Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2008, 11:28   #13
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Stali za rogiem budynku, w którym miał być jakiś Mike. Cholera wie, co to za jeden, ale mógł mieć jakieś informacje na temat ich zleceniodawcy. O ile to wszystko nie jest jakimś wkrętem. Spojrzał na dwie dziewczyny, które wyciągnęli z ostrzelanego samochodu. Loki uśmiechnął się mimowolnie, gdy przyrównał rozbity wóz do swojego starego Forda Protona, również przestrzelonego tu i ówdzie. "Przynajmniej jeździ i nikt nie chce go ukraść" - zwykł mawiać o swoim aucie.

Andrew wypatrzył jakiegoś rannego typa w otwartej klatce schodowej budynku. Szwed spojrzał w tamtym kierunku, dostrajając cyberoko. Dwudziestokrotny zoom teleskopu zapewniał mu przybliżenie porównywalne z lornetką. Do tego możliwość przełączenia wizji w tryb infra-red przydawał się, gdy trzeba było wyszukać żywy cel.

- Zaraz! Jeszcze jeden - powiedział półszeptem do Andrewa, pokazując mu jakiegoś osobnika na piętrze. Wyłączył podczerwień i dał pełne zbliżenie na teleskopie. Koleś z długą bronią - pewnie snajper. "Pułapka?" - zastanowił się przez chwilę. "Całkiem możliwe, w końcu ktoś nas wystawił. Może chcą posprzątać, żeby sprawa się nie rypnęła..." - pomyślał.

Z kabury pod pachą wyciągnął Glocka. Polimerowy pistolet możliwościami bardziej przypominał pistolet maszynowy. Nie dawał co prawda możliwości strzelania pełną serią, jednak trzy precyzyjnie wymierzone bezłuskowe pociski potrafiły być równie zabójcze. No i zostawała amuniacja na później. Do lufy przykręcił krótki tłumik, po czym zwolnił blokadę dwudziestonabojowego magazynka i w jego miejsce wsunął większy, trzydziestonabojowy. Całość razem nie była większa, niż mały PM, przy zachowaniu poręczności pistoletu.


Z kabury pod drugim ramieniem dobył obrzyna. Dwie krótkie lufy oberżniętej dubeltówki kaliber 12/70 wyglądały złowieszczo - rój metalowych odłamków wylatujący z obu ponad 18mm średnicy luf mógł zrobić z człowieka krwawy befsztyk. Przełamał lufę i sprawdził obecność ładunków. Wszystko w porządku. "Dobry na każdą okazję" - podsumował prezent, który dostał na któreśtam urodziny od brata - Svena. Drewniana, wytarta rękojeść uspokajała. To tak, jak z ciężarem karabinka, czy innej broni, a zupełnie inaczej, niż Glocka. Długo przyzwyczajał się do lekkiej, polimerowej konstrukcji pistoletu. Ale z miejsca docenił jego precyzję i niezawodność. Z kolei prostota dwururki również zapewniała niezawodność, pod warunkiem używania amunicji dobrej jakości. Z tą jednak nie zawsze było najlepiej. Utwardzane arsenem i antymonem ołowiane kulki w zależności od zdobytej u znajomego fixera pudełka z amunicją osłonięte były łuską tekturową lub plastikową. Ta pierwsza była podatna na zawilgocenie, jednak Loki nie zawsze miał dostęp do plastikowych nabojów, więc musiał korzystać również z tych pierwszych. Krótkolufowa broń śrutowa, idealna do walki w ciasnych pomieszczeniach i na krótkie dystanse, z nawiązką rekompensowała pewne niedgodności z dostępem do amunicji.

- Jestem gotowy. Możemy ruszać - powiedział do Andrewa, łykając kolejną pastylkę przeciwbólową. Dziewczyny miały zostać na miejscu. Solosi podbiegli chyłkiem pod osłoną sąsiednich zabudowań. Szwed zdziwił się, jak mało środków ostrożności stosowali ci w środku. Snajper z widokiem na front i koleś w bramie. Ten ostatni już raczej nie zdziała zbyt wiele. Andrew dopadł do wejścia i zajrzał ostrożnie. Loki rzucił ostatnie spojrzenie na najbliższą okolicę i zadziwiająco cicho, jak na jego posturę, wślizgnął się do środka, omiatając przestrzeń zwieńczoną tłumikiem lufą pistoletu.
Gostek leżał na schodach i wykrwawiał się. Bezmyślnie spoglądał na dziury w nogach wyżarte przez serię pocisków. Widząc wchodzących do środka chciał coś powiedzieć, może krzyknąć, lecz jego usta zamknęło ciche splunięcie Glocka Lokiego. Odrzucona pędem pocisku głowa uderzyła o betonowy schodek. Loki, nie zajmując się nim więcej, ruszył w głąb klatki schodowej. Tuż za nim szedł Andrew.

Po cichu dotarli na piętro. Loki zwiększył czułość cyberucha, starając się wyłowić wszelkie odbiegające od normalnych szumów odgłosy. Nic, poza jakimś szuraniem daleko w korytarzu. Powrócił do zwykłego odbioru - filtr wyciszający nagłe dźwięki z reguły działał prawidłowo, jednak ostrożności nigdy za wiele. Dzięki tej zasadzie jeszcze żył. Przyklęknął i powoli wyjrzał zza ściany. Sylwetka na podłodze, najwyraźniej postrzelona, w każdym razie nieruchoma. Przyjrzał się uważniej i potwierdził brak zagrożenia. Trudno się ruszać z odstrzeloną głową. Wysunął wskazujący palec w górę, po czym kciuk w dół, dając znak obstawiającemu schody na wyższe piętro Andrewowi.

Nagle, do głowy przyszedł mu pewien pomysł. Spojrzał w górę, jakby mógł przeniknąć wzrokiem przez warstwę betonu i stali. Zastanawiał się przez chwilę, po czym cicho podszedł do Andrewa i przekazał mu szeptem kilka wskazówek. Tamten skinął głową i skierował się w stronę korytarza, w którym leżał martwy mężczyzna. Loki, nie zwlekając, ruszył w górę schodów.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 27-01-2009 o 09:09.
Gob1in jest offline