Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2008, 01:20   #129
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
"Asmod. Ten..." Ciężko było znaleźć jedno dobre określenie. Ambu przechylił głowę spoglądając za oddalającym się upadłym.

"Z jednej strony tak odpychający, bezczeszczący samą lubieżną myślą wszystko co żyje. Szeptał niczym wąż, wpuszczając jad w uszy ludzkie. Nakłaniając do złego.
A z drugiej... Emocje które się z niego wylewały. Pełen płonących myśli, które bólem porywały jego duszę. Nienawiść i żałość wyrzucał z siebie pełnymi ognia słowami. Jak dziecko, które stara się zwrócić uwagę swojego ojca. Ale przecież właśnie tak było. Dziecko postanowiło być niegrzeczne, aby Ojciec spojrzał na niego. Choćby na moment. Choćby poświęcił tyle uwagi, aby maluch zdążył wygłosić przynajmniej kilka swoich racji, modląc się w duchu, że nie zostanie odrzucony. Do tego ślepo wierzył w swoje racje. I ten ogień. I ta złość tak ciągną mnie do niego..."

Ktoś pchnął Ambu, a światło zadrgało wbijając się głębiej w serce. Ten zatoczył się i potarł zroszoną potem skroń. "Nic dziwnego, że Satanael zrzucił na kogoś innego jarzmo, które tak wbija się w umysł przy ludziach."

Dla Ambu człowiek był jedynie kolejną istotą. Teraz zbliżywszy się do niej, miał wrażenie, że ktoś wbija mu miecz w serce i przekręca go kilkakrotnie.

Chwiejnym krokiem podszedł do studni, starając się omijać ludzi. Słabiło go. Opadł w końcu na cembrowinę. Morf znajdował się gdzieś w pobliżu. Odskoczył niezadowolony, zanim Ambu jeszcze go niechcący wepchnąłby do tej dziury z majaczącą na dnie wodą. Ze stojącego w pobliżu wiadra anioł zaczerpnął trochę wody i schłodził usta. Twarz. Napił się, szukając ukojenia. Oczywiście go nie znalazł.

"Kilka dni? Zebrać informacje? Mojżesz. Semici. Wolność. "

Spotkał spojrzenie Morfa. Karcące.

"I co teraz? Stałem się niosącym światło. Nie podejrzewałem, że będzie to tak boleć. Trzymam się upadłego Archanioła, który uważa mnie za istotę bliską i nie zwraca uwagi na to, iż jestem prochem. A raczej, że byłem. Teraz jestem... wiążącym ogniwem? Ważnym elementem całej układanki? Ha! Ciekawe, czy będą o mnie walczyć. Zobowiązałem się do zdrady tych, którym teraz pomagam. I jeszcze ten Morf. Znów przy mnie. Gdzie był wcześniej? Czym był?"

- Dobrze, to gdzie teraz idziemy, mój bracie? - rzekł przygarniając do siebie kota, jakby ten mógł ukoić ból świetlany. - Mojżesz. Może targ?

I Ambu, trzymając się ściany udał się w kierunku targu - czyli tam, gdzie toczyły się z wolna wszystkie wozy. Skąd dochodził zgiełk i hałas. Gdzie ludzi było pełno. Może usłyszy coś przypadkiem? Semici muszą mówić o tym, który zdaje się ich zdradzać. Egipcjanie muszą plotkować o tym, który tak inny od nich dostaje przywileje na równi z dworakami faraona.

Gorzej, że zapewne przypłaci to wycieczeniem. Ból nie odejdzie. A im więcej ludzi tym go będzie więcej. Warto jednak spróbować.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline