Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2009, 12:32   #525
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tev miał ciekawą dewizę: "Nie ma to jak mała rozróba na poprawienie nastroju na dzień dzisiejszy" czy "Wyładuj się, będzie ci lepiej". Zawsze po rozwaleniu czegoś, dostawał napad dobrego humoru i teraz, kiedy kroiła się walka, nadeszła nowa werwa. Nie obchodziła go teraz Kejsi, nie liczyła się śmierć Astarotha. Teraz liczyło się tylko zniszczenie i destrukcja.
Cios Waldorffa trafił celu, lecz Drow podniósł się. Najwyraźniej miał tarczę ochronną, która ulegała właśnie destrukcji. Jego czarna błyskawica trafiła Mrocznego Elfa w pierś.
Ork tymczasem zawołał Reksia i sam został pochłonięty przez psa, lecz Barbak szybko sobie z nim poradził.
Nagle zjawił się Kaznel, wielki pseudobożek, zaczynając coś bredzić o nie wtykaniu ostrza gdzieśtam... Tev nie za bardzo go zrozumiał, jedynie przyglądał się z komicznym wyrazem pyska.
-Co on bredzi?-spojrzał na Waldorffa, a ten pokazał mu podniesiony kciuk, na co Tev wyszczerzył się, po czym spojrzał na Demona.
-Pokrako, kompletnie ci na dekiel piz...ło!-czknął nagle w środku słowa.
Równie nagle pojawił się Azmaer w sprawie wielkiego bydlaka, co to się właśnie zjawił, krzycząc coś, że chaos będzie walczył z chaosem, a śmiertelni ze śmiertelnymi.
-Łohohoho! Myślałby kto, że ty taki wielki nieśmiertelny jesteś. Jesteś tylko kupą chmurek!-tenże właśnie Demon otoczył się Kirreną i Rithem...
-Świat schodzi na psy... Bez obrazy, Reksio-nagle Kanzel spuścił na niego jedno ze swoich ostrzy, a drugie na Waldorffa, gdy Azmaer kazał mu się poddać, wycofać i takie inne pierdoły.
-Wolne żarty-prychnął Tev, nastawiając się na sparowanie uderzenia, lecz pseudobożek uklęknął.
-Przydatna ta chmurka. Czy coś cię przypadkiem w łeb nie pierdzielnęło? Źle się czujesz? Choroby psychiczne też się leczy!-wrzeszczał do Kanzela, wystawiając mu język.
-Barbaku... jak to ja się nazywałem?-wyszczerzył się Tev, chcąc tym razem posłać lodowe, anihilacyjne groty w kierunku Ray'giego, lecz zauważył coś dziwnego... Reksio przestał go lubić. Zjeżył się i wyszczerzył.
-Ej no... Reksio... Chyba nie gniewasz się za to moje luźne stwierdzonko-wyszczerzył się, chichocząc. Reksio jednak nie żartował.
-Barbak, weź swojego pieska, zanim mu się krzywda stanie!-krzyknął do Orka, ale ten był zajęty.
Stanął tak, że zaparł się prawą nogą, zaś jego lewa noga była nogą wykroczną. Wyciągnął ręce do Reksia.
-No chodź, psina!-wyszczerzył się, lecz nagle pojawił się Sirfaldir.
-Ja się tym zajmę-stanął spokojnie, gdyż miał wystarczająco wiele sił, by pochwycić go i oszołomić.
Tev wzruszył ramionami, po rzym do głowy przyszła mu szalona myśl, na którą sam zachichotał. Jego mhroczny paluch!
Miał zamiar podejść do Ray'giego i... dotknąć go!
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline