Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-12-2008, 14:44   #511
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Barbak stał z napiętym Maleństwem i powoli ten fakt zaczynał go irytować. Nie z powodu tego, że cięciwa boleśnie zaczynała dawać o sobie znać. Stali jak te kołki mierząc do siebie, grożąc sobie, nie robiąc jednak niczego więcej. Wóz albo przewóz. Albo zaczniemy tu zaraz to, po co sięgnęliśmy po broń, albo wyjmijmy może jakieś włóczki, igiełki i niczym koło gospodyń wiejskich zacznijmy szydełkować!

Drow obrzucał go błotem. Nie było to absolutnie niczym nowym. Nie irytowało to orka, nie spowodowało nawet najmniejszego drgnięcia na jego twarzy. Spowodowało natomiast, iż na krótką chwilę puścił Maleństwo i zgiął... ale łokieć. Ten niewerbalny i powszechnie rozumiany znak winien wystarczyć tu za cały komentarz.

Naraz to pojawiła się Kejsi wraz z Levinem. Wywołało to pewną ulgę i naprawdę szczery uśmiech. Coś musiało być w tym ślepcu, ktoś musiał go sobie upodobać. Światło? Oby. Tak czy inaczej pomimo, iż przed kilkoma chwilami leżał jeszcze w kałuży własnej posoki, teraz rześki i pełen nowych pomysłów stał ponownie na szachownicy ich żywotów. Zaszła w nim pewna zmiana. Barbak taksował go wzrokiem. Wstąpiły w niego jakieś nowe siły, nie do końca je rozumiał, ale twarz Levina wyrażała coś zupełnie innego. Pewność siebie, swych racji ale i coś innego.. różowe sznurówki? Palladine!

Potem krzyczała Kejsi. A ten krzyk wywołał, nie tylko złość na twarzy orka. Wywołał smutek, bardzo głęboki smutek, bardzo głęboki żal. W zasadzie ciężko było powiedzieć co jeszcze, ale tak jakby powiedział to Pan Mgieł, Kejsi kierowała się swoją Wolną Wolą a on winien to uszanować. Winien się cieszyć nawet, że jego bratnia dusza znalazła kogoś... właśnie kogo znalazła?

Jakby czytając w jego myślach, Levin przemówił i rzucił na ziemię Żywy Ogień.
- Czy to nie dobry pomysł? Barbaku?
- Tego nie wiem, przyjacielu.

Obok Artefaktu gruchnęło Maleństwo ( w bezpiecznej odległości Barbak nie chciał spalić swego wiernego towarzysza).
- I mam nadzieje że nie przypłacę tego życiem. Coś mi się widzi, że to nie ja winienem być Wojownikiem Światła, a Ty, przyjacielu. Masz racje. Tylko co dalej?
- Kejsi! Tak mocno patrzysz w światło, że Twe oczy przestały widzieć już kolory. A pobudki innych, które w najmniejszym stopniu nie zgadzają się z Twymi przekonaniami poczytujesz jako zdradę.
Rzekł smutno i spokojnie Ork. Kieruj się swoją Wolną Wolą. Podejmuj decyzje, ponoś ich konsekwencję. Wiedz jednak, że przykro mi, że sprawy przybrały taki obrót. Barbak uderzył prawicą zaciśniętą w pięść w swe serce i delikatnie skłonił głowę.
- Przepraszam, że chciałem Ci przyłożyćRzekł do druida.. Masz racje. Nie jesteśmy już drużyną, nie mam zatem czego już ratować. Teraz zostali przyjaciele i stare długi do spłacenia. Tylko co teraz? Tylko co teraz powtarzał Ork nie tylko do Levina, zastanawiał się również sam, zadawał to pytanie sile, z którą zwykł rozmawiać od dawien dawna. Nie pytał teraz jednak Palladine’a, nie pytał Almanakh czy kogokolwiek innego. Pytanie wznosił do samego i najczystszego światła. Do samej esencji tego w co wierzył, czemu chciał służyć. Wszystko inne było sprawą drugorzędną. Wszytko inne można było załatwić w taki czy inny sposób... tylko co dalej? Zawiódł. Zawiódł światło, Palladine, siebie samego. Starał się za wszelką cenę dążyć do postawionych przez siebie celów jednak te ostatnie go przerosły. Nie podołał. Co teraz?
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 29-12-2008, 19:56   #512
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Moc naciskała już. Ray'gi słyszał jej nie znoszący sprzeciwu krzyk... Wyzwól mnie ! Już ! Powoli przechodził on w kuszenie. Proszę, pozwól mi zniszczyć twych wrogów, wyzwól mnie, a z radością pozbędę się twego małego problemu… Czy można było jeszcze mówić, że mroczny mylił się mówiąc, że psionika, moc umysłu, jest jak kobieta…? Z pewnością nie można. Trzeba było z nią postępować ostrożnie, być w stosunku do niej delikatnym, wręcz kokieteryjnym, używać jej – lecz bez przesady. Zupełnie jak z kobietą. W duchu Ray’gi uśmiechnął się, dostrzegając, że nawet w takich momentach zauważa tak nieznaczne szczegóły, fragmenty swych przemyśleń i wypowiedzi z bardzo dawnych czasów. Skoro przyjmiemy psioniko, że jesteś romantyczną kobietą, to za przeproszeniem, magia musi być zwykłą dziwką, bo i magowie używają jej w ten sposób… Zachichotał.

