Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2009, 11:47   #300
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Kto by pomyślał... - mówił sobie półgłosem, wstając od stołu wśród spóźnionej nocy, kiedy światła łagodzą już swój blask, jakby przez wzgląd na tych, których w zabawie znużenie opadło i na tych, którym nadmierna jasność niewygodną się robi i na tych nawet, którym przykro by było na zbyt ostrych konturach rzewne melodie plątać. Kiedy wesołość pod stołem się w kłębek zwija, błogości leniwej ustępując miejsca, a najtrwardsze chwaty toasty wznoszą za dawnych bohaterów i smutne miłości...

- ...że się tak pirworodni w zabawie znajdują. Ha!

Po swojemu zniknął w ciemności, ale lekka sugestia zachwiania nadała krokom swojskości. Zdawać się mogło, że się tylko na moment oddala, moment wszystkim biesiadnikom znany i, z niewiadomych przyczyn, wielce dla nich zabawny. Ileż mniej by śmiechu było i radości, żeby im go zabrać...

Najwyższa to była pora, żeby pójść w ciemności. Póki zwarta, ciemna i przytulna. Zanim się przesieje, zblednie i wystygnie. Dość dobrze znał to przyjemne kołysanie, które zawładnęło całym światem, ale niespotykana łagodność i miękkość pozwalały mieć nadzieję, że trunki tych niezwykłych, tajemniczych, długouchych i najwyraźniej wcale nie przeciwnych zabawie istot następnego dnia przypomną o sobie z równą łagodnością. Bo nawet bez tych wspomnień dzień rysował się dosyć wymagająco.

Szrama powoli szedł tam, gdzie wiodła go łagodna krzywizna terenu i wkrótce znalazł się nad roziskrzoną gwiazdami wodą. Nabrał w dłonie i przemył twarz. Zimna! Nie wiedział, jakie zwyczaje, poza ogólną - przynajmniej pozorną - uprzejmością, panują w dolinie. Rozejrzał się ostrożnie, bo udzieliła mu się niezwykła łagodność, którą przez kilka godzin wlewał w siebie, a zbyt gwałtowne ruchy zagrażały stabilności dwunożnej pozycji. Potem, zadowolony wielce z samotności, rozebrał się i wlazł do lodowatej wody...

Jako że nie posiadła nic ponad to, co nosił na własnym grzebiecie i to czego noszenie ze sobą w tym miejscu nie miało zbyt wiele sensu - więc zostało przy koniu - odświeżony, rozbudzony i właściwie trzeźwy, udał się wprost do stajni, gdzie już czekała na nich Narfin. Nie zdobył się na więcej niż kiwnięcie głową i zaraz zajął się sprawdzaniem swego ekwipunku. Później została już tylko jedna, kłopotliwa kwestia. On był już gotów. Ale koń...
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 03-01-2009 o 11:52.
Betterman jest offline