- Co ?! Co to jest ??? - wrzasnął
Ladaczyński na trupa bezgłowego patrząc. Lico mu pobladło, a czub podgolony ze strachu, albo li zadziwienia podniósł się na karku. Toczył błędnym wzrokiem dookoła zastanawiając się widno, czy go imaginacja nie ponosi, albo też w węgrzynie nie zadano mu czego.
Z szabli ściekała krew "koguta" z gnojówką u jego stóp się mieszając.
Nie miał jednak czasu dziwić się dłużej, bo obok jego twarzy śmignął kształt jakiś czarny i momentalnie poderwał w górę gotów do następnego ataku.
Sapnął szlachciura, bo zgoła dotąd niczego takiego nie widział i zwrócił się po wyjaśnienia ku
Pustułce, gdy świsnęła mu przy uchu druga czarna błyskawica. Az przysiadł Ladaczyński, ni bacząc, że poły kontusza w gnojówce nurza, która dziwnie bulgotać zaczęła i wzbierać.
Kolejny kruk czy gawron zaatakował, tym razem celnie widać, bo wrzask się podniósł i z rozciętego ucha jucha szlachecka ciec poczęła.
Odganiać się jak szalony szablą przed ptaszyskami dziwnymi musiał gość pana Widuchowskiego, to klnąc do diabłów stu, to Maryję z Dzieciątkiem o pomoc prosząc. A ptaki jakby krwią rozwścieczone coraz mocniej atakować zaczęły. Młócił rekami w powietrzu niczym wiatrak pan Ladaczyński, siekąc powietrze na prawo i lewo. Prawda, że spadło kilka piór czarnych, ale widać było, ze szlachcic pole traci, w głąb gnojówki spychanym będąc przez powietrznych napastników.
Ale i ziemia dziś nieżyczliwa mu była. Gnojowisko wzdęło się bąblem ohydnym, coś cmoknęło w głębi i ten pękł z paskudnym mlaśnięciem.
Fontanna cieczy paskudnej przykryła szlachcica, a gdy opadła w deszczu kropli, ujrzano jak pan Ladaczyński herbu Wieniawa w gnoju na czworakach klęczy, a z czuba dumnego i wąsów gnojówka na ziemie ciecze. Za ucho rozerwane się trzymał, a z gęby otwartej słowo żadne paść nie chciało, twarz jeno kolorem szkarłatu się pokryła.
-
Za rozkazaniem pani...- Gawrot pochylił się tatarskim obyczajem rękę na sercu trzymając i odstąpił kroków kilka.
Za karczma nad polami stado kruków krążyło, nie wiadomo czy za pożywieniem, czy ofiary kolejnej wypatrując.