Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2008, 18:26   #19
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Raistlin zniknął, na stole wylądowały wszelkie zamówienia. Tika dosyć energicznie postawiła jedzenie, trzymając w ręku patelnię gotową do zadania ciosu Smokowcowi, a kiedy oddaliła się, Smokowiec wstał.
Potem wszystko nabrało sporego tempa. Cień zaatakował jednego z mieszkańców Solace, który zawahał się na moment przed wyciągnięciem miecza. Był to widoczny wpływ Raistlina.
Jedynymi, którzy zareagowali był Marcao, który ruszył w stronę Smokowca z zamiarem ewentualnego stanięcia po jego stronie oraz Lywellyn z zamiarem zapobiegnięcia śmierci. Wiadomo było, że Marcao nie zdąży dojść do towarzysza.
Dalej wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Mięso rzucone przez Elfkę miało osłonić mieszkańca przed pazurzastą łapą i... nabiło się na pazury Smokowca.
Nagle z tłumu wyrosła wielka ręka, która chwyciła łapę Cienia, zatrzymując ją, po czym wyłonił się Caramon, który z całym impetem oraz masą, gruchnął wolną, prawą ręką w brzuch członka drużyny Raistlina.
Cios był tak silny, że niczego nie spodziewający się Smokowiec, wzniósł się na ponad metr w powietrze, po czym upadł jak szmaciana lalka, kompletnie pozbawiony tchu.
-Pamiętaj, Raistlin mówił, że macie stąd wyjść cało, a nie bez szwanku-warknął, łapiąc Smokowca za kark, po czym postawił go do pozycji stojącej. Stojącej, ale nie wyprostowanej, gdyż tamten dalej trzymał się, zgięty wpół, za obolały brzuch.
-Poza tym, ja jestem poza nakazami Raistlina, więc mogę cię zabić tu i teraz. Nie zrobię tego tylko dlatego, że mój brat powierzył ci zadanie. Raistlina ludzie się boją. Mnie szanują-Smokowiec został chwycony za szyję przez Caramona, który niby nieświadomie uniemożliwił mu zaczerpnięcie tchu, po czym najzwyczajniej w świecie, wyrzucił Smokowca za drzwi. Dosłownie.
-Pokoje są na górze, ale gospoda jest na tyle mała, że mogę sobie pozwolić na udostępnienie czterech pokoi: pięć, sześć, siedem i osiem. Na koszt Raista, naturalnie-wyszczerzył się do was, po czym spojrzał nienawistnie w stronę drzwi.
-Ludzie są do was uprzedzeni ze względu na moją osobę, Smokowca, Kenderkę i oczywiście ze względu na shalafiego. Czarne Szaty nie są mile widziane, nawet w czasie bez magii, a już szczególnie dwaj najsilniejsi przedstawiciele Magów. Magom nigdy nie ufano lub nigdy do końca. Smokowcy i ludzie z Solace nie znoszą się, gdyż to właśnie Smokowcy, wraz z Czerwonymi Smokami, zniszczyli Solace w czasie Wojny Lancy. Kiedyś ta gospoda była, tak jak wszystkie mieszkania, na drzewach vallen. Za Kenderami wogóle nie przepadają. Teraz już rozumiecie, czemu krzywo na was patrzą?-tłumaczył jak nadzwyczaj tępym dzieciom, wraz ze zgryźliwością i przekąsem w głosie.
-Nie wiem jak wy, ale ja wolę udać się na spoczynek-rzekł, idąc na górę, a kiedy zniknął, atmosfera rzeczywiście się polepszyła.
Do was należała decyzja co będziecie robić dalej. Może będziecie siedzieć i gawędzić, może wyjdziecie na dwór, do Smokowca, może zjecie, może jeszcze coś innego, a może najzwyczajniej w świecie położycie się spać.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline