Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2008, 00:08   #15
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
-Spójrz i wyobraź sobie, że woda z tej szklanki to wybuchający Szary Klejnot-Wziął do ręki szklankę, w której było tylko ćwierć wysokości wody, po czym gwałtownym ruchem uniósł szklankę, a jeszcze szybciej opuścił ją, chowając rękę.
Woda uniosła się w górę i opadła na stół, rozpryskując się.
-Jeśli obserwowałaś uważnie, zauważyłaś, że niektóre uniosły się wyżej, a niektóre niżej. Te maleńkie kropelki na samym dole to nasze odłamki, które nie zostały na nieboskłonie jako gwiazdy. Magia była tam na tyle słaba, że nie utrzymały się i opadły. W przypadku wody działała tu tylko siła pionowa. Na Szary Klejnot działała też podobna siła pozioma. Dlatego na Ansalonie nie ma ani jednego okrucha... Wiedziałbym. Najbliższy jest właśnie na północnym wschodzie Taladas i to jest jedyny jaki istnieje na lądzie. Jeżeli chcecie, możecie nurkować, ale tam macie jeszcze mniejsze szanse niż na Taladas-wzruszył ramionami Raistlin. Athola zaś wyciągnęła rączkę w stronę blatu stołu, po czym opuszkiem palca zgarnęła pierwszą lepszą kropelkę wody i uniosła ją, aby w świetle zalśniła jako i jej oczka. Po tak obrazowym wytłumaczeniu, całość opowieści stała się wyraźnie jaśniejsza, no i, oczywiście, w dalszym ciągu interesująca dla kenderki. Zapewne nie miałaby nic przeciwko, jeśli ktoś zadecydowałby, że owego fragmentu mają szukać głęboko pod wodą. Ha! To byłaby dopiero przygoda! A Athola uwielbiała przygody, tak samo jak wszelkie błyskotki, które jej magicznie wpadały do sakiew.
Pstryknęła palcami strzepując z opuszka ową kropelkę wody, której resztki poleciały w bliżej nieokreślonym kierunku. Pierwszy głód swej ciekawości zaspokoiła.
Jednak…
Właśnie. Jednak w umyśle rudowłosej poczęły się formować kolejne pytania Już, już miała po raz drugi wystrzelić rączkę w górę. Już, już miała wyartykułować słowa swym dźwięcznym głosikiem, lecz Arcymag już do kogo innego się zwrócił, pozostawiając kenderkę samą sobie. Zmarszczyła śmiesznie nosek, niczym dziecko, któremu zabrano zabawkę, i wypuściła głośno powietrze z płuc, które połączone było z pełnym urazy „pffff”. Poprawiła pas od swojej torby, który niemile jej się w ramię zaczął wżynać, a następnie usadowiła się wygodniej, by móc wszystko dobrze słyszeć. Nie trwało to jednak zbyt długo, bowiem zaraz odpłynęła do świata swych własnych myśli, co dla normalnego śmiertelnika mogło być zgubne. W tym to zamyśleniu ujęła w dłoń końcówkę swego warkocza, który początek miał na czubku głowy, i lekko muskać zaczęła nią swe wargi nieznacznie rozchylone.
-Klejnot z krwią i do tego z magią w nim zawartą musi być wyjątkowo interesujący. Pewno nawet wujcio Trapspringer nie miał możliwości zobaczenia takiego. A.. Ale.. czy przypadkiem nie było o tym jakiejś opowieści..
Na głos swe myśli wypowiedziała, co zwykła dość często robić. Zapatrzyła się w jeden punkt w oddali, a na czole, pod grzywką, zmarszczka jedna się zrobiła, która świadczyć mogła o wysiłku, jakiemu poddawany był umysł Atholi.
W końcu jednak iskierki zatańczyły w błękicie oczu, usta w uśmiechu się wykrzywiły, a kenderka była gotowa do snucia opowieści wszystkim chętnym, jak i niechętnym do słuchania. Lecz i tym razem obejść się musieli smakiem, albowiem Arcymag ściągnął na siebie powszechne zainteresowanie.. znikając. Ot tak. Acz zaraz się odezwał elf, który to ostatni się pojawił. A potem jeszcze ktoś i jeszcze ktoś. Wprawdzie kenderce te wszystkie słowa wydawały się dość sztywne, jednak nie miała zamiaru być nikomu dłużna. Podniosła się i stanęła na krześle, aby każdy mógł ją widzieć. Ujęła w dłonie materiał swych bufiastych spodenek sięgających do kolan i skłoniła się jakże wdzięcznie przed obecnymi.
-Athola Flamehair. – Przedstawiła się z szerokim uśmiechem, prostując się przy tym dumnie. – Czyż to nie była interesująca opowieść? Kto by pomyślał, że przychodząc dzisiaj do tej karczmy, dowiemy się czegoś takiego. I do tego podróż na Taladas! Nigdy tam jeszcze nie byłam, a wy? Chociaż.. czy aby na pewno nie byłam? Mam dziwne wrażenie, że..
Aż usiadła z tego wrażenia. Może i kontynuowałaby swe wywody o byciu i nie byciu, jednak jej zainteresowanie przeniosło się na smokowca, który postanowił ich opuścić. Cóż.. szkoda, że okazał się tak mało towarzyski. Nawet nie zdążyła się z nim zapoznać. A może to i dobrze? Najwyraźniej istota wolała się po drodze do wyjścia „pobawić” z kim innym. Kenderka nigdy wcześniej nie widziała nikogo rozszarpanego przez szpony jakiejkolwiek istoty, a co dopiero smokowca, więc nic dziwnego, że tamten widok pochłonął jej uwagę, bardziej niźli rozmowa o wyprawie.
 
Tyaestyra jest offline