Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2009, 23:09   #42
grabi
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Charles szedł powoli z nieznanym sobie osobnikiem w kierunku snopu światła. Trzeba raczej było użyć słowa "wlókł się". Charles wlókł się w stronę pilaru. Jeszcze wciąż nie odzyskał sił na tyle, by samemu iść, dlatego wspierał się na ramieniu towarzysza. Towarzysza, którego poznał jakieś pięć minut temu. Gdy ów osobnik postawił po przebudzeniu Charlesa na ziemi, rozszalało się piekło. Trudno nazwać „piekłem” coś, skoro nie widziało się prawdziwego Piekła. Ludzki mózg zawsze dochodzi do pewnych uogólnień, ale to co się wokół nich wydarzyło, naprawdę było przerażające i zgodnie z ludzką logiką oraz wyobraźnią, mogło naprawdę wydarzyć się w piekle. Wokół nich rozpętała się wichura, która krążyła dookoła nich. Można to było nazwać martwą strefą lub okiem cyklonu - jeśli tak wygląda trąba powietrzna od wewnątrz. Niszczone na zewnątrz budynki rozpadały się na miliony niebezpiecznych odłamków, które niesione były przez wicher. Na szczęście wnętrze było bezpieczne, choć nie wiadomo na jak długo, tym bardziej, iż granica wiru zdawała się przesuwać w ich stronę.
Na niebie pojawił się słup światła, niejako ukazując im właściwą drogę. Właściwą, bo wichura ciągle zdawała się zbliżać coraz bardziej do nich, a ucieczka w stronę światła zdawała się jedyną szansą na przedłużenie życia. Przedłużenie życia, czy męczarni? - pytanie kotłowało się w głowie Charlesa. Od momentu przebudzenia się tutaj minęła jakaś godzina, a w międzyczasie zdarzyły mu się same nieprzyjemności. Spotkanie ze stworem, utrata oka, a teraz jeszcze ten wir. Ten, kto wymyślił powiedzenie "do trzech razy sztuka" pewnie by się załamał, lecz nie on. W umyśle rodziło się uczucie, że musi przetrwać, nawet za wszelką cenę.
W pewnej chwili podbiegł do nich kolejny mężczyzna. Tego Charles widział po raz pierwszy.
-Biegnijcie w stronę światła. - powiedział i uciekł w przeciwnym kierunku. Mimo tej niejasnej sytuacji umysł podpowiadał jedno. Idź ku światłu. Tak więc ruszył, wspierając się na ramieniu nieznanego mężczyzny.
-Tak wogóle to jestem Charles. Dzięki za pomoc. - powiedział w pewnej chwili. Jedno oko spojrzało przez moment na nieznajomego, po czym powróciło do śledzenia celu wędrówki. Już zbiliżali się właśnie do upragnionego wnętrza, spowitego blaskiem światła, jeszcze chwila i będą mogli czuć się bezpiecznie.

Wkroczyli wreszcie do budynku. Wewnątrz regały zasypane najróżniejszymi rzeczami. Od razu doszedł do nich zapach świeżego pieczywa. Nie wiadomo, czy to może przez chwilowe odprężenie, przez uczucie bezpieczeństwa, mimo iż wichura szalała na zewnątrz, w każdym razie głód stał się coraz wyraźniejszy, a żołądek coraz natarczywiej zaczął domagać się swych praw. Charles odzyskał również siły na tyle, aby móc wreszcie polegać w pełni na własnych nogach. Mimo to nieznajomy zostawił go na kanapie, po czym oddalił się.

Skoro on odszedł, to po co ja mam tu tkwić zwłaszcza, gdy jestem taki głodny. - kołatało się w jego głowie. Ruszył więc między regałami, wiedziony zapachem, aż wreszcie dotarł do działu spożywczego, a dokładniej do kącika, w którym można było zjeść ciepłe potrawy. Wgryzał się w aromatyczne, pieczone mięso, przegryzając je zapiekanką z makaronem oraz sałatką. Zjadł porcję, którą mogłoby się najeść dwoje dorosłych mężczyzn. Jak on to zmieścił, sam tego nie mógł pojąć. Ważniejszym wydawał się jednak fakt, że miał jeszcze ochotę na deser, więc skosztował kiku kawałków ciasta, po czym zapił to wszystko herbatą. Herbata była z domieszką jakiś ziół, których nie mógł rozróżnić, a w jej smaku dało się wyczuć delikatną nutkę spirytusu. Nalał sobie drugą filiżankę, po czym zapłacił pieniędzmi wyjętymi z kieszeni, zostawiając je na ladzie. Z filiżanką ruszył na zwiedzanie sklepu. Wyrzutnia rakiet, strój wiewiórki, pojazd do czyszczenia lodu. Robiło się coraz dziwniej, zwłaszcza gdy zaszedł to kącika, opatrzonego jakimiś dziwnymi literami.

