Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2009, 20:51   #49
grabi
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Charles w pośpiechu ściągnął linę z pleców. Zawiązanie kluczki ruchomej na końcu liny zajęło jedynie kilka chwil i pętla była gotowa do założenia. Akurat jedna z głów zbliżała się do niego, tak więc wykorzystał nadchodzącą sytuację i zarzucił pętlę na szyję stwora, samemu uskakując w bok przed ostrymi zębami. Mocował się przez chwilę, próbując znaleźć coś, do czego mógłby przywiązać koniec liny, jednak stwór okazał się silniejszy. Wyciągnął mężczyznę do góry tak, jak wędkarz wyciąga na wędce malutkiego okonia. Charles kręcił się w powietrzu, latając we wszystkie strony. Jedyną rzeczą, o której myślał, była końcówka liny i to, że musi się jej trzymać za wszelką cenę, jednakże po pewnym czasie trzeźwość umysłu wróciła. Nie wiedział, ile się już huśtał na linie. Jemu wydawało się to parunastoma długimi minutami, lecz w rzeczywistości mogło trwać kilkanaście - kilkadziesiąt sekund. W każdym razie doszedł do wniosku,że nadszedł czas, aby to przerwać.

Przecinając kolejne połacie powietrza, dostrzegł swoją szansę. Oto niebezpiecznie blisko zbliżał się do jednej z długich szyj. Zderzenie z masywnym cielskiem na pewno nie należałoby do najprzyjemniejszych, jednak w porównaniu z uderzeniem o jakiś mur lub też wyrzuceniem na kilka metrów w górę, wydawało się to niezwykle kuszącą propozycją. Charles przygotowywał się wewnętrznie do akcji, powtarzając sobie w myślach czynności, jakie za chwilę wykona. Zderzenie nogami ze szyją, następnie próba złapanie się jej i szybkie przewiązanie liny dookoła oraz najważniejsza czynność, czyli uważne ześlizgnięcie się na dół, potocznie zwane ucieczką. Już odmierzał w myślach czas do zderzenia, już zaraz się zderzy, trzeba wystawić nogi przed siebie... Jakie było jego zdziwienie, gdy po prostu przeniknął przez szyję. Poczuł w nogach lekki chłód i jakby coś delikatnie ciągnęło go ku tyłowi. Trochę dziwne było to uczucie, najważniejszy jednak był fakt, że nie udało mu się zatrzymać. Sama szyja, razem z głową wyglądała trochę inaczej od innych, ale od razu przenikanie? Będzie musiał pamiętać o tym następnym razem, gdy będzie obierał cel. Charles obmyślał już jakiś kolejny plan, jakby tu nieco bezpieczniej spocząć na ziemi, gdy głowa wykonała nagły zwrot. Chyba przypomniała sobie nagle, że jest tu także ziemia. Kolejny punkt dla hydry - Charles ciągle „0”.

Siła uderzenia wypchnęła mu powietrze z płuc, a przed oczami zrobiło się momentalnie ciemno. Bolały go plecy i nie mógł się podnieść. Widzenie powoli powracało, wypierając wszechobecną przed chwilą czerń. Patrząc pionowo w górę obserwował teraz sklepienie, które do złudzenia przypominało to w kościele w Bostonie. W dzieciństwie rodzice zabrali go tam kilka razy. Malowidło, a może raczej tapeta w starym stylu, przypominała freski, jakie można obejrzeć w europejskich Katedrach i bazylikach. Jeden obraz szczególnie go zainteresował. Pokazywał walkę ze smokiem, jednak nieco inaczej, niż przedstawiały to zwykle malunki. Zamiast rycerza z kopią, pędzącego na białym rumaku, stał odział wojowników z ogromnymi tarczami. Wojownicy ci byli rażeni smoczym wyziewem. Za tym „ludzkim murem” stali łucznicy, wystrzeliwujący w stronę smoka swe strzały, które mimo swej ilości, ciągle odbijały się od smoczej skóry. Najciekawsza jednak wydawała się postać, która znajdowała się obok nóg smoka. Miała w ręku powróz i wyraźnie obwiązywała smokowi nogi.

W tej chwili ponownie świat nagle zanurkował w ciemności, by zaraz powoli z niego się wynurzyć. Charles dalej leżał na ziemi, tym razem na zewnątrz. Chyba zdawał sobie sprawę gdzie się znajduje. Podniósł się trochę, cały obolały, odwracając głowę w stronę nóg stwora. Już wiedział, co spróbuje zrobić.

---------------------------------
Charles trochę pohuśtał się na linie, a potem zapragnął kopnąć duchową szyję (bez rezultatu). W końcu hydra przypomniała sobie o ziemi i trzasnęła Charlesem, przez co on doznał objawienia. Teraz wstaje powoli (jest cały obolały) i chce wywinąć hydrze psikusa. Przywiąże jej złapaną głowę do nóg / macek / cokolwiek ona tam będzie mieć (mogą być nawet genitalia), a potem ucieknie w którąkolwiek stronę (byle jak najdalej spod niej).
 

Ostatnio edytowane przez grabi : 12-01-2009 o 20:54. Powód: literki
grabi jest offline