Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2008, 14:44   #511
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Barbak stał z napiętym Maleństwem i powoli ten fakt zaczynał go irytować. Nie z powodu tego, że cięciwa boleśnie zaczynała dawać o sobie znać. Stali jak te kołki mierząc do siebie, grożąc sobie, nie robiąc jednak niczego więcej. Wóz albo przewóz. Albo zaczniemy tu zaraz to, po co sięgnęliśmy po broń, albo wyjmijmy może jakieś włóczki, igiełki i niczym koło gospodyń wiejskich zacznijmy szydełkować!

Drow obrzucał go błotem. Nie było to absolutnie niczym nowym. Nie irytowało to orka, nie spowodowało nawet najmniejszego drgnięcia na jego twarzy. Spowodowało natomiast, iż na krótką chwilę puścił Maleństwo i zgiął... ale łokieć. Ten niewerbalny i powszechnie rozumiany znak winien wystarczyć tu za cały komentarz.

Naraz to pojawiła się Kejsi wraz z Levinem. Wywołało to pewną ulgę i naprawdę szczery uśmiech. Coś musiało być w tym ślepcu, ktoś musiał go sobie upodobać. Światło? Oby. Tak czy inaczej pomimo, iż przed kilkoma chwilami leżał jeszcze w kałuży własnej posoki, teraz rześki i pełen nowych pomysłów stał ponownie na szachownicy ich żywotów. Zaszła w nim pewna zmiana. Barbak taksował go wzrokiem. Wstąpiły w niego jakieś nowe siły, nie do końca je rozumiał, ale twarz Levina wyrażała coś zupełnie innego. Pewność siebie, swych racji ale i coś innego.. różowe sznurówki? Palladine!

Potem krzyczała Kejsi. A ten krzyk wywołał, nie tylko złość na twarzy orka. Wywołał smutek, bardzo głęboki smutek, bardzo głęboki żal. W zasadzie ciężko było powiedzieć co jeszcze, ale tak jakby powiedział to Pan Mgieł, Kejsi kierowała się swoją Wolną Wolą a on winien to uszanować. Winien się cieszyć nawet, że jego bratnia dusza znalazła kogoś... właśnie kogo znalazła?

Jakby czytając w jego myślach, Levin przemówił i rzucił na ziemię Żywy Ogień.
- Czy to nie dobry pomysł? Barbaku?
- Tego nie wiem, przyjacielu.

Obok Artefaktu gruchnęło Maleństwo ( w bezpiecznej odległości Barbak nie chciał spalić swego wiernego towarzysza).
- I mam nadzieje że nie przypłacę tego życiem. Coś mi się widzi, że to nie ja winienem być Wojownikiem Światła, a Ty, przyjacielu. Masz racje. Tylko co dalej?
- Kejsi! Tak mocno patrzysz w światło, że Twe oczy przestały widzieć już kolory. A pobudki innych, które w najmniejszym stopniu nie zgadzają się z Twymi przekonaniami poczytujesz jako zdradę.
Rzekł smutno i spokojnie Ork. Kieruj się swoją Wolną Wolą. Podejmuj decyzje, ponoś ich konsekwencję. Wiedz jednak, że przykro mi, że sprawy przybrały taki obrót. Barbak uderzył prawicą zaciśniętą w pięść w swe serce i delikatnie skłonił głowę.
- Przepraszam, że chciałem Ci przyłożyćRzekł do druida.. Masz racje. Nie jesteśmy już drużyną, nie mam zatem czego już ratować. Teraz zostali przyjaciele i stare długi do spłacenia. Tylko co teraz? Tylko co teraz powtarzał Ork nie tylko do Levina, zastanawiał się również sam, zadawał to pytanie sile, z którą zwykł rozmawiać od dawien dawna. Nie pytał teraz jednak Palladine’a, nie pytał Almanakh czy kogokolwiek innego. Pytanie wznosił do samego i najczystszego światła. Do samej esencji tego w co wierzył, czemu chciał służyć. Wszystko inne było sprawą drugorzędną. Wszytko inne można było załatwić w taki czy inny sposób... tylko co dalej? Zawiódł. Zawiódł światło, Palladine, siebie samego. Starał się za wszelką cenę dążyć do postawionych przez siebie celów jednak te ostatnie go przerosły. Nie podołał. Co teraz?
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline