Lot, Levin lubił latanie. miał to coś z kruka. Wiatr mierzwiący mu włosy, chłodzący twarz. I te uczucie, uczucie wolność. Lot sprawiał mu autentyczną radość. W przeciwieństwie do Barbaka. Druid przypomniał sobie reakcje orka na nieliczne loty. Poczuł chęć podzielenia się z przyjaciółką słowami, które kiedyś usłyszał od orka. -Kejsi my nie jesteśmy stworzeni do latania.
Gdy chimerka wyraziła swoje obawy, Levin się uśmiechnął. Nie z wyższością, po przyjacielsku z lekkim zmęczeniem. -Kejsi ja nie patrzę w chaos. Odkąd się z Wami spotkałem, odkąd zaczęło mi się, często mylnie wydawać, że wiem o co w tym chodzi mam tylko jeden cel. Bardzo prosty cel, przynajmniej w porównaniu do celu Ray'giego czy Astarotha. Ocalić siebie i swoich przyjaciół, czyli Ciebie, Barbaka i Funghrimma. Niestety Ray'gi ma swój własny cel, który może z moim kolidował, a będzie kolidował tylko wtedy gdy spróbuje zabić Ciebie lub Barbaka. Funghrimm, on pragnie śmierci w walce ale Wy musicie żyć. Musicie. -Nie patrzę w chaos, patrzę w Światło, to najczystsze. Dlatego gdy dolecimy, proszę zaufaj mi. Nie chce się mścić. Walczyć z Barbakiem czy Funghrimmem chce z nim porozmawiać. Podobnie z Ray'gim. -I jeszcze jedno, wszystko co robię od początku, w tym mój sojusz z Ray'gim robie dla Was. Waszej trójki.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |