Xwtrąc
Wrzuta.pl - Nightwish-The Poet And The Pendulum
Almena obserwowała wszystko z planu niematerialnego. Nie z planu mgieł. Ten należał do Astarotha i nie chciała zjawiać się tam nie zaproszona. Przynajmniej teraz.
Wrzask bólu z ust jej ukochanego dziecka sprawił, że zmrużyła oczy w gniewie i niezadowoleniu.
Almanakh.
* * *
Almanakh powiodła wzrokiem za Rithem, wycofującym się przed nią z wyraźnym lękiem. Azmaer dobył broni. Almanakh obróciła się twarzą ku niemu, w jej oczach lśniła determinacja wojownika.
- To nie była wola Ritha, by odebrać ten artefakt ale Jego rozkaz.
- Winić Chaos za jeden głos, którym przemawia. To co innego, niż winić demona z Wolną Wolą za wyrwanie broni z rąk śmiertelnika – odparła nieustępliwie.
- Jeśli masz zamiar uraczyć nas płaczliwą gadką o uwięzionej smoczej duszy to możesz ją sobie darować.
- Nie. Przyszłam tu, by zakończyć jego egzystencję, nie by odebrać wam Żywy Ogień. Z całą resztą się zgadzam.
* * *
Almanakh nie zamierzała ustąpić. I nie ustąpi. Mistress kalkulowała w nerwowym strapieniu. Ta Wojna stawała się coraz tragiczniejsza w skutkach. Do szaleńczej zamieci nienawiści, wariactwa, honoru i męstwa nie na miejscu, dołączyli ci, na których najbardziej jej zależało. Jej siostra Almanakh i Azmaer, nosiciel najczystszej energii Astarotha. Rith i Kirenna byli tworami Last Soulbreakera, lecz zbyt młodymi by Mistress dostrzegała ich teraz. Azmaer był Taki Jak On – miał jego duszę, jego postawę, jego klasę. Wołanie o pomoc nie ustawało poprzez wrzaski bólu. Nienawidziła Ritha. Był tworem, który winien zginąć, teraz. Niech weźmie Ritha, jeśli tego wymaga jej sprawiedliwe Światło, niech pomści krzywdy jego decyzji i wolnej woli. Niech zostawi Azmaera.
Odłóż miecz.
Jeśli czyjeś ostrze ma skierować na agresora Jego gniew, niech będzie to ostrze Ritha. Niech zginą w swojej walce o Światło, o wyzwolenie i obronę pokrzywdzonych dusz, w walce o swej ideały.
Nie mieszaj się do tego. Słyszysz Azmaer? To nie twoja walka.
Skrzywił się z niezadowoleniem. Nie lubiła być Matką odbierającą ulubionemu dziecku cukierek, ale nie mogła patrzeć, jak jej wybraniec miał zadławić się tym kuszącym łakociem jakim była walka z Almanakh. Wojownicy Światła nie musieli walczyć honorowo, jeśli wróg jako pierwszy złamał zasady.
Spojrzała Mu w oczy, stanowczo i z przestrogą nie znoszącą sprzeciwu. Vea victis. Uczynisz jak ci rozkażę. Azmaer odłoży miecz. Jeśli zechce, wyzwie Almanakh na pojedynek. Ale nie teraz. Nie może z nią walczyć. Nie teraz, nie tam.
* * *
- Na to się nie zgadzam – zaznaczyła stanowczo Almanakh. – Wiesz, że się nie zgodzę.
- Azmaer nie ma nic do tego – odparła Mistress.
- Nie. Jeszcze nie.
- On tego nie wie. Nie uwierzy Wojowniczce Światła. Będzie bronił Żywego Ognia, uważa go za spuściznę Astarotha. A przecież nikogo nie skrzywdził. Nie chcesz chyba wyzywać go na pojedynek? – wyraźnie zaznaczyła, że ten pomysł się jej nie podoba.
- Nie. Chcę tylko zguby Ritha za to, czego dopuścił się wobec Levina.
- Więc dam ci go. Z dala od Azmaera.
- Więc będę z nim walczyć, z dala od Azmaera.
* * *
Żywy Ogień coraz bardziej się niecierpliwił, choć niematerialny, ryczał wściekle w kierunku speszonego Ritha.
Wrath of the dragon by ~VampirePrincess007 on deviantART X