Powrócił do rzeczywistości i błysnął okiem w kierunku orka. Podniósł rękę, którą otulał cienisty całun, coraz słabiej związany z elfem. Wyrywał się. Chciał zaistnieć i wyrządzić kilka… szkód. Był jak pies, który w każdej chwili może zerwać się ze smyczy pana swego. Okiełznany fizycznie, lecz nie w duchu. Piękno psioniki, po pewnym czasie działało tak na każdego. Każdy zaczynał dostrzegać detale, ze skromnych gestów tej potężnej siły zaczynał czerpać niewysłowioną przyjemność. Psionika, która była kobietą, dla większości psioników pozostawała także czułą matką. Opiekowała się swymi dziećmi. Lecz Ray’gi nie był już jej dzieckiem. Doszedł do pewnego poziomu, który na zawsze pozostawał nieosiągalny, a nawet… niedostrzegalny. Był kochankiem tej mocy. A ona potrafiła być zazdrosna.

Ork patrzył na niego ze zgiętym ramieniem, ze swym potężnym łukiem w ręku. Strzała pozostawała na cięciwie. Lekkie drżenie…? Ach, nie… Strzała leżała doskonale i nieruchomo. Mroczny zmrużył oczy. Nie tylko on doszedł w swej sztuce do mistrzostwa. W pewnym sensie, mierząc się z Barbakiem, mierzył się z równym sobie. W pewnym sensie. Ostatecznie uniósł rękę, aby pozwolić zatańczyć swej mrocznej kochance. Tak się nie stało.

- Ray`gi!!!]– Kejsi zawołała do drowa. – Ray`gi, posłuchaj, nie walcz z nimi, nie walcz, nie walcz!!! Ray`gi...! Oddaj ten łuk, oddaj Oko Światła, zanim i ciebie zniszczy! Chodźmy stąd, Ray`gi! Chodź ze mną! – ze łzami w oczach wyciągnęła do niego łapkę. – Zostaw ich, nie są tego warci! Takich Jak Ty stać na więcej, potrafisz to pokonać, chęć zemsty, żądzę mordu i władzy! Potrafisz wyrwać się ze szponów chaosu i planu Astarotha! Spójrz na nich! Gotowi pozabijać przyjaciół dla obrony Legionu w jego imię! Ty taki nie jesteś!

Ray’gi przebrał, swymi palcami koloru obsydianu, delikatnie powietrze. Cień zastygł. Ale nie zgasł. Drow spojrzał na Kejsi. Spojrzał chimerze głęboko w oczy. Co mówiły oczy drowa ? Wiele. Jak i nic. Były zagadką, którą on zamierzał za chwile wyjaśnić. Chwilę potem odezwał się Levin, na przekór Ray’giemu nie chcący eskalacji konfliktu.

- Proszę Kejsi, rozbroiłem się. Ale nikt mnie nie atakuje. Prawda Funghrimie? Prawda Barbaku? To było nieporozumienie, a Ray'gi robi to co chce. Jakby to Ast powiedział walka to ich Wolna Wola. Ja widzę Kejsi jeden sposób, żeby spełnić moją obietnice. Wszyscy się rozejdźmy. Czy to nie dobry pomysł? Barbaku? Ray'gi? Nie jesteśmy już drużyną, jak chcecie to się potem szukajcie, ale na razie się rozejdźmy. Zrobiliśmy co mieliśmy i nie psujmy tego czynu takim nie miłym akcentem jakim jest pozabijanie się.

Druid wymienił czułości z orkiem i rzucił swój oręż na ziemię, Barbak uczynił podobnież. Oko Światła upadło pośród rzucone artefakty. Jednak, wbrew oczekiwaniom innych, nie była to zapowiedź pokoju. Oko po prostu stało się… Bezużyteczne.

- Nie, nie wypowiadaj przy mnie tych bzdur o Wolnej Woli, którym się tak łatwo poddaliście. Nie wypowiadaj również przy mnie imienia tego mentalnego analfabety. Widzieliście gdzie zaprowadziła go jego filozofia. – pokręcił głową drow i zlustrował Levina chłodnym wzrokiem, otworzył oczy trochę szerzej jakby nagle coś spostrzegł, usmiech lekko wykrzywił jego wargi - Wiesz co zauważyłem…? Nikt nie panikuje kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. Nawet jeśli jest on przerażający. Jeżeli teraz powiedziałbym: „Dobra, pogódźmy się, a potem zobaczymy co da się zrobić, jeżeli chodzi o Mistress.” nikt nie będzie panikował… Bo to wszystko jest częścią planu…! Natomiast jeżeli powiem: „Zaraz będziecie zeskrobywać kochanych zdrajców, Barbaka i Funghrimma z pobliskich dziesięciu hektarów puszczy.” – Ray’gi zaniósł się histerycznym śmiechem – Wszyscy tracą głowę…!

Nagle mroczny elf zrobił się śmiertelnie poważny i spojrzał na wszystkich. Postura mrocznego elfa najpierw delikatnie zaczęła falować, a potem rozmyła się.

– Bo to jest poważne wykroczenie poza plan.

Cień zeskoczył z jego ręki i rozwierając swą paszczę pomknął w kierunku orka.
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 29-12-2008 o 20:25.
Mijikai jest offline  
Stary 29-12-2008, 20:55   #513
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Angry

Co teraz!?
Poczekaj chwilę.
On jest niedobry.
Jaki?
On ciebie nie lubi.
Zdarza się.
Po co go ratujemy skoro on ciebie nie lubi?
Because I want so.
Really?
No. Mwahahahah Khym. But I want them dead. See this?
Huuuh?
Wiesz o kim mówię.
Huuuh?
Nie wiesz?
Aaaah ten! Widzę go! ^__^
Nie masz go widzieć. Masz go zabić.
Okej! ^__^
Zwycięstwo Światła było bardzo krótkotrwałe. Może i Levin, a nawet, o ironio, Barbak, oprzytomnieli, ale zaraz zdurnieją na nowo. Nie ma w nich takiej Bieli, która nakazałaby im nadstawić drugi policzek, przyjąć ze spokojem zadany cios. To będzie, nie, już jest, wielki tryumf chaosu!
A co z moimi sznurówkami!?;( Kiedy dostanę sznurówki!?
Zamknij się. Czyż to nie zabawne? Lasy soulbreaker chodził u ich boku przez tyle czasu, ale dopiero teraz, kiedy jego już nie ma, oni wszczęli walkę między sobą, poddając się woli Chaosu!
Bo Astaroth nie miał sznurówek!
...tak. To pewnie przez te sznurówki .
Dlaczego ten paskudny lembas rzuca Okiem Światła!? Jak on ją traktuje!? Zboczeniec!!! Damski bokser!!!
Oko Światła zaraz straci moc bez kontaktu z Almanakh i demoniczną energią.
CHCĘ GO ZABIĆ!!!
Nie, nie tego. Tego obok.
Okej! ^__^
Skup się. Zabierz stamtąd tę chimerę. Tą z ogonem.
Okej! ^__^
I zabierz Oko Światła.
Moja piękna, co ten brutal ci uczynił!? Ten dzikus, troglodyta, prostak, nieokrzesaniec, długouchy jaskiniowiec, jak śmiał ciskać twoim delikatnym, wątłym, boskim jestestwem!?

Kejsi nie mogła uwierzyć, że Raygi wybrał tę drogę. Drogę wojny i zniszczenia. Miał prawo odpłacić pięknym za nadobne tym, którzy go zaatakowali, ale mimo wszystko miała nadzieję...
Ze łzami w oczach schyliła się i podniosła Oko Światła.
- Raygi...! A myślałam, że zasłużyłeś by dzierżyć ten łuk! – wybuchła szlochem.
Nie chciała tu być, z nimi, z Takimi Jak On!
Poddała się woli Alamankh i została teleportowana, wraz ze znikającym Okiem Światła.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 30-12-2008, 09:24   #514
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Zbaraniał na widok zwijającego się z bólu Levina. Ten ślepy dureń postanowił oddać swe życie za Czarnego Lembasa. Pomijając wszystkie aspekty jakie ktoś mógł tu zapodać Fungrihmm tylko pokiwał głową.
-To była dobra śmierć – usłyszał za sobe głos przyjaciela.
-Nie to nie była dobra śmierć, piękna, potrzebna czy cudowna. Stanął po stronie Drowa. Już to że sprzymierzył się z najgorszym wrogiem wszystkich ludów z powierzchni i jeszcze większej liczby ludów pod powierzchnią dyskwalifikuje go z pojęcia dobra śmierć.
Raz jeszcze spojrzał na okrwawiony topór. Splunął soczystą flegmą pod nogi Elfa.

To że pierwszy atak się nie powiódł nic dla niego nie znaczyło. Przecież ten cały przerywnik z druidem nie zakończył walki Zostawił swojemu losowi rozhisteryzowaną Kejsi, Levina cudownie przywróconego do życia oraz Tev’a i Barbaka.
Ruszył ponownie na drowa. Na jego wzniesionym toporze cudownie grały refleksy ukazując cudowną jakość wykonania broni z grobowca Khmetery.

Przed nim Drow zaczął już czarować. Było to o tyle zrozumiałe że nie mógł stać jak ten kołek w płocie podczas gdy on chciał go ściąć.
-Graj muzyko....

Kątem oka wychwycił reakcję Zielonego przyjaciela. No tak rozumieli się bez słów. Miał nadzieje że on tym razem przeżyje by móc spisać jego historię i przekazać ją do Thanów spod Black Mountain. Tev przyglądał się jak rozwija się sytuacja. Wiedział że zaufanie jakie on Jemu okazał było czymś co nigdy w jego historii się nie zdarzyło Dziwne jak obecnie się ułożyło. Tev, Barbak, Astaroth oraz On tylko oni wykazali się na tyle zdrowym rozsądkiem i przytomną oceną rzeczywistości by spróbować walczyć ze swym losem. By odkupić swe dusze. Gdzieś w środku duszy Fungrihmm coś go zakłuło. Jego sukces był połowiczny, zdołał tylko i wyłącznie odzyskać duszę. Nie udało się natomiast uwięzić Mistress. Teraz pozostał tylko jeden dług do spłacenia.

-.....ten ostatni raz? – Uśmiechnął i najnormalniej w świecie sieknął w miejsce w którym dematerializował się Drow.
 
Vireless jest offline  
Stary 30-12-2008, 13:00   #515
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Levin słuchał wszystkich, słuchał póki jeszcze był czas gadania a nie czas zabijania.
-I mam nadzieje że nie przypłacę tego życiem. Coś mi się widzi, że to nie ja winienem być Wojownikiem Światła, a Ty, przyjacielu. Masz racje. Tylko co dalej?
-Nigdy nie chciałem być Wojownikiem Światła i nigdy chcieć nie będę. I to bynajmniej nie jest skutek Twego postępowania a postępowania pozostałej trójki Wojowników Światła. Nie wiem co dalej, zaraz się okaże.
- Nie, nie wypowiadaj przy mnie tych bzdur o Wolnej Woli, którym się tak łatwo poddaliście. Nie wypowiadaj również przy mnie imienia tego mentalnego analfabety. Widzieliście gdzie zaprowadziła go jego filozofia. Wiesz co zauważyłem…? Nikt nie panikuje kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. Nawet jeśli jest on przerażający. Jeżeli teraz powiedziałbym: „Dobra, pogódźmy się, a potem zobaczymy co da się zrobić, jeżeli chodzi o Mistress.” nikt nie będzie panikował… Bo to wszystko jest częścią planu…! Natomiast jeżeli powiem: „Zaraz będziecie zeskrobywać kochanych zdrajców, Barbaka i Funghrimma z pobliskich dziesięciu hektarów puszczy.” – Ray’gi zaniósł się histerycznym śmiechem – Wszyscy tracą głowę…!
-Nie Ray'gi, jakbyś stwierdził, chodźmy zabić Misstres nie poszedłbym z Tobą. Teraz nie tracę głowy, ja wszystko planuje na chłodno Ray, chciałem Ci nawet umożliwić przeżycie ale cóż... Powiedziałbym Twoja wolna wola gdybym nie znosił tych słów równie mocno co Ty. Twój wybór Ray'gi.
Ślepiec schylił się po kij, zacisnął palce na drzewie i wniósł mury obronne, każąc Avadrielowi to samo. Wyprostował się i wymierzył koniec kija w drowa. Teraz gdy nie było Kejsi, mógł robić to o czym zawsze marzył i czego zawsze się bał, zmierzyć się z Ray'gim, kimś przebieglejszym i silniejszym od Astarotha. Druid zdawał sobie sprawę, że w pojedynku psionicznym może mieć małe szanse, więc nawet nie podejmował walki, której wyniku nie był pewny.
"Smoku, proszę użycz mi swojej mocy po raz kolejny, otul swoim oddechem tego, który wzgardził Światłem, tego, który nie okazał należytego szacunku Almanakh. Użycz mi swej mocy."
Miał zamiar przypiec Lembasa i to jeszcze bardziej niż jest obecnie. Jak powszechnie wiadomo Lembasy są dobre tylko wtedy gdy są zwęglone.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 30-12-2008, 13:56   #516
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Jak to szło?
Jak to szło?

Barbak zachodził w głowę. Levin rzucił broń, on też, o dziwo Drow także. Zapowiadało się, ze jednak uda się zakończyć ten konflikt pokojowo i napić się... przez chwilę tak się zapowiadało.

A potem czarny elf zrobił dokładnie to o co go podejrzewał Barbak. Zaczął się wymundrzać? Nie. Zaatakował.

Sytuacja w której się znaleźli, aż ociekała symbolikom, przesycona była oklepanymi standardami. On rozbroił się w robiąc pierwszy krok w imię pokoju. Lembas za to, jak na Lembasa przystało zaatakował.

Jego problem polegał na tym że źle dobrał cel. Gdyby wybrał Fungrimm’a na przykład nie tylko spełnił by swoje chore żądze, ale i karła. Miał by jakąś szansę powodzenia. Niewielką ale zawsze. Problem Ray’giego polegał na tym, że Barbak mimo iż był Wojownikiem Światła, dalej w głębi swego serca pozostawał orkiem. Istotą przebiegłą i działającą na zasadzie instynktów. Działającą szybko, sprawnie i przede wszystkim skutecznie. A teraz dziedzictwo jego krwi upominało się o prawo głosu.

Jak to szło?
Jak to szło?

Gdy na hebanowej dłoni wykwitło jakieś ciemne coś, było jasnym że bez walki się nie obejdzie. Cóż. Trzeba było uszanować Wolną Wolę przeciwnika, a wyrażając szacunek dla niego nie pozwolić mu na kolejny tak głupi błąd. Połamać nadgarstki, wybić szczękę i wychędożyć. Dokładnie w tej kolejności!

– Tevonrelu? Levinie? Zwrócił się do przyjaciół. Jak to szło to zaklęcie? Kula..... Kula....? W jego oczach rozbłysły niebezpieczne światła. Prastare potrzeby, które drzemały w jego jestestwie od bardzo dawna. Szaleństwo jakie wywoływała walka w każdym przedstawicielu zielonej rasy.

Zagwizdał. A u jego boku zmaterializował się jego przyjaciel.
- Reksio! Bież to ścierwo!

Zaraz potem zawył
- LOPTAR!! Prastary orczy okrzyk bojowy znów roznosił się wokoło. ZAN ZAN!!
Anime Warg Rider by *VegasMike on deviantART
[fanatyzm mode on]
Coś było jednak nie tak. Co wywoływało te obłoczki kurzu, które nagle znalazły się przed nim?
- Fungrimm! Nie!
Ruszył do ataku a jedyną personą która mogła usłyszeć ostatnie zawołanie bitewne, już niezwykle ciche, dobiegające jakby od samej śmierci był Ray’gi.

