Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2008, 16:27   #212
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Furtka otworzyła się z cichym, ledwo słyszalnym skrzypnięciem.
Pan Jaksa wślizgnął się do środka, gotów na ewentualne starcie z osobą czekającą wewnątrz. Jednak nikogo nie było. Najwyraźniej owe dwa stwory same otworzyły sobie furtkę i nikt nie czekał w pogotowiu, aż wrócą.

Sądzić by z tego można, że primo - ludzie tutejsi boją się, lub nie lubią tych istot. Inaczej ktoś by im teraz towarzyszył. Secundo - nie są to duchy jakoweś, bo onym furta niepotrzebna. Zaś tertio - wrócą niedługo.

- Zamykamy? - spytał pan Jaksa, wskazując grubą zasuwę. - Wolej by nie zjawiły się potwory owe za naszymi plecami...

Nie czekając na odpowiedź wykonał swój zamiar, co niewielkim jeno szczęknięciem się rozległo. Furta zamknięta była. Nawet gdyby tamte stwory, bez względu na to, co to było, wróciły wkrótce, to lepiej by było mieć je z tamtej murów strony...

Ruszyli do przodu.
Ciemność sprzyjała ukrywaniu się. Świecący dość blado księżyc co chwila chował się za chmurami. Światło paru nędznych pochodni niknęło w snującej się po podwórzu mgle.
Mało było również świateł w izbach. Trzy raptem. To mogło świadczyć o tym, że większość załogi spała.

Przeraźliwy krzyk, który dobiegł gdzieś znad rzeki sprawił. że Jaksą wstrząsnął dreszcz. Kątem oka dostrzegł, jak dragoni żegnają się.

- Spasi Chryste. Zły za nami bieży... - wyszeptał wachmistrz.

Z tym prawie mógł się pan Jaksa i zgodzić. Stwory, które z zamku wyszły, nieczyste pewnikiem były, a mogły i w śmierci ludzkiej się miłować, co wszak i ludziom obce nie było.

- Wody święconej trza nam było zabrać - odparł szeptem. - A skoro jej nie ma, to gorzałką stwora polać i podpalić. Niech wraca do ognia piekielnego.

Rada może i dobra była, jako że żaden stwór piekielny chocia z ognia przychodzi, to ognia nie lubi, miał jednak pan Jaksa nadzieję, że stosować go musieć nie będzie.

- Dwóch na murach... - powiedział cicho, za róg wyglądając. - Gdyby piekielnika - wskazał za mury, w stronę, skąd krzyk przyleciał - udać, to pewnie słowa by nie rzekli, na podwórcu kogo widząc. A i z murów chybko by uciekli, co by w łapy takowego nie wpaść.
- Jak by tak na mur wnijść - ku schodków, co na mur prowadziły, spojrzał - i górą ku strażnikowi ruszyć, to stworę ową widząc pewnikiem na dół by zbiegł, gdzie już kto inszy by się nim zajął. A bez onych strażników Teleśnica bezbronną by była.

Drzwi na oścież otworzyć i zamknąć nie pozwolić. Wrychle ludzie starosty by się zjawili. A panowie Bracia z dragonami pospołu bronić by mogli wrót owych otwartych, szable, pistolety tudzież garłacze mając...

Mogli rzecz jasna strażników ustrzelić i potem w pozostałą załogą powalczyć, ale fortelu spróbować zawsze można było.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 01-02-2009 o 12:54.
Kerm jest offline