Lot się skończył, z daleka już widział polane. Tev stał obok krasnoluda, który stał w bojowej pozycji jak zawsze zresztą. Barbak trzymał napięte Maleństwo a Ray'gi naprzeciwko wszystkich gotów do zabijania. Wylądowali, ślepiec przeszedł od razu do swego planu. Złapał szybko Kejsi i ją przytrzymał, zanim chimerka zdążyła zrobić cokolwiek szepnął tak, żeby tylko ona usłyszała. -Nie ruszaj się, proszę. Tylko w ten sposób wszyscy przeżyjemy. Uwierz mi, uwierz Światłu.
Wiedział co może się stać, chimerka bez porównania od niego silniejsza wyrwie się i stanie po stronie drowa, wtedy rozpęta się rzeź. Dalej wszystko będzie zależało od niego, jeśli wspomoże ją i drowa najprawdopodobniej wygrają i Barbak zginie. Jeśli pomoże reszcie drużyny Ray'gi a co najważniejsze Kejsi zginą. Ciężki wybór, ale i życie jest ciężkie. Kejsi na szczęscie się nie ruszała. Ślepiec uśmiechnął się do reszty.
-Nie przeszkadzajcie sobie, kontynuujcie.
Pora na faze drugą. Zacznie od ogrodzenia się od drowa, potem zrobi jedyną rzecz jaką tylko może w tej sytuacji, pomodli się.
Rozmowa z Almanakh i Almeną była długa i burzliwa, dwa razy myślał, że porazi go fioletowy piorun z przyczepioną karteczką „DON`T... EVER... CALL ME A GODESS!” i faktycznie Levin by już jej nie nazwał bogiem. Gdy przez zdenerwowanie powiedział Misstres jak zarabia na utrzymanie i w jaki sposób obsługuje trzech klientów, też nic go nie trafiło. Swego celu nie osiągnął, ale przynajmniej żył. Trza działać inaczej, najpierw zwrócił się do Kejsi. -Rozmawiałem wcześniej z Ray’gim, przyznał się, że walka z krasnoludem i orkiem to część jego planu, że zabicie ich jest częścią planu. Przysięgam, że tak jest na światłość. Nie kłamie.
Wypuścił chimerkę i w tym samym momencie go olśniło. „Rzucił” do Almeny i Almanach.
„Masz racje Misstres, Ci którzy ratowali Veriona powinni być w bezpiecznym miejscu. Tylko, że ja jestem człowiekiem, jestem istotą interesowną i nie powinienem być ratowany. Ale Kejsi nie jest, to ona chciała go ratować z głębi serca, to ja przenieście i uratujcie. Tylko ją.”
Druid dał kilka kroków do przodu, sprawdzając czy jego nowe sznurówki Niki made in hell nie są poplątane i oparł się na kiju, czekał na rozwój sytuacji gotów interweniować. W tym samym czasie Avadriel przeleciał tuż przed drowem, jakby chciał mu się pokazać.
Levin myślał tylko o jednym, nie poddać się, zrobić wszystko by dopiąć swego.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Ostatnio edytowane przez Szarlej : 27-12-2008 o 18:08.
Powód: Bo musiałem Ray'giemu ptaka pokazać.
|