- SQUOBU
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 30-12-2008, 15:17   #517
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Kim jestem? Wampirem łaknącym ludzkiej krwi? Wojownikiem, a jednocześnie Magiem?
A może to tylko ułuda. Kiedy nauczyciele mówią, że pozory zazwyczaj mylą, nie mówią tego tylko dlatego, że ładnie to brzmi. Nie mówią tego dlatego, że tak się przyjęło. Nie mówią tego dlatego, że tak ich nauczono.
Dlaczego, więc to mówią?
Mówią tak, ponieważ tak jest. Gdy patrzymy na jabłko, stwierdzamy, że jest piękne, więc musi być dobre. Tak zazwyczaj bywa, ale bez dokładniejszych oględzin, możemy nie zauważyć robaka, gnieżdżącego się w nim.
Kiedy patrzymy na zielone jabłko, możemy stwierdzić, że jest niedojrzałe. A co, jeżeli to jest właśnie taki gatunek owocu?
Pozory mylą. Co kto by powiedział na stwierdzenie: "Oh, Tev to nie Rakszasa!" Zapewne nikt by się tego nie spodziewał. Zapewne nikt by wcześniej nie wiedział.
Jeżeli padnie stwierdzenie: "Tev to nie Wojownik ani Mag!". W takim razie kim jest, skoro to, co każdy o nim wie, należy zweryfikować?
Dobre pytanie. Kim jest?

-Tev!!! Jeśli moja skrucha i przeprosiny za tamten atak są w stanie powstrzymać cię od ataku na Raygiego i Levina, przepraszam, proszę przyjmij moje przeprosiny!-rzekła Kejsi, a on uśmiechnął się do siebie.
-Przepraszasz nie dlatego, że żałujesz lub widzisz, iż było to niesłuszne. Robisz to tylko po to, by nie dopuścić do walki. Cel jest słuszny, tylko to nie mnie musisz powstrzymywać. Jeżeli zaatakuje Ray'gi, ja odpowiem. Już od początku byłem po stronie Waldorffa. To od niego zależy to, co dalej zrobię-wytłumaczył Chimerce.
-Czemu nie ulokowałaś uczuć u kogokolwiek innego? U Levina na przykład!-skrzywił się, obserwując Ray'giego. Wokół jego dłoni gromadziła się ciemność.
Na propozycję rzucenia broni i rozejścia się, a zareagował Levin, który rzucił Żywy Ogień.
Porzucanie artefaktu nie było dobrym pomysłem, gdyż w każdej chwili mógł przechwycić go wróg, niezależnie kogo za niego Levin uważał.
Barbak rzucił Maleństwo. Zbyt rozsądne to nie było, gdyż rozbroił się sam, stojąc przed przeciwnikiem, który w każdej chwili mógł go zaatakować.
Ray'gi również rzucił łuk-Oko Światła, które nie miało na nich mocy, co pokazało podczas walki z Legionem Astarotha.
Waldorff ani myślał o odłożeniu broni, zaś Tev uważał tak samo. Poza tym nie byłoby różnicy czy rzuciłby ją czy nie.
Postać Ray'giego zafalowała, po czym rozmyła się, a Kejsi ze łzami w oczach, zabrała Oko Światła i zniknęła. Rakszasa natychmiast wystawił półprzepuszczalne, niewidzialne osłony.
Tev wystawił łapę w kierunku Orka, a z niej wystrzelił czarny piorun, który trafił Barbaka w głowę, po czym przeskoczył na głowę Krasnoluda. Miało to zbudować mentalne osłony umysłu.
Cień wystrzelił z ręki Ray'giego, lecąc w stronę Barbaka, zaś Waldorff wystrzelił do przodu z toporem w ręku. Topór był teraz równie groźny, co siła Teva, gdyż był pokryty anihilacyjną powłoką.
Teraz tylko do Rakszasy należało złapanie pocisku w łapy i wystrzelenie drugiego, tego od siebie, tego anihilacyjnego, który po uderzeniu idealnie dopasuje się do substancji, w którą trafił.
Pocisk Ray'giego wylądował w jego łapach, zaś ten obejrzał go z zainteresowaniem, po czym Stabilna Czerń pochwyciła go łapczywie, kompresując i zamykając.
Następnie anihilacyjna błyskawica wystrzeliła w stronę Drowa.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 30-12-2008 o 16:57.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 30-12-2008, 19:11   #518
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wheel Of Fire by *Gate-To-Nowhere on deviantART

Almena wpatrywała się w świątynię. Bramy nie były już widoczne, ale były tam. Pozostaną tam.
- Czyż nie jest piękny? – spytała Mistress.
- Może – odparła cicho Almanakh.
- Odejdę stąd, chcę tylko zobaczyć ten ostatni tryumf – uśmiechnęła się Mistress. – Wracam na swoje ziemie. W swoje mgły. Tak jak obiecałam, odejdę stąd, wraz z Astarothem.
- Astaroth...
- Hm?
- Nie mogę uwierzyć, że tak się to skończyło – szepnęła z wahaniem. – Oni wszyscy... Tacy Jak Oni... dlaczego... dlaczego Światło ich nie ocaliło...?
- Nie potrafili go ujrzeć – odparła pocieszająco Mistress.
Almanakh zdziwiła się, że Czarna Zorza usłyszała to pytanie.
- Może po śmierci zechcą odwiedzić Piąty Wymiar – mrugnęła wesoło Almena. – Może wtedy ujrzą. Prawdę. Kiedyś.
- Almeno...
- Hm?
- Nigdy więcej... Wielkich Wojen! – szepnęła błagalnie. – Między nami!
Mistress uśmiechnęła się ugodowo.
- Opiekuj się nim – poprosiła. – Bywaj.

