Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2008, 17:51   #523
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post Las tei'er. Pogrzeb.

Było spokojnie i cicho. Ciężka, leniwa senność powoli zalewała świadomość Łowczyni, nie pozostawiając miejsca na rozsądek czy inicjatywę. Przed oczami kobiety nieśpiesznie przesuwały się obrazy; szare, jak gdyby za mgłą. Przebudzenie na Kedros... wizyta w świątyni... opatrywanie ran Anzelma... szał drowki... spotkanie z Latienem... znów Anzelm... wyłowienie tei'ner z wód jeziora.... Szare obrazy, przesuwające się klatka po klatce, z fotograficzną dokładnością zatrzymujące każdą chwilę, każdy gest, każdą emocję. Maureen miała wrażenie, że ktoś zagląda w jej umysł jak w książkę, przerzucając tylko interesujące go karty. Powoli zapadała się w mglistą, bezbarwną ciemność, bezwolna, beznamiętna, Sen wchłaniał ją coraz głębiej, otaczając jak puchata kołdra.

Nagle przeszył ją ostry ból, którego pochodzenia nie umiała określić. Rozlewał się powoli jak płomień, obejmując ciało, którego obecności nie czuła. Miała uczucie, jakby skóra, tkanka po tkance, centymetr po centymetrze ustępowała pod naporem niewidzialnego ostrza. Chciała uciekać, wzywać pomocy, lecz równocześnie obezwładniająca ciemność zniechęcała do jakiejkolwiek akcji. Gdzieś w głębi siebie Maureen słyszała rozpaczliwy krzyk, lecz jedyne co mogła zrobić, to obojętnie patrzeć, jak jej ciało rozstępuje się bezwolnie poddając obcej sile.
W ciemnościach mignął jej smukły kształt jastrzębia - chowańca, którego zawsze chciała mieć. Miała wrażenie, że jego ostry krzyk - krzyk, który nie docierał do uszu - nawołuje ją do walki. Mimo to Łowczyni słuchała jedynie kapiących w nicości kropel krwi, spokojnie pozwalając, by wraz z nimi uchodziło z niej życie.

Kolejna fala bólu przeszłą przez ciało kobiety, zaćmiewając korowód szarych obrazów. Gdzieś poza nimi, daleko w rzeczywistości widziała swoje ciało - rozbierane, okaleczane, bezczeszczone - lecz jedyne co czuła, to powolne, miękkie zapadanie się w nicość, która przyjemnie zamykała się nad jej głową. Obrazy zniknęły. Ból pulsował na obrzeżach świadomości, daleki, jakby należał do kogoś innego. Maureen zasypiała cicho, kołysana do snu szumem lasu i fal jeziora.


Wbrew panującej wokoło wilgoci płomienie strzelają wysoko. Ich huk zagłusza szum drzew i wody, a zapach żarzących się drew - swąd płonącego ciała. Stoicie w milczeniu. Nikt z Was nie znalazł słów, by pożegnać towarzyszkę. Nie ma słów, które wyraziły by Wasze wspólne uczucia, bo takich uczuć nie ma. Jedynie ponura, zacięta twarz kapłana daje Wam przedsmak tego, co może stać się później.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 31-12-2008 o 17:55.
Sayane jest offline