Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2008, 08:24   #150
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Całe szczęście, że nieporozumienie wyjaśniło się dość prędko. Musiał przyznać, że sprawność i szybkość z jaką załoga zareagowała na prowokację Silvy zrobiła na nim dobre wrażenie. Kimkolwiek byli ci ludzie z holownika nie byli dyletantami.
Gdy w końcu dostali się na pokład, to pomimo zmęczenie, brudu i przejść Marcus wyprężył się w postawie zasadniczej i zasalutował zgodnie z regulaminem.
- Kapral Marcus Halder z 12 batalionu kongijskich żandarmów. Lecieliśmy z pomocą z Leopoldville do Stanleyville. Samolot został zestrzelony w pobliżu tej misji. – wskazał ręką na unoszące się w dżungli dymy.
- Wobec zagrożenia atakiem bandytów wysadziliśmy samolot i wycofaliśmy się do tego miejsca. Wczoraj wieczorem misja została zaatakowana przez znaczne siły. Dotrwaliśmy do rana, ale oddział został rozproszony. – meldował beznamiętnie i rzeczowo.
- Rzeką w uszkodzonej łodzi ewakuowaliśmy kobiety i dzieci z misji. Gdzieś tu są. – przerwał by zaczerpnąć oddech. Ze zmęczenia zakręciło mu się w głowie. Czuł jak napięcie ostatnich godzin znów go dopada dając pole podstępnemu znużeniu.
- Musimy je odnaleźć. Część zapasów ukryliśmy w dżungli przy rzece. Dowodził porucznik de Werve. Nie wiem kto jeszcze przeżył.
Zakończył dosyć chaotycznie starając się wyrzucić z siebie jak najwięcej istotnych informacji.
Gdy prezentacja dobiegła końca i okazało się, że przynajmniej dwóch ludzi z załogi, sądząc po imionach, jest niemieckojęzyczna Halder poszedł na dziób i zasłaniając oczy ręką zaczął wypatrywać łodzi. Wkrótce ją zobaczyli. Ku radości Marcusa na pokładzie tonącej łajby był i Lukas.
Pomagał dzieciom dostać się na pokład. Wyciągnął ręce w stronę Anki, gdy ta znalazła się na pokładzie Halder mocno ją uściskał śmiejąc się.
- Guten Tag. Dobrze Cię znów widzieć. – odsunął ja na odległość ramion puszczając perskie oko.
- Przepraszam. – rzucił trochę zmieszany tym niezwykłym jak na niego wybuchem uczuć puszczając ją i przechylając się przez burtę.
- Panie Poruczniku sprzęt. – przypomniał Belgowi gdy już kobiety i dzieci były na holowniku. Na wszelki wypadek zszedł do łodzi, by pomóc i dopilnować, by wszystko zabrali.
Dopiero gdy wszyscy byli na pokładzie pozwolił sobie na pełne ulgi westchnienie.
- Wilk ? – spytał spoglądając na de Werva.
W odpowiedzi dojrzał tylko smutek w jego wzroku.
Pokiwał głową. Ta potyczka kosztowała ich dużo krwi. Za dużo.
Wyciągnął paczkę jakimś cudem suchych papierosów częstując wszystkich. Zaciągając się dymem spoglądał ponuro w stronę płonącej misji. Banda cholernych dzikusów. Jeszcze z nimi nie skończył.
Jednego był pewien. Odpowiedzą mu za każdego zabitego towarzysza broni.
 
Tom Atos jest offline