* * *
Wrzuta.pl - Trapt - Headstrong

AAAARKKKH!!! I can`t I can`t oooohkkkkgaaaah HURTS SO BADLY!!!
Ćśśśś.
The feelings theaaaarhgggh!!! LOVE! Can`t stand ythhhhh!!!
Calm down.
Gaaaakh!… Ow… Yes… Dissapointed… ha! So… tasty disappointed!… Soooo goooood!… oooh…! So tasty sad and worried! Yessss… Fells good! So.. much… better!… Oh, my love, my dearest, I can see you again! Say something, please oh please!
Happy to see you too ;3
Oh yes, so good! I po bólu!;3 Znów widzę, znów słyszę! Znów mogę... się poruszać! Ah, so nice! Good timing!;3 Ta zdrada, ten zawód, porażka!
Spójrz na niego.
Hm!
Co widzisz?
I soooo want to kill somebody!;3
A wiesz kto będzie twoim celem?
Ten, którego i ona wybierze. Tylko wówczas zdołam zachować kontrolę.
Yhym;3 Światło bardzo się na kimś zawiodło;3
Oh my, yes! ;3 YES! – spojrzał na swoją łapę i ogromne pazury.
Bierz go!;3
Oh I will!;3 I WILL!

* * *
Ray`gi; Znikąd pojawił się przed tobą wijący się kłąb fioletowej mgły, z której wyskoczył ogromny wilk! A to zielony skubaniec jeden! Psem cię poszczuł?!

Hatred of a Demon by =DrayokStar on deviantART

Wilk rzucił się na ciebie z impetem lokomotywy i wbił zęby w twoje demoniczne ramię! Silniejszym demonicznym szturchańcem zdołałeś odepchnąć wilka od siebie.

Barbak; Moc Wojownika Światła pozwoliła ci na błyskawiczny unik przed żałosnym ciosem telekinetycznym drowa rozproszonego atakiem Reksia. Oraz na drobną sztuczkę z teleportacją!

Ray`gi; ….! Gdzie ten...?!
Zdałeś sobie sprawę, że Barbak wyparował, ale wcale nie bez śladu! Znalazł się naraz za twoimi plecami! Poczułeś stalowy chwyt wielkich zielonych dłoni na swej normalnej, drowiej ręce i zrozumiałeś ze zgrozą, iż zaraz skończysz z wyłamanymi nadgarstkami!

Barbak; Ten lembas śmiał podnieść na ciebie tę patykowatą rączkę? Hah! Zaraz się przekona, że...
Fala uderzeniowa, niewidzialna ściana powietrza, wiatru i huraganu, uderzyła w ciebie naraz, wytrącając cię zupełnie z równowagi i porywając w górę! WTF?! Nie zdążyłeś nawet mrugnąć, a już gruchnąłeś o ziemię i potoczyłeś się po niej, koziołkując szaleńczo, popychany falą wiatru o nieziemskiej sile! Kręciło się w głowie, tak, że nie mogłeś nawet poskładać żadnej sensownej myśli, niekontrolowanie toczyłeś się Światło wie gdzie, uderzając twarzą, torsem i kończynami o twardą ziemię. Wreszcie wichura ustała, puściła cię, wylądowałeś na plecach, poturbowany i kompletnie zdezorientowany. Dźwignąłeś się chwiejnie, wstając. Tylko po to, by przed sobą ujrzeć coś na kształt chmury, która osiadła na ziemi, zasłaniając ci swymi kłębami cały świat.
Co do...?
Skąd się to...?
Coś się poru...!

HellHounds wallpaper by ~theGOPFATHER on deviantART

….! O__O

Ray`gi; …What the hell?! Coś znienacka uderzyło w Barbaka – widziałeś kątem oka, słyszałeś huk uderzenia i krzyk zdumionego orka. Puścił cię, a kiedy się obejrzałeś, ujrzałeś Barbaka popisującego się niesamowitymi i karkołomnymi akrobacjami ziemia-powietrze. Stałeś jak zamurowany, kiedy tak po prostu, z czystego powietrza, wyłoniły się naraz trzy ogromne psie paszcze, a środkowa jednym klapnięciem pożarła drużynowego Wojownika Światła!

Wszyscy: ...O__O Barbak zniknął bez śladu w ogromnej psiej paszczy, mogliście tylko patrzeć, jak stwór kłapał zębami i potrząsał wściekle łbem, aż wreszcie wypluł poharatanego i obślinionego orka niczym niesmaczny kąsek! Psie łby rozpłynęły się w powietrzu, a na ich miejsce pojawił się przedziwny skrzydlaty wilk!

Escape from chaos commission by *PearlEden on deviantART

Spojrzał na was ze złośliwym uśmieszkiem na pysku, zachichotał drażliwie pod nosem i za jednym uderzeniem skrzydeł wzbił się wysoko w powietrze. Jego puszysta sylwetka rozmyła się błyskawicznie niczym weloniaste chmury rozwiane wiatrem!
- Here comes da wieTRZność! – usłyszeliście echo, ale nie mogliście zlokalizować skąd dobiegł glos! – You! GET HIM!

Reksio spojrzał w niebo, wywalił jęzor z pyska, z przyjaznym piskiem pomachał ogonem i strosząc sierść spojrzał wrogo na Teva. Rzucił się ku niemu z dzikim ujadaniem!

Levin: Oż ty niedopieczony zakalcu jeden eeeh ...? [to wynik przeżytego właśnie szoku]. Chwytasz za wierny kij bojowy! Pora dopiec lembasa!!!

Wszyscy; Niebiosa zadrżały, znikąd dobył się głos... Tak dobrze znany wam głos! W głosie wychwyciliście coś, co obudziło z dawna uśpione, choć, jak na razie, bliżej niesprecyzowane i niepokojące wspomnienia.
Tak...!
To jest...!
Głos Ritha!!!

- Moc raz odrzucona nie powraca!...
Cisza. Wiatr.

Levin; Szykuj się na PIEKŁO lemba....HAH?!?!? O__O
Żywy Ogień znienacka dosłownie wyparował z twoich rąk!!! Wielkimi ze zgrozy i niedowierzania oczami [kruka] wpatrujesz się we własne ręce, jeszcze sekundę temu zaciśnięte na Żywym Ogniu! CO JAK GDZIE?!?!? O__O W szoku rozejrzałeś się wokół; po płonącym kiju ani śladu!!!

Ray`gi: O__O That was interesting... Levin powywijał swoim płonącym kijem a potem zaprezentował ci sztuczkę ze znikaniem kija bojowego. Wyszła mu tak doskonale, że sam się nieźle zdziwił! Ok. Teraz sam zaczynasz się bać!

Waldorff; Działy się rzeczy dziwne, na twoją wyleniałą brodę! Lembasa nie udało się przysmażyć, ale może da się POKROIĆ HAH!!!

Ray`gi; Dwarf! Znowu dwarf!!! Dlaczego te cholerne dwarfy są takie pechowe dla elfów?! Nie mogłyby grzecznie siedzieć pod ziemią w tych swoich tunelach i drążyć skały, drążyć i drążyć, przecież jest tyle skał do drążenia!!! Nie lubisz tego topora, stanowczo nie lubisz! A on nie lubi ciebie! Poczułeś nagle niefajne mdłości i słabość ogarniającą całe twoje ciało. Zrobiło ci się szaro przed oczami. Przetarłeś szybko spoconą twarz... OHGODTWOJARĘKA cosięstałoztwojąręką?!?! Skamieniałeś. Twoja dłoń...! Wygląda jak umazana w smole!!! O bożetosięrozłazinacałetwojeciało!!!

Waldorff; huh? Co ten drow, pociemniał jakoś bardziej, ze wstydu się spalił czy co?! Wygląda jakby właśnie zażył kąpieli w smole! Przerażenie w jego oczach, to ci się podoba! Idealny moment do ataku! Nie czekasz aż przeciwnik się zreflektuje, zamach, gładkie cięcie!

Spectral Dragons by ~Pyji on deviantART

Ostrze topora uderzyło, owszem. Uderzyło w samą pierś skamieniałego drowa, który przypominał teraz bardziej postać odzianą szczelnie w cienie niż drowa. Cienie smoczych skrzydeł i łbów!

Ray`gi;.... Khhhh! O_X To... pórhhhh...! Nie... możesz... oddy...chaćkhhhh...! Uderzenie dwarfa było miażdżące i celne. Zrobiło ci się słabo, pociemniało ci przed oczami, a siła ciosu zwaliła cię z nóg. Padłeś na plecy, krztusząc się i kaszląc.

Waldorff; U licha jasnego! Drow padł jak mucha, ale nie padł wcale trupem! Leży i beztrosko kaszle! A gdzie krew?! Gdzie bebechy?! Zamiast bebechów mamy cieniste smoki, wściekle wijące się wokół drowa wykutego z czarnego marmuru! Smoki wkrótce znikają. Ray`gi przestaje kaszleć!

Ray`gi; Akkkhhh paskudne!... POWIETRZE, uffff, powietrze!!! Chwała Loth! Znów jasność, znów widzisz... oddychasz... żyjesz! Skoczyłeś na równe nogi. Na twojej piersi nie ma nawet zadrapania! Smocza łuska z Glittermore...! Więc tak to działa!

Tev; To nie walka, to WOJNA! O__O Nie ma to jak rzucić czymś w drowa, YEAH!

Ray`gi; Gah! Więcej ich mama nie miała?! Toż to plaga złośliwych zdrajców normalniaaaaakh!!! Błyskawica ciśnięta przez Teva trafiła cię i ponownie powaliła na ziemię! Dźwignąłeś się na obolałych, drżących ramionach. Jeszcze żyjesz, niech sobie nie mylą że...!

Wszyscy; Ziemia zaczęła nagle drżeć! Przed wami, pośród pól, pojawia się 30 metrowy olbrzym. Jego połyskujące fioletem ciało nieustannie zieje fioletowymi oparami.

LOTRO: Gwathnor by *gorrem on deviantART

Stwór tupnął wielgachną stópką tuż przed Tevem zbierającym szczękę z ziemi.
- What? – zaburczał niskim głosem, dobywającym się niby spod ziemi. – YOU don`t like the idea of someone else ruining your battle...? Przecież wtykanie ostrza między dwóch walczących zupełnie ci nie przeszkadzało, czyż nie?!
Demon uniósł oba swe ogromne ostrza, jedno wycelował w Teva, drugie w Waldorffa.
- Kanzel, skaziciel żywiołu ziemi w Wymiarze Chaosu, do usług! – zaburczał, opuszczając ostrza!

Z nieba dobiegł złośliwy chichot skrzydlatego wilka. Gdzie on jest?!
- DARK WIND LANCE!!!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 30-12-2008, 20:56   #519
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Były dwa chaosy: stary i nowy. Skoro tak mówił Astaroth to oznaczało, że musiało to być prawdą. Być może oszukiwał innych, jednak był pewien że w tej sprawie na pewno by nie skłamał

Stary chaos był słaby i gnuśny, pełen wewnętrznych sporów i konfliktów. Jednocześnie był zazdrosny o swoją pozycję, ograniczając tych którzy potencjalnie mogli stać się od niego silniejsi. To dlatego rozkwit mocy Astarotha nastąpił paradoksalnie w wymiarze bieli, nie w wymiarze chaosu. Nowy chaos, o jakiego stworzeniu marzył Lord Mgieł miał być silny wewnętrznie, by móc przetrwać w niesprzyjających warunkach wymiaru bieli. Warunkiem tego była współpraca między demonami nie z przymusu narzuconego przez pana, tylko z ich własnej Wolnej Woli. Tego nauczał Astaroth i to musiało zostać zachowane. Teraz, gdy już dłużej nie jest on tutejszym panem mgieł to właśnie jego zadaniem zostało doprowadzenie jego dzieła do końca. Wola Astarotha musiała zostać spełniona, niezależnie od kosztów jakimi się to odbędzie.

Jak dotąd działo się wszystko tak, jak to przewidział. Głupcy pozbawieni opieki jego pana skoczyli sobie do gardeł rozpoczynając walkę ze sobą. Nie zamierzał się do tego wtrącać, ostatecznie to był ich wybór. Choć głupi i niedojrzały, to zawsze jakiś. Nie interweniowałby, gdyby nie pojawienie się na polu walki Kanzela. Astaroth ostrzegł go tylko przed dwoma rzeczami: przed walkami wewnętrznymi w nowym chaosie oraz przed starym chaosem. Żaden przedstawiciel wymiaru chaosu nie miał prawa zjawiać się tutaj, w domu Astarotha! Azmaer przygotował Ostrze Rozpaczy, prezent od Pana Mgieł. Ostrze wciąż promieniowało jego energią, wydając z siebie ciche szepty. Ich przesłanie było jasne. Intruz musi zginąć. W wymiarze bieli jest miejsce tylko dla jednego chaosu. Dziedzictwo Astarotha musi zostać zachowane, niezależnie od ceny

Azmaer wezwał do siebie dwójkę swoich sojuszników. Gdyby Astaroth tu był najpewniej sam ruszyłby do zwycięskiej walki, jednak Azmaer nie mógł się narażać. Był jedynym pełnym dziełem Astarotha, energią z jego energii i ostatnim objawem jego woli. Nie mógł umrzeć gdyż takie było życzenie jego stwórcy. Dlatego do tej walki ruszą we trzech

Na polu walki pojawiły się trzy pentagramy. Z każdego z nich wybuchy w górę czarne płomienie, identyczne z tymi którymi pokrywały się szable Astarotha. Gdy opadły w miejscach pentagramów znajdowali się Azmaer, Kirenna i... Rith.

Azmaer wycelował szablę w Kanzela

- Odejdź stąd! To nie jest miejsce dla istot twojego pokroju. Żaden chaota z tamtego świata nie ma tutaj wstępu!

Następnie zwrócił się do pozostałych walczących

- Nie mam żadnego interesu w pomaganiu komukolwiek z was, więc i wy się do nas nie wtrącajcie! Niech chaos załatwia swoje sprawy z chaosem a śmiertelni ze śmiertelnymi!
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 30-12-2008 o 22:10.
Blacker jest offline  
Stary 30-12-2008, 23:00   #520
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
- Azmaer...?
- Skubaniec! Ma w sobie duszę Astarotha. Nie cofnie się przed niczym. Spójrz na niego, z chęcią zgładziłby Ritha, dawna nienawiść za krzywdy Legiona.
- Zapewne to uczyni. Ale jeszcze nie teraz.
- Ten miecz...! – warknął.
- Nie wchodź mu w drogę na terenie Jego Mgieł.
- Przyjemnie jest na to patrzeć. Na minę Kanzela. Będzie skomlał, oj, będzie skomlał!
- Nie ma o co skomleć.
- Właśnie dlatego.
* * *
Pierwsze ostrze Kanzela nie zdążyło opaść na cel, jeden z przybyłych demonów okazał się szybszy w ataku i wybił Kanzela z równowagi, zadajac mu cios. Drugi miecz skaziciela ziemi nieopanowanie runął w dół i z hukiem rozmazał po ziemi drugiego z przybyłych demonów, który rychło jednak wygrzebał się z wyrwy w gruncie pod ostrzem. Kanzel jest wyraźnie zdumiony tym, przez kogo został zaatakowany.

Azmaer wycelował szablę w Kanzela.
- Odejdź stąd! To nie jest miejsce dla istot twojego pokroju. Żaden chaota z tamtego świata nie ma tutaj wstępu!
Kanzel spojrzał w kierunku Azmaera. Kirenna wyglądała na przestraszoną, Rith znal już mordę Kanzela i niewiele robił sobie z jej widoku, w ogóle sprawiał wrażenie kogoś nieobecnego i od dawna szalonego. Ale Azmaer. Azmaer miał Jego spojrzenie. Jego zimny ton głosu nie znoszący sprzeciwu. Kanzel wydał z siebie serię przeciwnych pomruków, bulgotów i warknięć, które dla uszu nie-demonów były tylko przenikliwym bezkształtnym bełkotem.
Złożył ogromne szable, krzyżując je, i przyklęknął na jedno kolano przed Azmaerem! O__O
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172