Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2008, 12:40   #522
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Praca poszła sprawniej, gdy do kapłana przyłączyła się reszta drużyny. Po wielu wyprawach kupa gałęzi coraz bardziej przypominała pogrzebowy stos. Głównie za sprawą Fosth'ki, której Anzlem starał się pomagać między kolejnymi wizytami w lesie.

W miarę jak praca dobiegała końca, w mężczyźnie wzrastał niepokój. Po części zbliżająca się ceremonia uwypuklała świadomość trwałej rozłąki z ukochaną. Wzmagała ból.
Z innej zaś strony umysłem kapłana targały wątpliwości. Czy słusznie powinni podążać znalezionym tropem, czy niczego nie pominęli? Trapił się tym faktem szczególnie. Gdyby zostać tu dłużej, zbadać dokładniej większy obszar, może znajdą się poszlaki, lecz wtedy trop w lesie zatrze się i trudniej go będzie odnaleźć wśród gęstwiny lasu.
Decyzja została jednak podjęta, a skoro nic nie potrafiło rozwiać mnożących się wątpliwości jedyną nadzieją pozostało w zaufanie, że droga okaże się słuszna.
Zamierzał wyruszyć niezwłocznie, toteż w międzyczasie czynić zaczął przygotowania, napełniając wodą bukłaki, pakując przyrządzone mięso, zbierając rzeczy swoje i Maureen.

Gdy byli gotowi, Anzlem złożył owinięte ciało łowczyni na pogrzebowym stosie. Nie chciał spoglądać na jej ciało targane płomieniami. W pamięci przetrzymywał obraz uśmiechniętej, takiej jaka była za życia i pragnął by taki wizerunek pozostał. Zastanawiał się co powiedzieć, lecz słowa nie potrafiły wyrazić tego, co czuł.
-Żegnaj, do zobaczenia niedługo.-pożegnał się drżącym głosem. Czuł, że powinien jak zwyczaj kazał, opowiedzieć o zmarłym, lecz nie potrafił wydobyć żadnego dźwięku więcej.

Pogoda nie dopisywała, jakby cały świat smucił się z powodu straty. Poczuł delikatny wietrzyk, który powoli wzmagał się gdy rozpoczęli ceremonię.
Zdawało mu się, że słyszy ciche uderzenia dzwonków;w oddali, ze wszystkich stron. Złudne, bowiem wejścia do lasu znajdowały się wiele mil od nich. Pamiętał co oznaczały, przyjaciel Tein'er wchodził w gościnę lasu. Czyżby Zivilyn po nią przychodziła? Odegnał tę myśl. Gdyby bogowie interesowali się ich losem, Maureen by nie zginała.
 
Glyph jest offline