Arcagnon nie był zadowolony takim obrotem spraw. Gobliny zaczęły się wycofywać, ale wargi zostały i wciąż atakowały. Tylko na chwilę spojrzał na
Thomasa, któremu póki co też nie szło zbyt dobrze. Do tego byli odcięci od reszty.
-
Goń się wywłoko! - krzyknął do najbliższego stwora i skupił się, aby lepiej spleść magię.
[Rzut w Kostnicy: 88]
Nic się dzisiaj nie udawało. Czarodziej był już porządnie wkurzony. Jeśli nie ukończy zaklęcia to może być początek końca. Wykonał dosyć skomplikowany gest, a na końcu wyrzucił do przodu rękę.
[Rzut w Kostnicy: 5]
-
Vol Queros Qamar Ca!
Magiczna energia popłynęła z palców
Arcagnona i jak lekki powiew wiatru uderzyła w warga. Ledwo go musnęła niczego mu nie czyniąc. Oczywistym było, że wiatry w tej okolicy były jakieś dziwne. Skoro czary się nie udają... Mag skupił się ponownie, aby zacząć dostrzegać Wiatry i co z nimi jest nie tak.
[Rzut w Kostnicy: 1]
Było wprost idealnie. Uczeń zaczekał aż wzrok mu się wyostrzy.