Wątek: Deus le volt
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2008, 23:54   #263
Angrod
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
-Puśćcie mnie! - Wystękał Torwaldo, ale zorientował się, że tak naprawdę nikt go nie trzyma. A jednak coś go powstrzymuje przed podążeniem za hrabiom. Poczuł się bezsilnyNie mógł nic poradzić na to, że Reinfrid odchodzi w jakieś mistyczne miejsce.

W prawdzie Torwaldo pamiętał trochę niejasne opowieści dziadka o Walhalli, że to kraina szczęśliwości i tak dalej, a babcia zawsze się na te opowieści denerwowała i krzyczała, że te mu te zamtuzy z głowy wytłucze i zrobi mu taki Ragnarok, że popamięta.

A co najgorsze, hrabia będzie teraz musiał radzić sobie sam, bez jego pomocy. Przecież przed jaskinią tyle ludzi, czeka na to, że pan na Gravinie u boku swojej córki wyjdzie z pieczary opromieniony boską chwałą, ze świętymi relikwiami i poprowadzi ich... gdzieś dalej. A co on, jego giermek ma im teraz powiedzieć. Że hrabia gdzieś odszedł, a on nie mógł za nim iść? Że rycerze się rozwiali w powietrzu a panienka się zeschła? A co z relikwiami? Łza ściekła giermkowi po policzku.

Nawet pan Hektor trochę się skondensował i pojawił się opodal, by odprowadzić Reinfrida w tej ostatniej drodze. Jego pojawienie się wywołało oczywiście pewne zaskoczenie, ale znacznie zniwelowane poprzez bieżące wydarzenia i towarzyszące im emocje. W ogóle rycerz wydawał się dość spokojny, co było dość budujące.

- Torwaldo! Torwaldo, psi chwoście, słuchajże mnie jeszcze! Twoja jest relikwia, durniu sakramencki, boś głupi, ale uczciwy i miłosierny! Wiernieś mi służył, więc od dziś rycerz ty, nie ciura czy giermek! Potwierdzam to swym słowem jako hrabia Normanów italskich! Bądź zdrów i wypij czasem kielich za mnie!!!

Po tych słowach Reinfrid odszedł. Torwaldo posmutniał jeszcze bardziej, ale zganił się w myślach, że chłop z niego duży to i musi się w garść wziąć. Smarknął krótko i obtarł nos rękawem. Zaraz jaki chłop? - Przeszło mu przez głowę i właśnie dotarł do niego sens słów hrabiego. Właśnie został rycerzem. Naprawdę jest teraz rycerzem i godzien jest znalezienia relikwii, walki ze złem, ratowania panien i pomagania potrzebującym. Nowa nadzieja wstąpiła w jego umysł i ożywiła ciało.

- Chodźmy - przytaknął panu Angusowi. Oczywiście pan Hektor nie mógł iść, ale przy sprzyjających wiatrach mógł pewnie im towarzyszyć jeszcze jakiś czas w swojej obecnej postaci. Sir Torwaldo przeżegnał się jeszcze i ruszył za drugim rycerzem.

Po pewnym czasie dotarli do katakumb, gdzie pan Angus rozpoznawał różnych szlachetnych wojowników. Torwaldo nie znał żadnego z wymienianych, a sam jako że sztuki czytania nie posiadł nie mógł sprawdzić czy niejaki Gromir Twardogłowy, o którym słyszał, że sam położył taboretem trzech innych wojaków, należał do rycerzy okrągłego stołu czy nie, ale we wszystkich karczmach w jego okolicy były prostokątne stoły więc raczej nie.

Nagle i niespodziewanie, zapewne za sprawą pewnej nadrealności tego miejsca Torwaldo przez głowę przebiegła pewna myśl.

- Nie zatrzymujmy się już. Zostało nas tylko dwóch i trochę pana Hektora, a relikwii jeszcze nie znaleźliśmy. Zróbmy to, póki możemy. Szukajmy, a znajdziemy - nieświadomie sparafrazował Pismo Święte a w natchnieniu postanowił także użyć jedynej łacińskiej sentencji jaką w tej chwili pamiętał, (gdyż często używał jej wizytujący domostwa opat) - Gratis accepistis, gratis date.
 
Angrod jest offline