Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2008, 20:48   #4
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Co dzień ta sama zabawa się zaczyna
i przypomina dziecinne twoje sny.
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
i tam są wszyscy, a na przeciw - Ty.




Paprocie ze szrony rozrastały się leniwie po szybie rozprostowując swe pozwijane palce. Mała dziewczynka szybkim ruchem dłoni próbowała zetrzeć je, lecz gdy tylko jej się udawało to, z kąta szyby wypełzał nowy, jeszcze grubszy i potężniejszy liść mrozu. W końcu jej rączki aż posiniały z zimna i nawet ich przykładanie do zimnej tafli nie pomagało. Mogła tylko przez szczeliny w szronowych wzorach wpatrywać się w świat. Jej świat, który odchodził. Zapachy, uczucia, myśli... nawet ludzie byli tylko powiewem czasu, który przemijał. Jedyne co dziewczynce zostało to te wzory ze szronu, tylko one zdawały się trwać wiecznie. Wpatrywała się w nie więc tak długo, dopóki jej świata nie spowiła biel.


- Mamo zimno mi.

- Wyprostuj się skarbie, jesteś moją laleczką a nie jakimś garbatym dzwonnikiem, prawda? O tak właśnie, ślicznie wyglądasz w tej sukience. Teraz idź i się przedstaw. Pamiętasz swój wierszyk?

- Tak, mamo, tylko tak strasznie mi zimno...

- Moja gwiazdka, na pewno zostaniesz znaną aktorką, tylko musisz pilnować tych swoich pleców.

„Zostanę? Tak... Zostałam... A potem co?”


Huk wystrzału wdarł się w jej myśli, burząc obrazy z dzieciństwa.
Jedynie biel szronowych kwiatów pozostała nienaruszona...


Otworzyła oczy i gwałtownie zaczęła machać rękami otrzepując się z połaci śniegu. Chciała się ich pozbyć, zniszczyć, uciec... lecz przed bielą nie było ucieczki. Otaczała ją zewsząd, a powyginane, martwe zapewne drzewo tylko o tym jej przypominało, odcinając się swą niemal czarną korą mocno na tle lodowej pustyni.

"Drzewo i... ludzie. Ludzie?!"

Gdzieś zniknęła szczelina, w której schowała sie, by przetrwać noc, zniknęły też wysokie zbocza, które ostatnio pamiętała. To znaczy, że musiała pokonać naprawdę dużą przestrzeń w stanie nieświadomości. Może przymarzła w tej szczelinie, a ci ludzie ją ocalili?

Słysząc głosy i szamotaninę pozostałych, którzy najwyraźniej też się obudzili, kobieta wstała na równe nogi i potoczyła po twarzach zebranych. Właściwie wyglądali na tak samo zagubionych jak ona, ale może to tylko pozory? Słysząc i pojmując słowa młodego, blondwłosego mężczyzny, sama odezwała się po angielsku.

- Nazywam się Je... Shaya Mardock. To wam zapewne zawdzięczam życie, więc chciałam podziękować i... i spytać co się stało? Niestety nic nie pamiętam.

Uśmiechnęła się lekko, jakby z zawstydzeniem. Nie była może jakąś pięknością, wiekowo też prawdopodobni zbliżała się lub zaliczyła trzeci krzyżyk. Mimo wszystko jednak jasne oczy i duże usta przyciągały uwagę, przez co twarz kobiety budziła zainteresowanie, zapadając dość łatwo w pamięć. Niektórym zresztą też wydawać się mogła w jakimś dziwnym sensie znajoma... Czy to nie podejrzane?

Mimo bardzo ciepłego i dobrej jakości stroju narciarskiego, dało się też zauważyć perfekcyjną figurę Shayi. Perfekcyjną oczywiście względem dawnych stereotypów, zanim świat umarł, czy raczej zasnął pod warstwą śniegu. Teraz obiektywnie patrząc, kobieta była za chuda, szczególnie że jeśli tylko ktoś nie był chorobliwie otyły, to każda warstewka tłuszczu zdawała się być cenna niby dodatkowy sweter. Ot, nowy świat – nowa moda, czy raczej sposób na przetrwanie.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 23-12-2008 o 23:23. Powód: fotki mi się posypały, musiałam poprawić :(
Mira jest offline