Demeroth
[user=184,561,345,743]
Siedział patrząc w miskę, słuchał siebie, swojego wewnętrznego głosu, swojego instynktu. Ale instynkt na razie milczał, było to dziwne. Ufał jednak sobie, jego szósty zmysł, jak go czasem nazywał, jeszcze nigdy go nie zawiódł. A może to demony, jego wewnętrzne demony zagłuszają instynkt. Zawsze w takich sytuacjach odzywały się demony i brały go w swoje posiadanie. Nienawidził tego za każdym razem. Tam na zewnątrz czuł się dobrze, był "u siebie". Nawet tu w wąskich uliczkach i ciasnych zaułkach potrafił sobie wyrobić pozycje. Choć czuł się źle i ilekroć było możliwość uciekał poza miasto. Ale w takich przypadkach jak ten, w posiadanie brały go demony. Czuł się zamknięty, odizolowany od reszty. Teraz mogło się wydarzyć wszystko.[/user]
Położył dłoń na ramieniu Nilmmer'a, ogromną dłoń.
- Panie Nilmmer, skoro Pani Tinilith chce nas wynająć, to chyba powinniśmy się zgodzić. - Jego głos był niepewny. - Wygląda wszak na to, że cały plan opracowany, więc Pani chyba wie co robi. Niestety obawiam się o Pana Orm'a. W takim stanie, w jakim się znajduje, mogą być problemy. - Mówiąc obracał głową w stronę zebranych przy stole, lecz nadal nie było widać jego twarzy. - Mam jednak pewną propozycje... Dajcie nam Pani czas do jutra rana. Ja postaram się zająć Panem Orn'em, a Pan Nilmmer, jeśli się zgodzi, będzie dotrzymywał towarzystwa Tobie i Twoim towarzyszą. - Przez chwile panowała cisza, ale Demeroth już sie nie odezwał.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |