakszasę. Strata głosu była czymś, czego nie mógł przeboleć przez cały czas aż do chwili jego odzyskania. Zdrada Kejsi, choć nieświadoma, również miała wpływ, tak jak to, że Rakszasa, pomimo wszelkich starań, nie utrzymał równowagi, która z wielkim łoskotem runęła. Powoli świat zacznie załamywać się pod uderzeniem upadającej równowagi.
Ravist i Tev szczelnie ochronili się psychicznie, mentalnie i fizycznie, lecz cios nadszedł, jak zawsze, ze strony, której najmniej się spodziewali. Tev najzwyczajniej w świecie stracił siły i ochotę do wszystkiego, nawet niszczenia.
Anioł posłał ku Kejsi niewinnie wyglądającą kulkę, która miała jednak sporą moc. Z siłą Ogra, Kejsi została strącona na drzewa. Rakszasa usłyszał tylko trzask łamanych gałęzi oraz konarów, po czym jeszcze chwilę patrzył w to samo miejsce, oczekując ponownego ataku Kotki. Ki jego szczęśliwemu zaskoczeniu, nie nastąpił, więc zleciał na ziemię, ponownie przybierając postać Tygryza, zaś Stabilna Czerń ponownie spłynęła mu na ręce. Stanął obok Barbaka i Waldorffa.
-Dzięki Tev za pomoc. Ale wiesz ja musze zrobić coś co obiecałem koledze. Jeżeli będzie się to kłócić twemu odbiorowi świata to wycofaj Go. Mam ostatnią misję do zrobienia. Nim minie dzień Drow znów nas zdradzi tak jak wtedy przy walce z bladolicym. On musi zginąć, to za to że wysługuje się tej Fioletowej wywłoce-powiedział Krasnolud, zaś Sirfaldir popatrzył na Teva, który pokręcił głową. Dalej miał osłaniać Waldorffa.
-Kto powiedział że będziemy żyć wiecznie...-rzekł Waldorff, zaś Tygrys pokręcił głową.
-Nikt-mruknął, chwytając swoją broń mocniej.
Krasnolud popędził na Ray'giego, gdy ten wystrzelił z Oka Światła. Strzała stała się czymś, co przypominało kometę, a kiedy uderzyła, rozbłysło białe, oślepiające światło.
Przez pewien czas Tev nie widział nic i wcale mu to nie przeszkadzało. Poprostu usiadł sobie, grzebiąc palcami w ziemi.
Kiedy już odzyskał zdolność widzenia, zobaczył, że Legion zniknął, Ray'gi stał z zaciśniętymi oczami, a Levin z krzykiem bólu padł na ziemię. Druid miał szczęście. Przy anihilacyjnej mocy powłoki topora i sile Krasnoluda, mógł obudzić się w dwóch połówkach.
Kejsi podbiegła do Levina, rozpaczając, zaś Tev poczuł przewrotną przyjemność z tego zdarzenia. Nie, nie z tragedii Levina, lecz z rozpaczy Kejsi. Być może silne uczucia otworzą jej ślepe oczy.
W rzeczywistości Levin widział więcej niż Kejsi.
-To twoja wina Kejsi. Gdybyś nie traciła czasu na bezsensowne atakowanie mnie, byłabyś bliżej Ray'giego i Levina. Zdołałabyś ich wtedy osłonić-wbił szpilę Ravist, gdy nagle znaleźli się polu, w zbożu.
Nie było jednak Astarotha i Levina. Mogło to znaczyć, że umarli, ale nie musiało.
Nagle usłyszał szmer w zbożach, zaś jego oczom ukazała się dziewczynka i chłopiec. Kejsi rzuciła się na Ray'giego, po czym odleciała szukać Levina.
-I co teraz? Dalej będziemy się zabijać, czy może raczej zastanowimy się co dalej?-zapytał Barbak, zaś Tev wzruszył ramionami. Pisk dziewczynki był swego rodzaju alarmem, więc Tygrys spojrzał na niebo, gdzi leciały do nich niedobitki Legionu, które nagle zmieniły się w pył. Kątem oka dostrzegł ruch. To Azmaer.
-Ten, zdaje się, stoi w kolejce po to, żeby go zniszczyć, nie?-zapytał Ravist, nie dbając o to czy go ktokolwiek usłyszy, zaś sam słuchał Ray'giego, wstając.
-Nie wiem, czy ten świat kocha zdrajców ideałów, ale wiem, że i on powoli zgnije jak wszystko, co pod dominacją Mistress. A więc nie macie już dokąd uciec, gdzie się schować. Więc dajcie sobie spokój, przyjaciele…!-rzekł Mroczny Elf, zaś Ravist uśmiechnął się tajemniczo.
-Masz rację, wszystko tu zginie, bo równowaga nie została zachowana, a wszystko przez Mistress-mruknął.
-Co do drugiego, nie zgodzę się. Zrozum, istnieją inne światy, a ja mogę do niego wrócić... Wraz z nimi-wskazał na Barbaka i Waldorffa. Osobą, której tak naprawdę ufał, jest Waldorff, więc nie zamierzał go zdradzić.
Stał się Anihilacyjnym tworem, stając u boku Waldorffa.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline