Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2009, 12:16   #22
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Piotrek opowiadał, a Miła słuchała. Cieszyła uszy jego głosem, napełniała wyobraźnię jego opowieściami, a serce rosło jej w piersi, gdy myślała, że przyjdzie jej spędzić jeszcze wiele czasu z dwoma tak mądrymi mężami. Chłopak urósł w jej oczach do roli skarbnicy wiedzy, im więcej mówił i im więcej używał słów, których nie rozumiała, tym bardziej stawał się niemal uczonym. W głowie dziewczyny co chwilę rodziły się pytania, jednak rzadko przerywała potok słów płynący z ust Piotrka. Kiedy i on zaczynał się gubić w wyjaśnieniach, była niemal pewna, że sprawa jest tak trudna, że jej umysł i tak tego nie ogarnie. Lecz była pełna nadziei, że im więcej czasu spędzi z braciszkiem i jego uczniem, tym więcej spraw pojmie.




Opowieści młodego woźnicy były Miłej tak przyjemne, że nawet nie zauważyła jak szybko minęła kolejna podróż. Dopiero zauważywszy na wzgórzach pierwsze pobielane ściany wiejskich chat, przypomniała sobie z przerażeniem, że braciszek kazał jej modlić się do Madonny z dzieciątkiem, którą wciąż przyciskała do piersi. Dziewczyna odwlekała ten moment, chcąc jak najwięcej dowiedzieć się od chłopaka, aż wreszcie jego słowa wypełniły jej głowę tak, iż zapomniała o modłach. Odwróciła się gwałtownie by sprawdzić, czy
ojciec zakonny nadal śpi. Hieronim pogrążony być musiał w niespokojnych marach, gdyż twarz jego wykrzywiona była bolesnym grymasem, a krople potu gęsto zaległy na jego czole. Miła zawstydziła się i spojrzała ze smutkiem na Piotrka. Wieś była już zbyt blisko, by naprawić to zaniedbanie. Chłopak widząc jak zerka to na niego, to na wizerunek Panienki, to wreszcie na zakonnika, domyślił się jakie też myśli nie dają jej spokoju.

- Nie lękaj się, Miłeczko - odezwał się. - Nie powiem braciszkowi, żeś nic nie wymodliła u Boskiej Mateczki. To będzie nasza tajemnica, co?

Uśmiechnął się przy tym tak ślicznie, że policzki Miłej pokraśniały. Nie odpowiedziała już nic, gdyż właśnie zajechali do wsi zwanej Brzezinką, a zaraz też Hieronim podniósł się z siana, jakby wyczuł zbliżający się koniec podróży. Nakazał Piotrkowi zatrzymać się przed dużym gospodarstwem położonym na uboczu.


Chata należała do rodziny Maciejów z Brzezinki, a zamieszkana była aż przez cztery pokolenia noszące te same imiona. Najstarszy z rodu, dziad Maciej, był człowiekiem najstarszym we wsi, ślepym już i niemal głuchym, lecz ciągle żwawym i nie spieszącym się do tamtego świata. Syn jego, Maciej zwany Wójtem, uważany był za najmędrszego w Brzezince i słusznie wszyscy do niego zwracali się o pomoc. Jego żona, Marianna, wzór bogobojnej gospodyni, okrągła i rumiana, jak tylko gości zobaczyła, zaraz na nogi cały dom postawiła, by godnie przywitać benedyktyna i jego towarzystwo. Jedyny ich syn – również Maciej, młody i silny mężczyzna, był nie mniej poważany jak jego ojciec i dziadek. Ku nieszczęściu wielu wioskowych panien, obrał sobie za żonkę Janeczkę, dziewczynę mądrą i urodziwą, lecz nie mającą zbyt wiele posagu. Swe ubóstwo wynagrodziła mężowi kochając go ponad życie, będąc dobrą gospodynią jego domu i obdarzając go już dwójką dzieci: pierworodnym Maciejkiem, jasnowłosym aniołkiem, który tyle co nauczył się chodzić oraz niedawno powitą Aneczką.

Rodzina ta już na pierwszy rzut oka zdawała się zacna, sławiąca Boga i gościnna dla ludzi. Wydawało się, że ojciec Hieronim musiał być z Maciejami zaznajomiony nie od dziś, gdyż serdeczne ich przywitanie i wylewne rozmowy świadczyć mogły o pewnej zażyłości. To jednak usposobienie Maciejów sprawiało, że każdego witali u progu swego domu tak, jakby był członkiem ich własnej rodziny. Dla każdego mieli dobre słowo, każdego nakarmili i dla każdego mieli kąt do spania. Aniołowie musieli we śnie podszepnąć ojcu Hieronimowi do których drzwi się udać, by spotkać ludzi dobrych a wierzących. Miła patrzyła na te sceny z ukłuciem żalu w sercu. Gdzieś tam, na płaskim stepie, jej uboga rodzina dzieliła się ostatnim kawałkiem chleba podczas wieczerzy. Choć tu wszystko było inne, od pagórków począwszy, po okazałe gospodarstwo, to jednak tak serdeczne przywitanie i rodzinna atmosfera przywiodły dziewczynie na myśl jej własny dom. Łzy kręciły się w jej oczach, gdy rozglądała się wokoło, próbując przywołać w pamięci obraz małej chatki i spracowanych rodziców.

Maciejowie równie serdecznie przyjęli Piotrka i Miłą. Dziewczyna wkrótce przestała się smucić, widząc jak wiele radości i miłości panuje w tym domu. Początkowo onieśmielona, później zachęcona przez Hieronima, żywo poczęła pomagać przy kuchni i w domowych zajęciach, wypełniając każde polecenie, a wreszcie odważyła się na rozmowy z obiema gospodyniami Maciejówki. Były to kobiety wesołego usposobienia i skore do pogaduszek, a że Miła wcześniej często zajmowała się domem, była obeznana z gospodarską robotą, toteż szybko znalazła z nimi wspólny język. Pomagała w przygotowaniu strawy, sprzątaniu, zajęła się dziatwą, wreszcie pomagała w obejściu. Hieronim za namową gospodarzy postanowił, że zanocują u Maciejów, a ruszą w dalszą drogę dopiero o świcie. Miła tym bardziej starała się na coś przydać, by rodzina nie odczuła na sobie ciężaru nieznajomych.

Czas mijał szybko i nim się Miła obejrzała, słońce chyliło się ku zachodowi. Maciejek i Aneczka słodko już spali, wieczerza dawno minęła, a w gospodarstwie zapanowała wieczorna cisza. Piotrek kręcił się po stajni doglądając koni i tylko brat Hieronim zniknął gdzieś z widoku. Dziewczyna pragnęła z nim porozmawiać, gdyż przez cały dzień sumienie nie dawało jej spokoju, paląc od wewnątrz ogniem z przedsionków piekieł. Wiedziała, że mnich będzie zawiedziony i na pewno zły za to nieposłuszeństwo, bała się jego reakcji i tego, że nie zechce już jej przygarnąć. Jednak wiedziała, że musi mu to wyznać i odpokutować zaniedbanie. Rozpytawszy się o niego dowiedziała się, że Hieronim udał się pod pobliską
Bożą Mękę* samotności zażyć.

* Boża Męka - staropolska nazwa krzyża przydrożnego, kapliczki



Miła znalazła ojca siedzącego na ławeczce opodal niewielkiej kapliczki. Wyglądał jakby drzemał lub był pogrążony w głębokiej kontemplacji, więc dziewczyna poruszała się tak cicho, jak tylko mogła. Przysiadła na ziemi opodal i czekała. Wreszcie mnich nie zmieniając zupełnie wyrazu twarzy i nie otwierając oczu, odezwał się wyrywając ją z chwilowego odrętwienia:

- Mów, moje dziecko.

Miłej nagle zaschło w gardle, a serce poczęło bić szybciej. Zdawało jej się że Hieronim wie już o wszystkich jej grzechach i obmyśla karę.

