Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2009, 18:36   #42
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po tym jak już wszyscy przeczytali list od Caramona, zabrał go ze stołu i po zrolowaniu schował wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki. Po pojawieniu się Palina, zastanawiał się ile jest w tym zbiegu okoliczności, a ile z tego zaplanował sam Raistlia. I czy z niknięcie Dalamara należało do planu Raistlina. Te myśli odeszły jednak szybko kiedy Caramon wspomniał o koniach.
- Kiedy już jesteśmy przy koniach, to miałbym jeszcze jedną prośbę. Czy przyjmiesz pod opiekę mojego konia? Kiedy ruszymy już statkiem z Crossing, ciężko było go ciągnąć za sobą, a bardzo polubiłem to zwierz i nie chciałbym aby trafiło w złe ręce. Jeśli wrócę, to zapłacę ci za koszty utrzymania, a jeśli nie wrócę, to jest twój. Oczywiście, do mojego powrotu, niech służy ci jak najlepiej. Co ty na to Caramonie? -


W trakcie jednego z popasów, postanowił porozmawiać z tym, który jak dotąd był najbardziej milczący.
- Jak dotąd byłeś bardzo milczący magu. Pozwól, że zadam ci pytanie. Jak możesz się nam przydać? Bo talentem magicznym nas chwilowo nie zachwycisz o ile się nie mylę. Większość z nas potrafi walczyć, niektórzy posłużą gładką mową, albo cichością, inni jeszcze mogą się nam przydać z powodu sławy swej rasy - tu spojrzał na Cienia i Atholę- Powiedz czy dysponujesz czymś poza wiedzą, z ksiąg? To o tyle ważne, że teraz możemy poznać nawzajem nasze atuty, a warto to zrobić dopóki mamy spokój... -

Nagle obok was, w ziemię wbiła się strzała. Rozejrzeliście się i zobaczyliście, że z każdej strony nadchodzi po dwudziestu łuczników. Każdemu z nich towarzyszyło dwóch wojowników.
Byli to mieszkańcy równin.
-Kto nadchodzi?! Przedstawić się i podać cel przejazdu!-powiedział jeden z nich. Najwyraźniej był wodzem, zaś z łukiem stała jego żona. Widać to było po ubiorze. Drugim wojownikiem był starszy już mężczyzna, po ubiorze można sądzić, iż jest to były wódz.

Ale zgranie pomyślał rozglądają się wokół na mieszkańców równin. Popatrzył na Palina czy ten sprawia wrażenie, jakby miał zamiar coś powiedzieć, albo czy wygląda na to, że zna owych mieszkańców.
Pomyślał o kilku rzeczach. Po pierwsze, czy to plemię, życzy sobie powrotu magii. Czy imię Raistlina coś znaczy i jeśli tak to czy coś dobrego. Czemu w ogóle ich zatrzymują? A może to pierwsza z prób przygotowanych przez Raistlina? Czy to ludzie z plemienia Que-Shu? Ich wioska leżała po drodze, ale nie był pewny czy już je minęli, czy mają je przed sobą.

Robiąc kilka, kroków w stronę tego, który mówił, powiedział.
- Witajcie, nazywam się Marcao Caligari, wraz z moimi przyjaciółmi podróżujemy do Crossing, nie mamy złych zamiarów i jesteśmy tu tylko przejazdem. Podróżujemy z Solace, gdzie Caramon Majare Bohater Lancy ojciec tego oto Palina Majare, zgodził się nam wypożyczyć konie. Palin ma je doprowadzić z powrotem. Prosimy o pozwolenie przejazdu i wybaczenie, że nie prosiliśmy o nie wcześniej, ale nie wiedzieliśmy, że szlaki są teraz patrolowane. Jeśli można zapytać to z jakiego powodu tak jest? Czy coś się stało o czym nie wiemy? Bylibyśmy wdzięczni za informacje, jeśli mamy się spodziewać czegoś na naszej drodze. - Mówiąc starał się przybrać spokojny głos i ciepły głos. Dla bezpieczeństwa nie wspominał o misji od Raistlina, ani o prawdziwym celu ich podróży, choć i tak ryzykował wspominając Caramona. Z drugiej strony nie wspomniał o niczym co łączyło by ich z Caramonem poza wypożyczeniem koni. To, że Caramon wypożycza lub wymienia konie, wydawało mu się normalne.
 
deMaus jest offline