Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2009, 14:12   #41
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Otrzymaliście swoje zamówienia dosyć szybko, więc mogliście dyskutować przy posiłku.
-Przepraszam dobry panie czy można u Ciebie zakupić prowiant na drogę?-zapytał Caramona Oreas.
-Oczywiście. Zapewne każdemu przydadzą się racje żywnościowe-poszedł od razu na zaplecze, zaś po chwili pojawił się z ośmioma woreczkami. Było tam suszone mięso, ser i chleb. Rozdał to wszystkim i już chciał odejść, gdy usłyszał pytanie.
-Tak, mapa jest niezbędna. Mamy dostać się na północny wschód Taladas... Caramonie... twój brat to potężny mag, nie wierzę, że trudność sprawiło mu zorganizowanie wyprawy... Nie trzymajże nas już w niepewności...-na te słowa wielki wojownik popadł w lekką konsternację.
-No bo... Tego... Raistlin na pewno mógłby zorganizować wyprawę do Taladas i z powrotem z najmniejszymi szczegółami, ale...-zakasłał nerwowo.
-No bo... Yyy... On uważa, że... Uff... że to dla was jest taka... noo... tego... próba. Mówił, że jak nie uda wam się przejść przez Ansalon to nie możecie myśleć nawet o naparstku z morza, a co dopiero o Taladas, więc... jakby wam to powiedzieć... nie zorganizował nic...-zakończył.
-...czym Caramonie możesz bardzo pomóc nam wypełnić misję, która zlecił nam twój brat. Mam na myśli listy polecające, jesteś bohaterem Lancy, dla wielu ludzi twoje nazwisko jest dobrze znane, a osoba z listem polecającym od ciebie może z pewnością załatwić więcej niż z sakwą pełną złota, w pewnych kręgach oczywiście. Poprosiłbym o to Raistlina, ale zniknął za szybko-rzekł Marcao, a Caramon zastanowił się.
-Tak, mogę to zrobić. Dorzucę jeszcze podpis Tiki i Palina. Jeżeli tylko zdąży wrócić...-mruknął.
-Caramonie. Potrzebuję czegoś w co mógłbym się ... ubrać-odezwał się Cień, co Caramon przyjął z chłodnym spojrzeniem.
-Tak...-wyszedł, a po pewnym czasie wrócił z jakimś płaszczem, który kiedyś był czarny. Teraz był "troszkę" wyblakły i trochę przy duży na Smokowca.
-Nie jesteś u krawca, więc nie oczekuj niczego lepszego-warknął, po czym odszedł do lady, gdzie Tika przyniosła kartkę papieru i pióro z atramentem. W chwili, kiedy Caramon miał postawić pierwszą literę, drzwi otworzyły się. Stanął w nich młodzieniec o brązowych oczach. Miał również charakterystyczne palce, długie i chude, a były to palce kogoś, kto rozmawiał z wami zeszłej nocy. Palce należące do osoby, która wzbudzała dalej powszechny strach. Był to...
-Cześć tato!-powiedział, zamykając za sobą drzwi, po czym przyszedł i przywitał się z rodzicami.
-Opowiadaj jak było-mówiła z zafascynowaniem, Tika.
-Poczekajcie chwilę. Palinie, będzie potrzebny twój podpis-powiedział Caramon po powitaniu, zawzięcie skrobiąc po pergaminie. Nagle oderwał rękę, a kiedy ją przystawił ponownie, widać było, że szybkie ruchy kształtują podpis. Po nim podpisała się Tika, a na końcu pióro przejął Palin, który posypał papier piaskiem, który po chwili strząsnął, zwijając w rulon.
Wielki wojownik wziął zwój i podał wam, a kiedy rozwinęliście go, zobaczyliście słowa Caramona:

"Szanowny Panie/Pani

Pragnę poinformować, iż ta grupa, która teraz okazuje pismo, udaje się w podróż z polecenia Arcymaga Raistlina Majere, Bohaterów Lancy Caramona i Tiki Majere oraz Maga Białych Szat, Palina Majere.
Jestem przekonany, iż nie będą sprawiali problemu, okazując się godnymi towarzyszami oraz gośćmi.
Mam nadzieję i proszę uprzejmie o ich przyjęcie oraz udostępnienie swych, jakże cennych, usług.

Z wyrazami szacunku:

Caramon Majere
Tika Waylan Majere
Palin Majere"

W takim razie nie pozostało wam nic innego jak ruszać.
-Palin pojedzie z wami...
-Nie!-sprzeciwiła się zbladła Tika.
-Palin pojedzie z wami do Crossing po to, żebym mógł wypożyczyć wam konie. Na nich dojedziecie tam zdecydowanie szybciej-dokończył Caramon, zaś Palin skinął głową, a Tika westchnęła z ulgą. Mag Białych Szat od razu wypadł z gospody. Chwilę później, kiedy wyszliście, dziewięć koni stało przed drzwiami. Na jednym z nich siedział młody Mag.
-Do Crossing jest stąd około 38 mil, czyli najwyżej za siedem godzin powinniśmy być na miejscu-rzekł Palin, wskazując północ. W tym czasie wszyscy znaleźli się na koniach, a Mag narzucił kłus.
-Co godzinę będziemy musieli urządzić postój... Chociaż podróż może się wydłużyć, bo musimy przejechać przez las. To może wydłużyć wędrówkę o godzinę, lecz wtedy będziemy podróżować stępem, więc możemy przejechać spokojnie przez las-myślał głośno, kierując was w gęstwinę drzew.

Podróż przebiegała spokojnie. Las był spokojny, a wy przejechaliście przez niego bez najmniejszych problemów. Tuż po wyjściu koniom została dana przerwa na odzyskanie sił czy posilenie się, napojenie. Dalej jechaliście cały czas kłusem, robiąc co godzinę dwudziestominutowe przerwy.

Było południe, a wy zatrzymaliście się na kolejny postój. Ponad połowę drogi mieliście już za sobą. Wydawało się, że wszystko przebiegnie bardzo szybko i jeszcze tego samego dnia wejdziecie do Crossing.
Nagle obok was, w ziemię wbiła się strzała. Rozejrzeliście się i zobaczyliście, że z każdej strony nadchodzi po dwudziestu łuczników. Każdemu z nich towarzyszyło dwóch wojowników.
Byli to mieszkańcy równin.
-Kto nadchodzi?! Przedstawić się i podać cel przejazdu!-powiedział jeden z nich. Najwyraźniej był wodzem, zaś z łukiem stała jego żona. Widać to było po ubiorze. Drugim wojownikiem był starszy już mężczyzna, po ubiorze można sądzić, iż jest to były wódz.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline