Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2008, 20:52   #135
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Wrzuta.pl - Nine Inch Nails - The Downward Spiral - 10 - A Warm Place

Simone tonęła. Zachłysnęła się wodą łapiąc się na ostatniej absurdalnej myśli, że nie jest gotowa na śmierć. Jakby jej zdanie w ogóle miało w tej kwestii jakiekolwiek znaczenie...

Życie z niej uchodziło. Czuła to nieodzownie każdą częścią ciała. Zrobiło jej się ciemno przed oczami i po prostu zabrakło powietrza. Jeszcze chwilę szamotała się desperacko w odmętach atramentowoczarnej wody, aż wreszcie po prostu przestała...

Ponoć kiedy się umiera życie przebiega człowiekowi przed oczami. Simone nie widziała nic, tylko otaczającą ją zewsząd ciemność. Ostatnim uczuciem, które przeszło jej przez myśl była panika. Tak bardzo nie chciała umierać, pomimo tego co czuła jeszcze niedawno. Sadziła, że teraz, gdy nie było już przy niej Eryka, nic jej nie trzyma na tym świecie. Jakże się myliła...

O'Connor wciągnął bezwładne ciało kobiety na pokład katamaranu. Nie wyczuł oddechu ani śladu pulsu. Zaklął jeszcze pod nosem, a później rozpoczął masaż serca i sztuczce oddychanie.

- Oddychaj do cholery – warknął, jakby gniewnie, gdy jego dłonie z determinacją ugniatały miarowo serce kobiety, chcąc pobudzić je ponownie do życia.

Sierżant raz za razem powtarzał te same czynności aż wreszcie, gdy już zaczynał tracić nadzieję, doczekał się gwałtownej reakcji.

Wewnętrzny ból wyrwał Simone z jakiegoś błogiego marazmu, z głębokiego spokojnego snu... Poczuła na sobie czyjeś wilgotne usta i wtłaczane do płuc powietrze, aż wreszcie otworzyła szeroko oczy gdy rzeczywistość dotarła do niej w ułamku sekundy.

Zakaszlała spazmatycznie a zaraz później zwymiotowała gwałtowanie wodą. Obróciła się na brzuch i uniosła na łokciach wyrzucając z siebie kolejną falę ciążącego na płucach płynu. Dopiero po chwili zaczęła miarowo oddychać. Żyła... choć wewnątrz wciąż targało nią przerażenie. Powróciło uczucie, które nawiedziło ją tam, pod wodą. Pragnienie istnienia...
Gdy zdała sobie sprawę, że nie umarła.... poczuła jedynie niewymowną ulgę.

Wpatrywała się z wdzięcznością w kucającego tuż przed nią Irlandczyka. Patrcik klęczał nad nią, cały ociekający wodą, z wyrazem przejęcia malującym się na zmęczonej twarzy. A potem poczuła jego dłoń na ramieniu:
- Dobrze mieć cię z powrotem – wymusił na sobie grymas, który miał uchodzić za uśmiech.

Nie odpowiedziała nawet. Przylgnęła do niego po prostu, przytulając, bez pardonu, policzek do jego policzka. Czuła wdzięczność za to, że wyciągnął ją z odmętów ciemnej zamulonej rzeki. Że ryzykował dla niej, choć wcale przecież nie musiał. Teraz, kiedy zabrakło jej brata, Simone potrzebowała oparcia w kimś innym. Traf padła na O'Connora. Wiedziała, czy mu się to podoba czy nie, że od teraz będzie trzymała się blisko niego. W razie potrzeby będzie oczekiwała jego pomocnego ramienia i wsparcia. Zawsze była tylko dużą dziewczynką. Nigdy w pełni nie wydoroślała, nie stała się samodzielna. A teraz, tutaj, w kraju targanym wojną, gdzie zewsząd czyhały na nią niebezpieczeństwa, po prostu nie dałaby rady podołać w pojedynkę. Przytuliła sierżanta tak mocno, jakby w tym uścisku chciała zawrzeć wszystkie targające nią obawy i wątpliwości.

- Nie zostawiaj mnie, słyszysz? - szepnęła powstrzymując się znów od płaczu. Zawsze była tylko balastem. Balstem, którym teraz nieświadomie obciążyła Irlandczyka – Proszę cię, nie pozwól mi zginąć tutaj w Kongo. Nie chcę iść w ślady Eryka, słyszysz? Chcę żyć. Obiecaj mi, że nie pozwolisz mi tu zginąć... Obiecaj...

- Obiecuję – O'Connor odpowiedział krótko, be zastanowienia, odwzajemniając jednocześnie jej mocny uścisk.
 
liliel jest offline