Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2009, 22:08   #524
Mijikai
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Wszyscy zwrócili się przeciwko niemu. Tak sądził. Levin, jak wcześniej zakładał, szczerze go nienawidzący, stanął po stronie swoich przyjaciół. Artefakt z Glittermore pomógł mrocznemu elfowi w zbiciu ataków dawnych towarzyszy, lecz kilka z nich skutecznie powaliło go na ziemię i naprawdę mocno zraniło.

Pewnie myśleli, że musi być szalony rzucając im rękawicę. No cóż, o swym szaleństwie nawet on nie był do końca przekonany, ale z pewnością nie zaryzykowałby walki ostatecznej, będąc nie przygotowanym. Jak bardzo mieli się pomylić.

Ray’gi jęknął. Nie…! Chwileczkę… To nie był do końca jęk… Czy… Tak, tak, on się śmieje…! Maniakalny śmiech wyrywał się co rusz z piersi podnoszącego się drowa. Stanął, po tym jak błyskawica rzucona przez Tevonrela powaliła go na ziemię. Pogrążony w radosnych spazmach, dopiero po krótkiej chwili opanował sytuację – pojawili się goście, a mianowicie, demony…! Ray’giemu nie zależało na konfrontacji z nimi, ale ich pojawienie się nie krzyżowało mu nadto szyków. Wykrztusił, jeszcze z szerokim uśmiechem, w stronę krasnoluda, którego topór dosięgnął go jako pierwszy:

– Ty, ty Funghrimmie… – zachichotał i machnął w jego stronę ręką, jakby od niechcenia – Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak różnisz się od swego przyjaciela, tak, od Barbaka. Zadawałeś sobie pytanie czemu dojdzie do tej walki…? No powiedz, czy kiedykolwiek zastanawiałeś się…? Czy wiesz z kim będziesz się mierzył, czy może to i tak dla ciebie nie jest ważne…? - strużka krwi kapała powoli, a krople spadały wydając bezgłośne huki uderzając o ubitą ziemię - Walczysz ze mną, już nie dla idei pięknej śmierci, zabójco. Lecz z zemsty za wymyśloną krzywdę. Barbak natomiast próbuje mnie zabić przez swoje niezrozumiałe poczucie praworządności. A wiesz czemu ja z wami walczę…? – oblicze Ray’giego rozjaśniło się i głosem, który można było oskarżyć o lekką chrypkę rzekł - Bo cena tej wojny, która już się skończyła, a z drugiej strony w ogóle się nie rozpoczęła, musi zostać zapłacona, a po drugie, tak wiele z wami zabawy…!

Ray’gi widział, że ork, jeszcze przed chwilą był bardzo blisko zrobienia czegoś niewątpliwie nie miłego jego rękom, ale olbrzymi cerber odwiódł go od tego czynu w sposób nader brutalny. Zjadł go. Ray’gi otworzył szerzej oczy. Ku drowa względnemu nie zadowoleniu zaraz, po chwili został wypluty i dość szybko poradził sobie z zajęciem dogodnej pozycji strzeleckiej w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał Levin. Drow zamknął oczy.

Kejsi. Co ja zrobiłem z tym nieoszlifowanym diamentem...? To moja jedyna porażka. Zniszczył w tej chwili jej wyobrażenie o nim…? Przez zwykły, błahy rzut Okiem Światła…? Równie dobrze mógłby go z nabożeństwem odłożyć, lecz na to nie było przecież czasu. Nie chciał tego. Kłamstwa, którymi szermowali jego przeciwnicy zaślepiły ją. Nieważne… Z nią, czy bez, to nie ma teraz znaczenia… W zawierusze pojawił się także Kanzeliv i (jak to demony miały w zwyczaju) pokłócił się z Azmaerem. Drow nie był zainteresowany na razie waśniami i wewnętrznymi sporami Fioletu.

Zwrócił wzrok, ku krasnalowi. Zdołał się lekko uśmiechnąć i nieznacznie przesunąć w prawą stronę, tak by Levin, który w swej heroicznej furii rzucił się wprost na Ray’giego, atakował z tej samej strony co równie wielce rozjuszony Funghrimm. Przed przeciwnikami dosięgnęło go oszczerstwo, jednak, ku zdziwieniu mrocznego nie z ust krasnoluda, a z ust druida.

- Zaiwaniłeś mi mój płonący patyk! Zginiesz! A nawet jeśli to nie Ty i tak zginiesz!

Drow zatarł ręce. Dwóch wściekłych przeciwników i on sam. Uśmiechnął się i zaczął iść w kierunku żądnych krwi, jego dzielnych kompanionów. Wyszczerzył się, nieco demonicznie. Zacisnął pięść i otworzył ją. Nic się nie stało. Zacisnął ją jeszcze raz i spojrzał na nią wyczekująco. Otworzył, ale tym razem na dłoni leżał niewielki impuls psioniczny. Mroczny spojrzał na niego z czułością. Zacisnął pięść na impulsie raz jeszcze. Czuł, że jego energia buzuje aż i rozpycha zaciśnięte palce. Ray'gi czekał. Ten mały prezent już za chwilę miał znaleźć się na twarzy długobrodego. Tamten... Po prostu musiał się trochę... zbliżyć. Tak, tak, lubię chaos, jest sprawiedliwy. Lecz to co stworzyła Mistress z chaosem nie ma nic wspólnego.

- No dalej. Chcę żebyś to zrobił. Chcę żebyś to zrobił…! – krzyknął, śmiejąc się - No dalej. Chcę żebyś to zrobił. Chcę żebyś to zrobił. Uderz mnie. – rozłożył ręce, jakby zabójca i druid mieli za chwilę wpaść mu w ramiona - Uderz mnie. Chcę żebyś to zrobił! No dalej. UDERZ MNIE…!
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 02-01-2009 o 09:48.
Mijikai jest offline