Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2008, 00:02   #67
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Kanały były z każdym metrem w nich przebytym, bardziej zatęchłe i ponure. Miarowe kroki trzech kompani rebeliantów stukały ciężkimi wojskowymi butami. Rangers musiał przyznać, że wyposażenie powstańców było całkiem nowoczesne i efektowne. Sam wybrał dla siebie zestaw składający się z subkarabinka – tak przynajmniej próbował skatalogować tę broń, wyposażonego w celownik sprzężony ze specjalnym okularem zakładanym na jedno oko. W jego świecie takie projekty były dopiero w fazie zaawansowanych prototypów, a tu dostał do ręki broń świetnie skupiająca w sobie celność i siłę obalającą, naboje bowiem przypominały potworniasty kaliber 0.50 cala, a odrzut był minimalny.

Trzymał się na przedzie grupy, idąc obok Dagaty i Rojka. Spoglądał od czasu do czasu ostrożnie na kobietę, obserwując zatroskanie i zmartwienie na jej twarzy. Nie chciał robić tego zbyt nachalnie, by nie urazić Wiedzącej, jak sama się nie raz nazywała. Musiał przyznać, że wykazywała się ogromną odwagą i hartem ducha, co bardzo go zaskoczyło i zaimponowało mu. Karolinkę zostawili w obozie, mimo, że Mała nalegała by zabrać ją ze sobą, Tim kategorycznie odmówił, nawet wtedy, gdy widział w jej oczach coraz większe łzy. Nie mógł się na to zgodzić, nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby ta mała istotka ucierpiała przez jego brak zdecydowania czy nierozwagę.

Rojek i jego dowódca doprowadzili ich kanałami do dużej obszernej groty, w środku której stał najprawdziwszy skład metra. Tak się przynajmniej wydawało Pytonowi, bo wagony i sama lokomotywa wyglądały na masywniejsze i toporniejsze niż spotykane w Stanach kolejki podziemne.

*****

Żołnierze Rebelii bardzo sprawnie zajęli miejsca w pojeździe i po chwili zmierzali ku własnemu przeznaczeniu. Wprost we wnętrzności Zła, które mieli pokonać, mieli wyjść na powierzchnię i zniszczyć Źródło wypaczeń, niczym mityczni bohaterowie, teraz przemierzali te korytarze jak prawdziwy Hades.

Podróż nie trwała długo… po kilkunastu minutach, bez żadnych nieprzyjemnych sytuacji znaleźli się pod ich głównym celem, przynajmniej tak mówił Rojek.

*****


Partyzanci zabezpieczali teren, ustawiając się w szykach bojowych wokół portalu przez który mieli się przedostać. Rebeliancki haker podłączył się do panelu sterującego wejściem na teren wrogiego kompleksu.

W tej samej chwili rozpętało się piekło. Setki małych, szybkich i zwinnych jak błyskawice potworków runęło z sufitu i ścian na przygotowanych do ataku rebeliantów. Śmierć zaczęła zbierać okrutne żniwo. Rozbłyski pochodzące z powstańczej broni rozświetlały co chwila sklepienie sufitu, ukazując coraz to liczniejsze zastępy potworków.

Tim i Dagata stali przy portalu, nigdzie Rangers nie mógł zauważyć Acheonta, ale ten zapewne już dawno się ulotnił. Za ich plecami wielkie i masywne odrzwia otworzyły się, w tej samej chwili potworek odgryzł głowę zajętemu hakerowi.

Rojek odstrzeliwując się okrążającym go stworom, krzyczał w ich stronę:

- Uciekajcie, musicie wykonać misję, my damy wam czas!!!

Tim spojrzał smutno na Dagatę … nie mógł na to pozwolić. „Rangers lead the Way!!!” wykrzyknął z całych sił i ruszył w wir walki, próbując przebić się do Rojka, który walczył najbliżej ich pozycji.

Przyłożył karabin do ramienia i krótkimi, ale morderczymi seriami zaczął systematycznie wycinać sobie drogę do otoczonego powstańca. Małe skurwysyny były bardzo szybkie i Tim musiał być w pełni skoncentrowany, bo dopuszczenie choćby jednego na odległość wyciągnięcia ręki, równało się z powaleniem i pokonaniem.

Wreszcie przebił się przez nawałnicę atakujących i znalazł się przy towarzyszu broni… który już, choć nadal się odgryzał atakującym, krwawił z kilku drobnych ran. Wsparł się na ramieniu Rangersa i podążyli obaj w kierunku portalu, osłaniając się wzajemnie ogniem. Nie wracali po resztę… obaj wiedzieli, że nie mieli by szans im pomóc… a żołnierz i jego towarzysze mieli misję do wykonania.

Wkrótce ich czwórka przeszła przez ogromne kamienne odrzwia, zatrzaskując je za sobą celnym strzałem w panel kontrolny po drugiej stronie.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline