Wątek: Bad Company!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2008, 06:10   #23
Niles Elmwood
 
Reputacja: 0 Niles Elmwood nie jest za bardzo znanyNiles Elmwood nie jest za bardzo znanyNiles Elmwood nie jest za bardzo znany
Francuz z Polakiem pobiegli w stronę kolumny pojazdów, które obszczekał Whisky.
Billy Ray czuł w kościach, że coś grubego wisi w powietrzu.
"Ruscy, jeniec, konwój, zakłócenia, what the fuck?!" - obrócił się w stronę jeńca.
"Złoto."

- Rayan - zagadnął pod nosem do Traian'a - wiesz co skuteczniej rozwiązuje język niż tortura?
- Chciwość? - podrapał się pod czapką kumpel.
- E... No, ale on i tak nam nie ufa. Na zysk się nie nabierze... - wzruszył ramionami i odpalając papierosa zerkał spod pochylonego czoła na siedzącego cichutko pod drzewem, skutego w kajdanki człowieka.
- To strach rozwiąże mu język... Strach przed torturą i bólem. Ludzka wyobraźnia Rayan czyni cuda, strach ma wielkie oczy...
Goldstein kawałek młodego życia spędził w puszce, później szkolenie najemnika do zadań specjalnych o przesłuchaniach i torturach, na wypadek czy to pojmania wroga, czy też przez wroga, znacznie pogłębiło jego życiową wiedzę.
- Nu ta... - zadumał się Rumun zagryzając górną wargę. Zmrużył oko, spojrzał na więźnia, splunął na ziemię i pokiwał w milczeniu głową.

Billy Ray podszedł spokojnym, lecz zdecydowanym krokiem do drzewa, w cieniu którego jeniec spokojnie obserwował każdy ruch zbliżającego się dezertera. Legionista miał w tym momencie wszystko głęboko w dupie. W głowę zachodził jakim kretynem trzeba być, żeby odstawiać szopki przed tym kolesiem na oczach całej karczmy, podając się za wywiad NATO? Mało tego, żeby wdać się w mordobicie z miejscowymi, kiedy już wystarczyło odwrócić się na pięcie i z uśmiechem "daswidania" pożegnać wioskę. Nie znosił palić za sobą mostów. Był spalony w stanach od lat, od niedawna ściga go Legia, która zastąpiła mu drugi dom... Mógł zrozumieć, że Pielęgniarka ma czapkę z daszkiem, tak jak Łysy ma płytkę, ale po Meksyku się tego nie spodziewał. W końcu to Pilot, a takich Desantowiec zwykł darzyć jakimś tam szacunkiem. Jedynie Jack zaimponował mu trzeźwością umysłu zajmujac się oficerem. Billy Ray'emu było już wszystko jedno. Gdyby chociaż był tu Stary, w tego ręce mógłby dalej składać swój los, jak to czynił przez ostatnie wydarzenia. A teraz liczyło się tylko złoto, gruba forsa na operację dla Peggy Sue... Wszędzie dokoła otoczony bandą dowcipnisów i pajaców. Po raz pierwszy od dawna był śmiertelnie i poważnie, cholernie rozgoryczony i zły.

- Wstań!- rzucił krótko Goldstein, co więzień posłusznie uczynił.

Legionista z kieszeni wyciągnął linkę i solidnie przywiązał zdziwionego mężczyznę do pnia rozłożystego dębu.

- Ja mówiłem już... - zaczął niepewnie, ale grzecznie i przekonywająco wiązany facet - urzędnik jestem, nic nie wiem, słowo.
- Jasne. - uśmiechnął się z zagryzionym filtrem Billy zapinając mu szczelnie usta paskiem wojskowym.
- Nie wiem co to za wojsko. Nic nie wiem. - bełkotał kneblowany.
- O złocie też nie wiesz nic? - zagadnął Billy Ray rozpinając kurtkę. - Ale wiesz co? Nie ważne... I tak powiesz... - ciągnął z uśmiechem rozbierając się do białego podkoszulka. - Lubisz muzykę? - zapytał wyciągając mp3 playera.
- E... Y hym!- kiwnął potakująco przesłuchiwany kompletnie zbity z tropu.
- Ja też. - uśmiechnął się Legionista pstrykając w przyciski urządzenia. - Posłuchaj sobie. Fajna muza! - powiedział bezceremonialnie wtykając w uszy jeńca słuchawki, a player wsuwając mu do kieszeni.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=xMrm7ZQ0aMA[/MEDIA]

Przesłuchiwany zbladł na pierwsze dźwięki linii melodycznej. Goldstein wiedząc, że tamten zakumał aluzję zaczął wesoło pląsać wczuwając się w ciemno w rytm muzyczki, którą jak dotąd słyszał tylko więzień.
Po chwili wyciągnął z cholewy wojskowego buta komandoski nóż i bawiąc się nim w słońcu, tanecznym krokiem zbliżył się do przerażonego człowieka, którego oczy powiększały się do granic wytrzymałości. Billy Ray czubkiem noża ostrożnie wydłubał mu słuchawkę z lewego ucha szepcząc beztrosko.

- Wiesz, zawsze chciałem to zrobić. - z szelmowskim uśmiechem złapał go za lewe ucho i potargał nim chwilę bawiąc się emocjami tego, któremu w tym momencie wystąpiła w kroczu duża, powiększająca się po spodniach mokra plama.

Na ten widok Goldstein, z poważną miną wetknął sobie luźną słuchawkę, wczuwając się w piosenkę, a nożem kreśląc esy-floresy przed nosem rozdygotanego, usiłującego krzyczeć spod skórzanej opaski, ciężko dyszącego mężczyzny. Urżnie mu ucho jak nic, jeśli tamten będzie na tyle głupi by ściemniać, albo sprzedawać mu jakieś głodne kawałki.

- Przekonaj mnie, żebym tego nie zrobił. - powiedział lodowatym głosem zdecydowany na wszystko Amerykanin i nożem ściągnął pasek z ust jeńca.
 

Ostatnio edytowane przez Niles Elmwood : 27-12-2008 o 06:32.
Niles Elmwood jest offline