Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2009, 12:46   #533
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tev szedł do Drowa, chichocząc pod nosem. Dotknięcie, tak chciał go dotknąć! Mało tego, dotknie go! Z obłędem w oczach szedł z komicznym wyrazem pyska.
Nagle Waldorffa i Levina odrzuciło do tyłu, gdyż eksplozja oddzieliła ich od wroga, rzucając. Cóż, gdyby atakował zwykłą bronią, spotkałoby go to samo, jednakże on władał antymaterią. Dlatego był bezpieczny.
Drow również został odrzucony i zderzył się z Rakszasą, upadając. Tym razem nie miał złych zamiarów. Chciał go podtrzymać, gdyż honorowa walka to podstawa. Wyjątkiem było to, kiedy ktoś próbował go zaatakować nieuczciwie.
Cóż... Jego zamiar był jednak dobry. Nie zwykł uderzać w leżące Mroczne Elfy, więc chwycił Drowa za ramię, nie puszczając go. Jego zamiar pierwotny był taki, by nie puszczać go aż ten odzyska równowagę, zdolny do dalszej walki.
Nagle spojrzał na swoją dłoń, gdzie dalej tańczyła antymateria. Chyba nieświadomie zrobił mu krzywdę... Tev poczuł gorąco w dłoni, więc puścił szybko, woląc by jego przeciwnik upadł na ziemię niż by uczynić mu krzywdę. Przynajmniej w tej chwili.
Przed oczami miał jak zbroja kinetyczna Ray'giego zamigotała, popękała, lecz stało się coś niespodziewanego!
Rozległa się kolejna eksplozja, a kiedy Tygrys otworzył oczy, zobaczył, że leży w zbożu.
Wstał, czując złość. Prawo Wszechświata zostało brutalnie złamane!
Z nieba spłynęła czarna masa. Oczywiście, kiedy otrzymał cios, który nie powinien paść, tchórzliwie pojawia się ktoś, kto pragnie go dobić. Przedstawiona została mu myśl Savila, nieżyjącego myśliciela jego świata.
Z lancy utworzyła się postać wilka, na którą Tev spojrzał z zażenowaniem. Cała ta sytuacja była godna pożałowania, a ktoś taki jak Mistress nie był godny wypowiadać słów, które sformułował największy Myśliciel.
Nagle zobaczył, że wszystko się w niego wpatruje i równie nagle zdał sobie sprawę z tego, że wszędzie rozlega się... jego ryk? Tak, lecz nie strachu, goryczy.
Czuł, że to szykuje się do ataku. Nie szkodzi. Niech zaatakuje, a kiedy nie uda się przejść przez tarczę, zaatakuje on.
Istotnie było tak, jak się tego spodziewał. Mistress zaatakowała. Kątem oka zauważył jak Sirfaldir znika spod Reksia.
Zaraz... Ponownie było coś nie tak! Tarczy nie było! Zorientował się za późno...

***

Otworzył oczy i wstał. Zobaczył, że walka nadal trwa, lecz ponownie było coś, co nie odpowiadało jego zamysłom. Stał i jednocześnie leżał! Zorientował się, że to leży jego ciało, zaś obok niego siedzi Sirfaldir.
-Och... Obudziłeś się. Świetnie. Ktoś chciał z tobą porozmawiać, ale powiedziałem, że nie wolno cię budzić, bo układa się zaklęcie-wzruszył ramionami Dżin.
-Kto to?
-Jakaś kobieta-mruknął, wskazując w bliżej nieokreślonym kierunku. Nagle powoli zaczęła materializować się czarnowłosa kobieta z koniczyną we włosach.

http://www.skypurington.com/sm_woman.gif

Oczy Teva rozszerzyły się, gdy zobaczył ją w gniewie.
-Byłam przy tobie-warknęła.
-Fortuno, Pani, ja to wiem-rzekł Ravist.
-Jak można było...?!-zaczęła, zaś oczy płonęły jej wściekłością.
-Pani, nie mówmy już o tym. Proszę-rzucił smętnym tonem, zaś wściekłość kobiety została zmieniona na ciekawość.
-Czuję się zdradzony, przez kogoś, komu zaufałem. Byłem w stanie powierzyć moje życie tej osobie, a ta osoba wbrew wszelkim prawom fizyki, magii oraz twoim, uśmierciła mnie na siłę, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi. Dlatego właśnie czuję się zdradzony. To dla Rakszasy cios w plecy. Rakszasa nie zapomina-wzruszył ramionami.
-Zajmę się odpowiednimi osobami i nie będzie to przyjemne. Na pewno nie dla nich-zacisnęła usta, po czym uśmiechnęła się do Tygrysa, położyła dłoń na ramieniu i zniknęła.
-Tev! Zobacz!-Tygrys odwrócił się i zobaczył Drowa z palcami w ranie jego ciała.
Wyszczerzył się paskudnie, po czym zrównał się twarzą z Ray'gim, po czym stał się połowicznie widzialny.
-Żyję i czuwam... Won!-warknął mu do ucha.
Niech Mistress myśli, że nie żyje. Jego przetrwalnikiem był Sirfaldir i jego Plan. Sirfaldir, który był Dżinem, zaś cecha rasowa tych jest taka, że nie można ich zabić zwykłymi sposobami.
Mistress niespodziewanie ułatwiła mu to, do czego dążył, do scalenia z powietrzem i magią. Dojść do tego mógł tylko przez śmierć, zaś Sirfaldir, jako Dżin, miał moc, powierzoną mu przez niego w momencie stworzenia, do dania mu tego czego chciał.
-Czas na nas-rzekł kobiecy głos.
-Już, już, lecę!-odezwał się Tev, przewracając oczami.
-Sirfaldir, zrób coś z ciałem-mruknął Tev, patrząc na... siebie. Znikąd pojawiła się kobieca dłoń, za którą Rakszasa chwycił. Ta zaś wciągnęła go tam, gdzie sama się znajdowała.
Dżin tymczasem pochylił się nad ciałem Tygrysa, zabierając jego ekwipunek, po czym rzucił na niego niematerialność. Jednakże żadna siła nie utrzymywała jego postaci, więc rozwiała się na wietrze.
-No chodź tu, bo cię ZNISZCZĘ!-wrzasnął Tev, zaś Sirfaldir uśmiechnął się, wchodząc tam, gdzie znajdował się Rakszasa i Fortuna...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline