Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2009, 23:21   #299
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Piski sokoła zbudziły pogrążonego we śnie mężczyznę jeszcze przed pierwszymi promieniami słońca, które miały zagościć w dolinie. Pulsujące skronie przypomniały mu o wczorajszym leczeniu, a raczej topieniu smutków ze Szramą. W takich chwilach jak ta Sokolnik zdawał sobie sprawę, że człowiek człowiekowi nigdy nie będzie równy i nie można oceniać nikogo po pozorach… lub pochodzeniu.

Podniósł się z łoża i od razu skierował się do małego pomieszczenia, aby się odświeżyć. Gdy skończył zebrał swoje rzeczy, sprawdził, czy aby na pewno wszystko ma przy sobie i z Avargonisem na przedramieniu ruszył w kierunku stajni.
Na miejsce doszedł akurat w momencie, gdy Narfin wraz z częścią towarzyszy wyruszała w podróż. Manfennas uniósł rękę w pożegnalnym geście, którego jeźdźcy już pewnie nie zauważyli.

-Powodzenia- powiedział cicho- Obyś się niebawem spotkali…

Pierzasty przyjaciel odleciał z ręki mężczyzny i usiadł na dach stajni tak, aby nie przeszkadzać Sokolnikowi w przygotowaniach do drogi. Spakował swój ekwipunek i sprawdził, co elfowie przygotowali dla nich na podróż. Przy siodle przymocował także zawiniętą w kawałek materiału zardzewiałą szablę, która uratowała mu życie. Manfennas postanowił zatrzymać ten przedmiot jako pamiątkę.
Podczas pakowania usłyszał pytanie, które także jego nurtowało- „gdzie jedziemy?”.

-Tharbard- pomyślał-Wydaje mi się, że to okolice Arnoru, lecz pewien być nie mogę…

Podczas wędrówek Sokolnik nigdy nie zawitał w tamte strony, dlatego nie wie, czego się tam spodziewać. Miał nadzieję, że ich przewodnik wiedział, co robi i był pewien swych decyzji.
W końcu był gotów do drogi. Na jego ręce ponownie znalazł się Avargonis, drugą chwycił lejce i razem z wierzchowcem podszedł do Galdora.

-Ciężko opuszczać takie miejsce…- rzucił słowa w powietrze- Nie często gości się w takim miejscu…

Przed samym wyruszeniem sokół wzniósł się w powietrze i zaczął krążyć nad ruszającą w drogę kompanią. Manfennas wskoczył na swego konia i powoli ruszył przed siebie, zastanawiając się co przyniosą nadchodzące dni.
 
Zak jest offline