Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2008, 10:02   #11
Piiiink
Banned
 
Reputacja: 1 Piiiink nie jest za bardzo znany
-Tak Smokowcze, dobrze myślisz. Twoje życie zależy tylko ode mnie. Jednym słowem mogę cię zabić, nawet bez magii. Ci ludzie boją się mnie...
Na te słowa całym jego ciałem wstrząsnął dreszcz czystego przerażenia. Był w potrzasku skazany na łaskę bądź nie łaskę tego strasznego człowieka. W tej chwili nie marzył o niczym innym tylko o ucieczce, jak najdalej od Raistlina i była to jedyna rzecz której nie mógł zrobić. Arcymag mówił dalej ale jego słowa nie docierały już do Cienia który nerwowo skrobał pazurami blat stołu próbując pozbyć się niezwykle nieprzyjemnego wrażenia. Raistlin był w jego myślach, przeszukiwał je! Wreszcie Arcymag wstał i odwrócił się od nich. Cień nieco odetchnął, tylko po to by podskoczyć na krześle kiedy Raistlin znowu skierował się w jego stronę ze sztyletem w dłoni. Potem Arcymag postraszył gości i zniknął w oślepiającym rozbłysku. Jeśli teraz potrafił takie rzeczy to Cień wolał go sobie nie wyobrażać kiedy magia wróci. Brrrrrr. Zamrugał gwałtownie próbując pozbyć się jaskrawych powidoków które tańczyły mu przed oczami. Ze zdumieniem stwierdził że wraz ze zniknięciem Raistlina zniknął też strach. Wziął kilka głębszych oddechów żeby jeszcze trochę się uspokoić. Wtedy ktoś przemówił:
Witajcie nazywam się Oeras Linhil. Przystajecie na to zadanie? Ja uważam, że powinniśmy podjąć próbę przywrócenia magii. Co wy na to?
Cień puścił te słowa mimo uszu, miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie niż konwersacja z jakimś elfem, musiał stąd wyjść! Wstał i odwrócił się do tłumu. Groza jaką wzbudzał Raistlin była teraz po jego stronie, jeśli ci ludzie bali się go choć w połowie tak jak on sam to był zupełnie bezpieczny. Podniósł dłoń do pyska i po kolei, dokładnie oblizał każdy ze swoich pazurów. Opuścił ręce i odsunął je od boków pokazując im że nie zamierza sięgać po broń i wcale się na nich nie gniewa. Jego ogon wściekle smagający to w prawo to w lewo mówił coś zupełnie innego. Ruszył przed siebie patrząc mijanym osobom prosto w oczy i zapamiętując ich twarze. Tak na wszelki wypadek gdyby miał kiedyś okazję odpowiednio podziękować im za miłe przyjęcie. Przeszedł już ponad połowę drogi gdy dostrzegł jednego z tych którzy chwilę temu zagrozili mu mieczami, ta gęba nie podobała mu się szczególnie. Jeszcze krok i przeora ją pazurami a potem nie zatrzymując się wyjdzie. Rana nie będzie być może szczególnie spektakularna, ot zwykłe zadrapanie ale musi wystarczyć. Zamachnął się.
 
Piiiink jest offline