Znajdowały się tam same dziwne przedmioty. Kurze łapki, dziwne fiolki, jak i zwykłe przedmioty. Podszedł do jednej z pułek i wyciągnął fiolkę. “Mikstura nieodkrytych możliwości. Przed użyciem wstrząsnąć.” - przeczytał. Obrucił fiolkę do góry nogami. Zielona zawartość przez sekundę zachowywała się jak ciało stałe, po czym spłynęła na dno. Pewnie przeterminowana. - przyszło mu do głowy, dlatego odłożył ją na miejsce. Następną rzeczą, jaka zwróciła jego zainteresowanie był garnitur. Elegancki garnitur w komplecie z białą koszulą i wizytowymi butami, opatrzony był napisem “Garnitur Czystości i Niezniszczalności - Zestaw Plus”. Zapewne chodziło tu o dodatkowo dodaną koszulę oraz buty. A cena? 4,99$ to prawdziwy śmiech. Jednak Charles popatrzył chwilę na swoje odzienie, całe poprzecinane i poplamione krwią, więc stwierdził, że w jego sytuacji każdy garnitur się nada. Zabrał zestaw i wyszedł z działu. Po drodze ku przebieralniom, zachaczył jeszcze o dział turystyczny i zabrał z niego linę. Nie wiadomo, czy się nie przyda. W przebieralni przebrał się w strój - pasował jak ulał. Jego stary strój nie nadawał się do niczego, więc wyciągnął z niego pieniądze i wrzucił szmaty do pobliskiego kosza na śmieci. Pieniądze zostawił obok przebieralni. Ostatnie banknoty, jednak nie chciał odchodzić z uczuciem, że coś ukradł.

Już miał wracać na kanapę, gdy zobaczył grupkę osób, a wśród nich dwójkę osób, które wcześniej spotkał. Podszedł do nich, a wtedy kobieta z łukiem na plecach rozpoczęła swą krótką przemowę. Usłyszane zdania nie podobały mu się, zwłaszcza to o jakimś stadzie, jednak z grzeczności postanowił się przywitać. Wypowiedział jedynie swoje imię, podnosząc przy tym rękę. Może powiedział by coś jeszcze, jednak na język przychodziły mu jedynie głupoty w stylu “Jestem Charles. Uwielbiam rozwiązywać krzyżówki, kocham piec ciasta, a moje hobby to zbieranie znaczków.”.

W pewnej chwili przeniósł się w inne miejsce. O krok przed nim stała kobieta z łukiem, która przedstawiała się jako Dominique. O kilka metrów przed nią spostrzegł stwora o wielu głowach. Nie liczył każdego łba, lecz wydawało mu się, że musi ich być około dwunastu. Jedna z głów ruszyła w jego i Dominique kierunku. W myślach Charlesa strach mieszał się z ciekawością oraz zaskoczeniem, które przytrzymywały go w miejscu, nie pozwalając uciec. Dominique zdjęła łuk i najwidoczniej zamierzała go użyć w walce z bestią. Charles przez chwilę wachał się, czy nie uciec, jednak ostatecznie postanowił pomóc. Ściągnął linę z ramienia i zawiązał na jej końcu pętlę. Chciał zarzucić pętlę na głowę stwora.

----------------------------------------------------------------------------
Akcja: Wjazd na market. Jedzenie, nowe wdzianko oraz lina. W walce z hydrą chce zarzucić jednej z głów pętlę z liny i ... i jeszcze nie doszedł, co dalej zrobi.
 

Ostatnio edytowane przez grabi : 11-01-2009 o 21:37.
grabi jest offline