Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2009, 23:21   #34
Rewan
 
Reputacja: 1 Rewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodze
Uczucia to temat zbyt rozległy, zbyt niepojęty i trudny, by mogły wyjaśnić je słowa. A to właśnie na nich opiera się każda decyzja człowieka, to one nim kierują, prowadzą przez życie, odróżniają od innych i... Wyniszczają. Zwierzęta, owady, bakterie i inne prymitywne formy życia opierają się na prostych zasadach: Kierowanie się instyktem, swoją naturą, która mówi im jak przeżyć. Ludzie w tą prostą zasadę wplatają uczucia, które wszystko komplikują...

Mike dopiero teraz spostrzegł jak bardzo rozległe są rany poszkodowanego. Brak oka, liczne rany cięte. Nie musiał być specjalistą, by zrozumieć, że z tak szybką utratą krwi człowiek ten niedługo może stracić przytomność. Trzeba było lekarza i to jak najszybciej, co jednak było problemem, bo znaleźli się w świecie, w którym idąc przez wielkie miasto, znalazł tylko 4 osoby. Znaleźć w tej garstce osób lekarza równało się z cudem, w które on osobiście nie wierzył.

Blondyn, który wyniósł go z budynku, w końcu dobiegł. Stał zmachany, ciężko dysząc i spoglądając z przerażeniem na rannego. On sam wydawał się jakby nie wiedział co robić. A bezsilność frustrowała.

Nagły dźwięk, który zagrzmiał echem wśród wodnych ścian, przykuł uwagę wszystkich trzech. Głowy jak na zawołanie przekręciły się w stronę źródła dźwięku. Ciemne chmury zmierzały w ich kierunku z nienaturalnie szybką prędkością.

-Co do cholery...

Sunące dalej, zasłaniające niedawny błękit nieba i biel chmur, powoli przysłaniały słońce, a oświetlona ziemia szybko ustępowała miejsca cieniowi zagarniającemu coraz to więcej miejsca, aż w końcu wszyscy zostali pokryci ciemnością i przerażeniem. Słońce, dodające otuchy i nadziei, pozostało niczym innym, jak wspomnieniem. Sheff nie czuł już ciepła jego promieni na twarzy. Pokryta ciemnością ziemia zatrzęsła się nagle i silnie, jakby sama przeraziła się wielkości tego co nadciągało. Wszyscy trzej upadli na kolana, na drżącą ze strachu ziemię. Powietrze wiało coraz to niespokojniej, a potęga tego miejsca zmierzała nieubłaganie. Mike spróbował się podnieś na nogi i udało mu się, ale trzęsąca się nadal ziemia nie pozwalała mu na swobodę. Wszystko co się rozgrywało przed nim było takie nierealne i na przekór sobie zdawał sobie sprawę z realności tego wszystkiego. Obraz jaki rozgrywał się przed nim był rodem z filmu science fiction, ale wszystko doskonale odczuwał, każdy, najmniejszy podmuch, strach rozprzestrzeniający się w jego ciele, a nawet dziwne uczucie zimna. To nie było normalne, ale było. Na jego oczach formowały się zjawiska, które nigdy nie powinny wydarzyć się jednocześnie. Powietrze sformowane w wir, a ziemia trzęsąca się i w konsekwencji rozstępująca się. Wodne budynki waliły się i znikały. W tej chwili Mike Sheff poczuł jak mały i nic nie znaczący jest w obliczu natury i jej potęgi, wobec świata i jego ogromu. Poczuł swą bezsilność, nawet z darem, który posiadał, a wszystko to w tak dobitny sposób.

I wreszcie, jak promyk nadziei, odnawiającej się nadziei, na nieboskłonie wystrzelił promień światła. Ubrany w ciepłe kolory, dający w tym szarym świecie płomyk nadziei na bezpieczeństwo. I choć Mike czuł, że może być to jakiś podstęp, jakaś manipulacja, to wiedział, że musi się tam udać. Nie było innego wyjścia.


- Biegnijcie w stronę światła.

Rozkaz. Mike nienawidził rozkazów. Mike musiał mieć poczucie wolności, niezależności. Ale w tym przypadku sam chciał i musiał to zrobić. Podszedł do rannego, wziął go pod ramię.

-Dasz radę iść?

Prowadząc rannego w stronę światła, zdawał sobie sprawę z bezcelowości tego czynu. Nie znajdzie lekarza, ale z drugiej strony poczucie moralności nie pozwalało mu zostawić go na pastwę losu.
 
Rewan jest offline