Ze zdumieniem patrzyła na pstrokatego goblina, ale gdy tylko zauważyła, że uciekający przeciwnicy mierzą w ich stronę z łuków, schyliła się by ukryć się przed strzałami.
[Rzut w Kostnicy: -18]
Udało jej się uniknąć strzał. Jednak inni nie mieli już tyle szczęścia. Gdy podniosła się spostrzegła
Dekaresa pochylającego się nad bezwładnym ciałem jednego z magów. Czuła jak ręce opadły jej bezwładnie, a w oczach zakręciły się łzy. Niemal nie znała tych ludzi, ale poczucie, że właśnie stracili kogoś z ich grupy wstrząsnął nią do głębi. Wiedziała już, że nigdy nie zapomni tego widoku.
Jak przez mgłę dotarło do niej nawoływanie krasnoluda. W pierwszym odruchu chciała podejść do swojego konia, ale po chwili zreflektowała się, że nie ma na to czasu. Posłała Ninie przepraszające spojrzenie i pobiegła za towarzyszami.
Pierwsze, co spostrzegła w stanicy to dwoje małych dzieci siedzących tuż obok rannego mężczyzny. Podeszła do nich i uśmiechnęła się uspokajająco:
-
Nic wam nie jest? – spytała głaszcząc jedno po głowie. –
Wszystko w porządku?
„Sigmarze, co te dzieci tu robią?” – pomyślała zmartwiona.
Usłyszała to co mówił żołnierz i w duchu przyznała mu rację. Podeszła do niego.
-
Nie znam się na leczeniu, ale może będę mogła jakoś pomóc? – spytała. –
Nie spieszy mi się do walki.