Oczy...skupione, przeszywające spojrzenie gnomich oczu wędrowało po wargach el Kathryn. Na jej ironiczny uśmieszek el Arteghar m zareagował promiennym, wręcz przesadnym uśmiechem. Gnom całkowicie ignorował Saline, milczącą i piękną. Cudowną niczym posąg wykonany przez artystę. Bo tym dla gnoma, była...idealna, piękna, milcząca, ale zimna w swej doskonałości, żywa rzeźba. Piękna Saline, stworzona przez bogów do podziwiania i zachwytu, lecz nie miłości. W swej doskonałości elfka była niczym dzieło sztuki, ale owe dzieła się podziwia, a nie z nimi żeni...Uroda el Kathryn może i wypadała blado w porównaniu z blond pięknością. Ale w drgającym blasku świecy jej twarz zdawała się nieodgadniona zagadką, a gnomy uwielbiają zagadki. Ze swym, nadszarpniętym przez trudy wędrówki, wyglądem, prezentowała się gorzej od Saline. Ale też zdawała się mieć w sobie znacznie więcej życia od niej. A co najważniejsze, widok el Kathryn budził ukryte w pamięci gnoma wspomnienia, a Saline...nic. Milcząca dumna elfka, nie była źródłem żadnych wspomnień i ignorowała obecność el Arteghara. Nic więc dziwnego, że i dla gnoma Saline była obiektem nie wartym uwagi. Natomiast el Kathryn...Półelfka musiała zauważyć, to skupione spojrzenie gnoma, na sobie...Obserwujący każdy jej najdrobniejszy ruch. Spojrzenie czujne i przeszywające na wylot.
El Arteghar wysłuchał uważnie opowieści, choć w duszy uważał ją za zbyteczną. Mało go obchodziło, z jakiego łona wypełzł el Kurt i kto go uczył...Nie miał czasu na bzdury. Jedyne co go interesowało, to jego związki z el Kurtem, a także ich wspólne interesy.
Nie umknęło też uwadze gnoma, że żadne z nich nie podało powodów, przybycia na to zadupie. Owszem, rycerz bredził coś o zbrodniach el Kurta. Ale gnom wątpił, by były one przyczyną jego przyjazdu. Rycerz nie był bowiem typem walczącego o dobro człowieka.
Niemniej rzekł słodząc el Kathryn każdym słowem.- Interesujące pani, bardzo... pouczające. Czy wolno mi pogratulować pani poetyckiego języka? Rzadko widuje się piękno i mądrość z taką gracją połączone w jedną osobę. Może zdradzisz mi jakież to miasto miało ten honor być twym rodzinnym. I czy jest tam więcej takich wysublimowanych kwiatów, jak ty, pani?
El Kathryn nie mogła dopatrzyć się w słowach ni ironii, ni drwiny. Bowiem El Arteghar mówił szczerze, ciągle gapiąc się w półelfkę.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 28-12-2008 o 16:50.
|