Klif. Śnieg. Upadek. Ból. Strach. Wilk. Nuty …
Myśli szybko pojawiały się i znikały przywracając obrazy, jak jej się zdawało, sprzed kilku chwil. Nagły powrót do rzeczywistości wywołał u niej dziwny stan dezorientacji. Ale czy to na pewno była rzeczywistość? Czuła chłód na policzkach i coś ciężkiego na czole, co natychmiast strąciła, a co później okazało się dłonią jakiegoś nieznajomego. "Co jest?!"
Ruda obróciła się lekko i zobaczyła leżącego obok niej brodatego mężczyznę. Chwilę później spostrzegła jeszcze trzy osoby. "Czyżby to oni znaleźli ją pod klifem i odgonili wygłodniałego wilka ?" – sama nie wierzyła swoim myślom. Facet, który jeszcze przed chwilą robił sobie podpórkę z jej twarzy, jakiś blondas, kobieta wybudzona z jakiegoś koszmaru i wyglądający na lekko zagubionego mężczyzna, nie wyglądali raczej na jej wybawicieli. I jeszcze to martwe drzewo, nie wzbudzało w niej żadnych pozytywnych uczuć. Podparła się na rękach i spojrzała przed siebie. "Spaliśmy w takim chłodzie, na środku pustkowia? A może jednak umarłam, a to jest …" – przymrużyła błękitne oczy – "Dlaczego to niby 'niebo' wygląda jakby tu też wszystko szlag trafił ?!"
- Cholera!- ręka osunęła się i znów wylądowała plecami w śniegu – Ała! – jęknęła czując wszystkie kręgi swojego kręgosłupa. Teraz była pewna, że żyje i że musi wziąć jakieś tabletki przeciwbólowe. Jedynym plusem było to, że gruby i ciepły płaszcz i kilka ciepłych warstw ciuchów ochroniło ją przed zamarznięciem. Chociaż może lepiej by było jakby już się nie obudziła i pogrążona w sennych marzeniach nie musiałaby się przejmować nadchodzącymi dniami, głodem ani zimnem. "I takie to moje szczęście." – pomyślała. Nie chciała się dłużej zastanawiać nad tym co widziała i czuła i widząc jak reszta podnosi się ze śniegu, sama spróbowała stanąć na nogi. |