- Ojcze, zgrzeszyłam... - dopadła jego kolan i wybuchnąwszy płaczem ukryła twarz w dłoniach. Chlipiąc wyznała mu wszystko, wstydząc się swojego zachowania, sprzeniewierzenia się jego nakazowi i poddania się pokusie swawolnej rozmowy. Jak zawsze gdy się denerwowała, zapomniała niemal polskiego i tym bardziej było jej przykro, że nie potrafiła się opanować. Nie odważyła się na niego spojrzeć, klęczała tylko u jego kolan i ściskała kraj jego szaty, jakby to miało ją uratować. Czekała na reakcję Hieronima.

- Zaniedbałaś modlitwę to grzech. Ale wszystko nawet grzeszne pokusy można ku dobremu obrócić. Czy wiesz co to modlitwa, powiedz? - głos zakonnika był spokojny, toteż i roztrzęsiona rusińska dziewczyna uspokoiła się nieco.

- Modlitwa... modlitwa to rozmowa.

- Modlitwa to rozmowa, ale szczególna rozmowa. Musisz mieć na względzie, że rozmawiasz z Bogiem, któren jest po stokroć ważniejszy niż człowiek. Modlić się to prosić i błagać Boga, ale nie żądać. Modlić się to podzięki składać, cześć i chwałę Najwyższemu oddawać. Modlić się to za zaniedbania przepraszać a grzechów żałować.

- Pokaż mi jak się modlisz? Chce usłyszeć jakie modlitwy znasz?

Miła dopiero teraz spojrzała na Hieronima. Jego łagodna twarz w blasku zachodzącego słońca emanowała czymś
pochodzącym od Boga. Widok ten wlał w jej serce otuchę. Podeszła do Bożej Męki i uklęknęła przed krzyżem, składając dłonie wpatrywała się w niego z uwielbieniem. Po chwili podjęła swą ulubioną modlitwę, która nie raz jej życie ocaliła:

- Zdrowa Maryja, dziwnie jeś poczęła Syna przez siemienia męskiego,
mocą Ducha Świętego, przez urażenia dziewstwa czystego.
Przez boleści żywota twego porodziłaś Krolewica Niebieskiego,
jen uzdrowił człowieka grzesznego.
Miłości jeś pełna, jenże ciebie miłował,
Gabryjela do ciebie posłał, by tobie to wiesiele wzwiastował,
iż się Syn Boży narodzić chciał.
Bog z tobą przebywał, jen cię sobie przebytkiem wybrał,
iż by jemu była Matką, grzesznym ludziem orędowniczką.
Błogosławionaś miedzy niewiastami,
csoż jich było od początka do skończenia wszego szczątka.
Ni jednać nie była rowna, ani w błogosławieniu podobna, w świętości jeś wszytki przeszła.
O gwiazdo morska, roża i lilija rajska.
I błogosławion owoc żywota twego, iżeś tego porodziła,
jegoż na niebie i na ziemi cześć i chwała.
Amen.

Nim przebrzmiało ostatnie słowo, Miła poczęła modlić się raz jeszcze. Dopiero za kolejnym razem Hieronim spojrzał uważnie na dziewkę i dziwował się temu, co zobaczył. Jej wpatrzone w krzyż oczy błyszczały nienaturalnym blaskiem w zapadającym zmroku. Twarz jej spotniała, a ręce pobielały od zaciskania ich w żarliwej modlitwie. Powtarzała raz po raz te same słowa, niby w transie jakowymś, nie reagując nawet na nakaz przestania. Pot mieszał się z łzami, ochrypły głos brzmiał wciąż z tą samą siłą, a skóra w półmroku niemalże lśniła z rozpalenia. Zdrowa Maryja... Miłości jeś pełna... Raz po raz, raz po raz. Wreszcie Hieronim potrząsnął dziewczyną, próbując wybudzić ją z tego dziwnego stanu. Krew puściła jej się z nosa, a oczy wywróciły się do góry. Osunęła się z jękiem zemdlona, a mnich dostrzegł, że jej ciało trawi bardzo wysoka gorączka, wstrząsają nim konwulsyje i dreszcze...
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 13-01-2009 o 12:24.
Milly jest offline