Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2008, 12:40   #18
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Cała ta historia zaczęła się od rozmowy ze Śmiercią, w ciemnej bramie tuż pod jego domem. Ale właściwie trudno to nazwać rozmową- ze Śmiercią się nie dyskutuje.
Potem przez kilka dni nie bardzo miał z kim się podzielić swoimi przeżyciami. Szef ani znajomi nie wydawali się odpowiedni do rozmów o kosach i tym, co się z nimi wiąże. Potem była mała dziewczynka, która sama nie wiedziała, co się dzieje dookoła, jedna patologiczna rodzina, stado demonów a na koniec kobieta, która go znokautowała.
Dopiero teraz widział, zdawało się, normalnych ludzi, którzy wydawali się równie wkopani w tę historię jak on. Niezależnie od tego, że jedna z kobiet wyglądała, jakby się urwała z Parady Miłości, albo z cyrku, a druga najwyraźniej przeżywała załamanie nerwowe. Wreszcie ktoś, kto mógł go zrozumieć, od kogo, miejmy nadzieję, można się było dowiedzieć czegoś o tym wszystkim. Wreszcie mógł z siebie wyrzucić to, co mu leżało na sercu.

- Co tu się do k**** nędzy dzieje!?- krzyknął na całe gardło- Czy ktoś z was jest mi w stanie odpowiedzieć na to proste pytanie? Najpierw jakaś banda zakapturzonych dekli się na mnie rzuca, potem nokautuje mnie ta babka- wskazał na leżącą na podłodze, ciągle krzycząc- teraz jeszcze najwyraźniej ratujemy życie...- powoli zaczął mówić coraz spokojniej, patrząc na nieprzytomną kobietę. Westchnął- Dobra, ja już się wyładowałem. Pomogło. Czy ktoś ma pojęcie, co z nią zrobić? Jakieś sztuczne oddychanie, czy coś?

Przeciętny człowiek przechodzi kurs pierwszej pomocy pewnie ze trzy razy. Podstawówka, przysposobienie obronne, kurs na prawo jazdy, niektórzy w harcerstwie, część w pracy. Teoretycznie każdy powinien móc się tym zająć z palcem w bucie. Janek nawet niedawno taki kurs przechodził. Pomyślmy...

Przykucnął przy zemdlałej i przyłożył ucho do jej ust. Oddycha, czy nie?
- Poprosiłbym o lusterko, ale bo ostatnim pokazie, trochę się boję- rzucił złośliwie- No, zdaje się, że oddycha. W takim razie nie wiem, co należy robić, ale chyba nie ma pośpiechu- nie zejdzie nam tutaj. Poza tym, wiemy, że nie jest duchem- próbował się zaśmiać, ale marnie mu to wyszło- No to co, kim wy wszyscy jesteście? Ja jestem Janusz Milniewicz. Powiedziałbym, że miło mi, ale nie umiem aż tak kłamać. Rozumiem, że wszyscy wykonujemy ten sam zawód? I, sądząc po waszych minach, wszyscy jesteśmy nowicjuszami? A może jesteście całkiem doświadczeni. Może po prostu cała ta sprawa to tak wielkie kaka, że nie tylko nowicjusze tracą głowy?- westchnął ciężko.

„Here comes your nineteenth nervous breakdown”
 
Wojnar jest offline