Wątek: Deus le volt
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2008, 11:32   #261
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Wszystko co do tej pory zobaczył, wszystko co miał okazję doświadczyć młody szkocki góral było niesamowite. Wszystkie opowieści, które wydawały się tylko legendą, bajką opowiadaną dzieciom ... wszystko to okazywało się prawdziwe.

Niedawno mieli okazję stawić czoła wilkołakom, które na ich obóz napadły. A teraz wchodząc coraz głębiej w tą jaskinię, coraz więcej dziwów napotykali. Ogromna sala, w której Reinfried zdawał się znaleźć znajome sobie twarze i siła, która nie pozwoliła im ruszyć za panem na Gravinie.

Być może jeszcze kilka dni temu, wszystko to zdziwiłoby Angusa .... w tym jednak momencie, nie zamierzał się nad tym zastanawiać. Czy jaskinia ta była boskim planem? Próbą mającą sprawić, aby tylko poszukiwacze pewni swojego celu dotarli do relikwii? Czy może wprost przeciwnie? Czy była to pułapka zastawiona przez adwersarza aby zgubić dusze śmiałków? Wiedział, że za tego życia odpowiedzi na to pytanie nie pozna ... jednocześnie, nie chciał zbyt szybko jej poznawać. Nie wszedł w te jaskinie aby ponieść śmierć.

Przybył tutaj z celem, który teraz przyćmiewał wszystko inne, misją która wydawała się mu ważniejsza, niż wszystko co do tej pory robił. Musiał odnaleźć relikwie ... nie tylko dla siebie, teraz już nie tylko dla sławy, teraz szedł tam w imieniu towarzyszy, którzy polegli, szedł tam aby ku chwale Bożej, odnaleźć swojego "Świętego Graala" ... wszystkie zaszczyty, jakie mogły się z tym wiązać ... one wszystkie musiały być zamierzeniem, musiały być częścią planu ... zaszczyty były słuszną nagrodą, dla tych, którzy relikwie odnajdą, aby mogły one służyć za świadectwo dla tych i przyszłych pokoleń.

Pojawienie się zjawy ich towarzysza, chociaż poruszające, chociaż powinno wzbudzić pewien strach, nie zrobiło tego. Było przypomnieniem ... a znajomy głos, nie ważne jaki, w tych okolicznościach był ulgą.

-Hektorze, niech pan da ci wieczne odpoczywania, a światłość wiekuista niechaj ci świeci na wieki wieków ... - rycerz wymówił te słowa nad wyraz spokojnym głosem, patrząc na eteryczną postać unoszącą się niedaleko. Być może brzmiały one banalnie, jednak uczono go, że nawet tak krótka modlitwa, może ulżyć dusze i lata jej pokuty zmniejszyć ... a Hektor jako ich towarzysz zasłużył na to ... a poza tym, nawet najdrobniejszy dobry uczynek, mógł się im teraz przydać.

Szkot dotknął ramienia giermka. Teraz był to jego ostatni żywy towarzysz, powinni trzymać się razem, w końcu nic im innego nie zostawało.

-Torwoldo, oni zgubili drogę, tak jak wielu innych rycerzy przed nimi. Jeżeli i my nie chcemy skończyć jak nasi towarzysze, musimy ruszyć do przodu i pamiętać, po co weszliśmy w te jaskinie - nie wiedział czy giermek, go zrozumiał, ale miał taką nadzieję. Musieli się zbliżać do relikwii, do celu podróży, do tego za co tak wielu z nich oddało swe życie.

Jedyne co im pozostało to iść naprzód. A droga prowadziła do niezbyt zachęcającego do wyprawy kierunku.


Katakumby ... a jaskinia była tutaj tak wysoko, że stropu nie było widać.
-Idziemy Torwoldo - powiedział jednak i ruszył w tamtą stronę ... "Odwagi".

A jednocześnie odwołała się do najwcześniejszej ochrony, tak jak dawno temu, za nim zdołał podnieść miecz go uczono. I zaczął cicho powtarzać

- I arise today. Through a mighty strength: God's power to guide me, God's might to uphold me, God's eyes to watch over me; God's ear to hear me, God's word to give me speech, God's hand to guard me, God's way to lie before me, God's shield to shelter me, God's host to secure me. - ta stara modlitwa wydawała się bardziej niż trafna w tych warunkach.

Podszedł bliżej mauzoleów, w środku znajdowały się płyty nagrobne, czytając zawarte na nich inskrypcje ... Angusowi wydawało się, że zna te imiona. Kolejne i kolejne ... w końcu zrozumiał

-To rycerze ... na tych płytach nagrobnych, są wyryte imiona rycerzy. Tutaj leży Karol Młot, tam Karol Wielki - Szkot przechadzając się wskazywał na kolejne płyty i wymawiał kolejne imiona

-Są tutaj rycerze okrągłego stołu! - zakrzyknął -Gaharis i Garet! Hector de Maris! Percifal! - słyszał o nich tyle, czasami wydawało się, że oni są również nie prawdziwi ... ale teraz, teraz wiedział lepiej.

W pewnym momencie nabrał głośno powietrza i równie szybko je wypuścił -To on ... - jego głos był inny, cichszy, niemalże nabożny, a jednak dobrze słyszalny

-Sir Gawain, jeden z najwspanialszych wojowników ... zabity przez siły Mordreda. - rycerz popatrzył na towarzyszącego mu giermka i zjawę

-Według legendy, to od niego swój początek bierze mój ród. Dawno temu mój ojciec, porównywał moją siłę z legendarnym Gawainem, a teraz ... on żył. Nie dane mu było znaleźć Świętego Graala - Szkot zamilkł wpatrując się w inne płyty nagrobne

-Nie ma tutaj Lancelota z Jeziora - wiedział co mogło być tego przyczyną ... nie zasłużył na to, aby znaleźć się wśród tak wspaniałych osobistości ... to było tragiczne.

Mckay potrząsnął głową -Musimy iść dalej, te relikwie są już niedaleko ... musimy znaleźć drogę, nie możemy zboczyć z naszej ścieżki - mówił pewnym głosem, odnalazł nazwisko przodka, a to dawało nadzieję, wzmacniało wiarę i determinację. Byli tak blisko ....
"Circle me, Lord. Keep protection near. And danger afar. Circle me, Lord. Keep hope within. Keep doubt without. Circle me, Lord. Keep light near. And darkness afar. Circle me, Lord. Keep peace within. Keep evil out." w myślach wypowiadał kolejną dawną modlitwę, czuł nowe pokłady odwagi. Odnajdą te relikwie!
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline