Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2009, 14:26   #23
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Co ?! Co to jest ??? - wrzasnął Ladaczyński na trupa bezgłowego patrząc. Lico mu pobladło, a czub podgolony ze strachu, albo li zadziwienia podniósł się na karku. Toczył błędnym wzrokiem dookoła zastanawiając się widno, czy go imaginacja nie ponosi, albo też w węgrzynie nie zadano mu czego.
Z szabli ściekała krew "koguta" z gnojówką u jego stóp się mieszając.
Nie miał jednak czasu dziwić się dłużej, bo obok jego twarzy śmignął kształt jakiś czarny i momentalnie poderwał w górę gotów do następnego ataku.



Sapnął szlachciura, bo zgoła dotąd niczego takiego nie widział i zwrócił się po wyjaśnienia ku Pustułce, gdy świsnęła mu przy uchu druga czarna błyskawica. Az przysiadł Ladaczyński, ni bacząc, że poły kontusza w gnojówce nurza, która dziwnie bulgotać zaczęła i wzbierać.

Kolejny kruk czy gawron zaatakował, tym razem celnie widać, bo wrzask się podniósł i z rozciętego ucha jucha szlachecka ciec poczęła.
Odganiać się jak szalony szablą przed ptaszyskami dziwnymi musiał gość pana Widuchowskiego, to klnąc do diabłów stu, to Maryję z Dzieciątkiem o pomoc prosząc. A ptaki jakby krwią rozwścieczone coraz mocniej atakować zaczęły. Młócił rekami w powietrzu niczym wiatrak pan Ladaczyński, siekąc powietrze na prawo i lewo. Prawda, że spadło kilka piór czarnych, ale widać było, ze szlachcic pole traci, w głąb gnojówki spychanym będąc przez powietrznych napastników.
Ale i ziemia dziś nieżyczliwa mu była. Gnojowisko wzdęło się bąblem ohydnym, coś cmoknęło w głębi i ten pękł z paskudnym mlaśnięciem.
Fontanna cieczy paskudnej przykryła szlachcica, a gdy opadła w deszczu kropli, ujrzano jak pan Ladaczyński herbu Wieniawa w gnoju na czworakach klęczy, a z czuba dumnego i wąsów gnojówka na ziemie ciecze. Za ucho rozerwane się trzymał, a z gęby otwartej słowo żadne paść nie chciało, twarz jeno kolorem szkarłatu się pokryła.

- Za rozkazaniem pani...- Gawrot pochylił się tatarskim obyczajem rękę na sercu trzymając i odstąpił kroków kilka.

Za karczma nad polami stado kruków krążyło, nie wiadomo czy za pożywieniem, czy ofiary kolejnej wypatrując.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 14-01-2009 o 00:55.
Arango jest offline