X
- Azmaer...?
- Skubaniec! Ma w sobie duszę Astarotha. Nie cofnie się przed niczym. Spójrz na niego, z chęcią zgładziłby Ritha, dawna nienawiść za krzywdy Legiona.
- Zapewne to uczyni. Ale jeszcze nie teraz.
- Ten miecz...! – warknął.
- Nie wchodź mu w drogę na terenie Jego Mgieł.
- Przyjemnie jest na to patrzeć. Na minę Kanzela. Będzie skomlał, oj, będzie skomlał!
- Nie ma o co skomleć.
- Właśnie dlatego.
* * *
Pierwsze ostrze Kanzela nie zdążyło opaść na cel, jeden z przybyłych demonów okazał się szybszy w ataku i wybił Kanzela z równowagi, zadajac mu cios. Drugi miecz skaziciela ziemi nieopanowanie runął w dół i z hukiem rozmazał po ziemi drugiego z przybyłych demonów, który rychło jednak wygrzebał się z wyrwy w gruncie pod ostrzem. Kanzel jest wyraźnie zdumiony tym, przez kogo został zaatakowany.
Azmaer wycelował szablę w Kanzela.
- Odejdź stąd! To nie jest miejsce dla istot twojego pokroju. Żaden chaota z tamtego świata nie ma tutaj wstępu!
Kanzel spojrzał w kierunku Azmaera. Kirenna wyglądała na przestraszoną, Rith znal już mordę Kanzela i niewiele robił sobie z jej widoku, w ogóle sprawiał wrażenie kogoś nieobecnego i od dawna szalonego. Ale Azmaer. Azmaer miał Jego spojrzenie. Jego zimny ton głosu nie znoszący sprzeciwu. Kanzel wydał z siebie serię przeciwnych pomruków, bulgotów i warknięć, które dla uszu nie-demonów były tylko przenikliwym bezkształtnym bełkotem.
Złożył ogromne szable, krzyżując je, i przyklęknął na jedno kolano przed Azmaerem! O__O X
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |