Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2009, 12:30   #147
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dzień Aldyma rozpoczął się od modlitwy, tym razem przed lusterkiem. W mieście ganianie za miską wody wydało mu się zbyt kłopotliwe. Krótki, potem poprawił włosy, przystrzygł brodę.
Odetchnął głęboko...Spojrzał na obtartą na dłoni skórę, zapomniał ją wczoraj uleczyć przed snem. Elisabetha, ich wzajemne relacje, były strasznie... skomplikowane. Miało to oczywiście swój urok, ale...czasem przerastało kapłana Sune. Ale teraz najważniejszą sprawą było śniadanie. Które odbyło się po rozmowie pomiędzy Silią a Aldymem. Rozmowie na uboczu...Śniadanie kapłan zjadł w milczeniu. Aldym nie był w zbyt wesołym nastroju, zupełnie jakby chmury nad Midd spoczęły na sercu kapłana. Aldym jakoś nie potrafił wykrzesać z siebie energii do żartów, flirtowania. Zresztą, obecna sytuacja nie sprzyjała takiemu zachowaniu. Potem była wędrówka przez miasto...w kierunku warsztatu Minillo. Kapłan mało zwracał uwagi na trasę, podążając za resztą drużyny. A bardziej na sklepy. Oglądał wystawy, przyglądał się towarom. Choć nie był zainteresowany kupnem, nie omieszkał pochwalić szczególnie udanych dzieł rzemieślników, rzucić krytyczne uwagi, tam gdzie były potrzebne. Udzielić błogosławieństwa Sune, tym którzy swymi dziełami upiększali świat, jak i tym, którym to upiększanie nie wychodziło. Kto wie, może łaska Sune, doda im talentu. Nie szafował jednak magią, a jedynie dobrym słowem. Był trochę rozczarowany tym, że na swej drodze do Minillo nie napotkali zbyt wielu warsztatów garncarskich, ale...Zapewne znajdują się one w innej części miasta.
Warsztat szewski nie wyglądał zbyt bogato, ale sam szewc okazał się człowiekiem serdecznym...Zaś jego córka, pięknym dziewczęciem. Aldym powoli pił ów napój delektując się jego smakiem. Bacznym wzrokiem, łapał spojrzenie dziewczyny, która wydawała się zadowolona widokiem, jaki miała przed sobą. Kapłan był ciekaw, który z nich szczególnie przyciągnął spojrzenie Joisan. Intencje szewca były bowiem dla Aldyma dość jasne...Panna była na wydaniu, a starzejący ojciec chciał dopilnować by znalazła sobie godnego męża, zanim zejdzie z tego świata. A, że był również kochającym ojcem, dawał jej w tym wolną rękę. Trzeba przyznać, że szczupła, ciemnowłosa Joisan była łakomym kąskiem, a w dodatku wydawała się zaradnym dziewczęciem. Idealna kandydatka na żonę. Spojrzenie na topór potwierdziło tylko podejrzenia, iż szewc w czasach młodości, był żołnierzem. Pewnie gdyby było dość czasu, Aldym wypatrzyłby na toporze szczerby i otarcia, świadczące o częstym jego używaniu. Ale nie przybyli tu by poznawać przeszłość Minillo. Czas zając się głównym zadaniem.
Przez chwilę, ważył w myślach słowa...Nie mógł wszak rzec. ~ Duch z zamku, pilnujący świeczki przysłał nas na poszukiwanie czarownika, również świeczki pilnującego. Chcielibyśmy się z nim spotkać, i wypytać o parę spraw. Miedzy innymi, ile prawdy jest w słowach owego ducha.~
Brzmiałoby to, nie tyle niezwykle, co głupio. Sam Aldym czuł się niezręcznie w roli chłopca na posyłki ducha, niekoniecznie dobrego, czarodzieja.
Zamiast tego, rzekł z uśmiechem.- Słodki trunek, przez słodkie dłonie podany. I w pałacu książęcym lepiej nas ugościć, trudno by było.
Następnie Aldym spytał.- Przybyliśmy w sprawach... rodzinnych. Poniekąd powiązanych z obecną tu Silią.- wskazawszy czarodziejkę kontynuował.- Szukamy członków rodu Kallorów, a dokładnie Martusa Kallora. Czy słyszałaś o takim rodzie lub osobie ? To dla nas dosyć ważne.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 08-01-2009 o 13:37.
abishai jest offline