Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2008, 19:56   #512
Mijikai
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Moc naciskała już. Ray'gi słyszał jej nie znoszący sprzeciwu krzyk... Wyzwól mnie ! Już ! Powoli przechodził on w kuszenie. Proszę, pozwól mi zniszczyć twych wrogów, wyzwól mnie, a z radością pozbędę się twego małego problemu… Czy można było jeszcze mówić, że mroczny mylił się mówiąc, że psionika, moc umysłu, jest jak kobieta…? Z pewnością nie można. Trzeba było z nią postępować ostrożnie, być w stosunku do niej delikatnym, wręcz kokieteryjnym, używać jej – lecz bez przesady. Zupełnie jak z kobietą. W duchu Ray’gi uśmiechnął się, dostrzegając, że nawet w takich momentach zauważa tak nieznaczne szczegóły, fragmenty swych przemyśleń i wypowiedzi z bardzo dawnych czasów. Skoro przyjmiemy psioniko, że jesteś romantyczną kobietą, to za przeproszeniem, magia musi być zwykłą dziwką, bo i magowie używają jej w ten sposób… Zachichotał.

Powrócił do rzeczywistości i błysnął okiem w kierunku orka. Podniósł rękę, którą otulał cienisty całun, coraz słabiej związany z elfem. Wyrywał się. Chciał zaistnieć i wyrządzić kilka… szkód. Był jak pies, który w każdej chwili może zerwać się ze smyczy pana swego. Okiełznany fizycznie, lecz nie w duchu. Piękno psioniki, po pewnym czasie działało tak na każdego. Każdy zaczynał dostrzegać detale, ze skromnych gestów tej potężnej siły zaczynał czerpać niewysłowioną przyjemność. Psionika, która była kobietą, dla większości psioników pozostawała także czułą matką. Opiekowała się swymi dziećmi. Lecz Ray’gi nie był już jej dzieckiem. Doszedł do pewnego poziomu, który na zawsze pozostawał nieosiągalny, a nawet… niedostrzegalny. Był kochankiem tej mocy. A ona potrafiła być zazdrosna.

Ork patrzył na niego ze zgiętym ramieniem, ze swym potężnym łukiem w ręku. Strzała pozostawała na cięciwie. Lekkie drżenie…? Ach, nie… Strzała leżała doskonale i nieruchomo. Mroczny zmrużył oczy. Nie tylko on doszedł w swej sztuce do mistrzostwa. W pewnym sensie, mierząc się z Barbakiem, mierzył się z równym sobie. W pewnym sensie. Ostatecznie uniósł rękę, aby pozwolić zatańczyć swej mrocznej kochance. Tak się nie stało.

- Ray`gi!!!]– Kejsi zawołała do drowa. – Ray`gi, posłuchaj, nie walcz z nimi, nie walcz, nie walcz!!! Ray`gi...! Oddaj ten łuk, oddaj Oko Światła, zanim i ciebie zniszczy! Chodźmy stąd, Ray`gi! Chodź ze mną! – ze łzami w oczach wyciągnęła do niego łapkę. – Zostaw ich, nie są tego warci! Takich Jak Ty stać na więcej, potrafisz to pokonać, chęć zemsty, żądzę mordu i władzy! Potrafisz wyrwać się ze szponów chaosu i planu Astarotha! Spójrz na nich! Gotowi pozabijać przyjaciół dla obrony Legionu w jego imię! Ty taki nie jesteś!

Ray’gi przebrał, swymi palcami koloru obsydianu, delikatnie powietrze. Cień zastygł. Ale nie zgasł. Drow spojrzał na Kejsi. Spojrzał chimerze głęboko w oczy. Co mówiły oczy drowa ? Wiele. Jak i nic. Były zagadką, którą on zamierzał za chwile wyjaśnić. Chwilę potem odezwał się Levin, na przekór Ray’giemu nie chcący eskalacji konfliktu.

- Proszę Kejsi, rozbroiłem się. Ale nikt mnie nie atakuje. Prawda Funghrimie? Prawda Barbaku? To było nieporozumienie, a Ray'gi robi to co chce. Jakby to Ast powiedział walka to ich Wolna Wola. Ja widzę Kejsi jeden sposób, żeby spełnić moją obietnice. Wszyscy się rozejdźmy. Czy to nie dobry pomysł? Barbaku? Ray'gi? Nie jesteśmy już drużyną, jak chcecie to się potem szukajcie, ale na razie się rozejdźmy. Zrobiliśmy co mieliśmy i nie psujmy tego czynu takim nie miłym akcentem jakim jest pozabijanie się.

Druid wymienił czułości z orkiem i rzucił swój oręż na ziemię, Barbak uczynił podobnież. Oko Światła upadło pośród rzucone artefakty. Jednak, wbrew oczekiwaniom innych, nie była to zapowiedź pokoju. Oko po prostu stało się… Bezużyteczne.

- Nie, nie wypowiadaj przy mnie tych bzdur o Wolnej Woli, którym się tak łatwo poddaliście. Nie wypowiadaj również przy mnie imienia tego mentalnego analfabety. Widzieliście gdzie zaprowadziła go jego filozofia. – pokręcił głową drow i zlustrował Levina chłodnym wzrokiem, otworzył oczy trochę szerzej jakby nagle coś spostrzegł, usmiech lekko wykrzywił jego wargi - Wiesz co zauważyłem…? Nikt nie panikuje kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. Nawet jeśli jest on przerażający. Jeżeli teraz powiedziałbym: „Dobra, pogódźmy się, a potem zobaczymy co da się zrobić, jeżeli chodzi o Mistress.” nikt nie będzie panikował… Bo to wszystko jest częścią planu…! Natomiast jeżeli powiem: „Zaraz będziecie zeskrobywać kochanych zdrajców, Barbaka i Funghrimma z pobliskich dziesięciu hektarów puszczy.” – Ray’gi zaniósł się histerycznym śmiechem – Wszyscy tracą głowę…!

Nagle mroczny elf zrobił się śmiertelnie poważny i spojrzał na wszystkich. Postura mrocznego elfa najpierw delikatnie zaczęła falować, a potem rozmyła się.

– Bo to jest poważne wykroczenie poza plan.

Cień zeskoczył z jego ręki i rozwierając swą paszczę pomknął w kierunku orka.
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 29-12-2008 o 20:25.
Mijikai jest offline