Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2009, 21:14   #163
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Fakt, starzec zaprosił ją na górę, na co stanęła jak wryta z wyrazem zakłopotania na twarzy. Jeśli w istocie był to arcymag, to nie miałby najmniejszego problemu by wymusić na niej cokolwiek, i nawet protesty jej drużyny niewiele by tu pomogły. Najpierw lekko zadrżała na myśl, że znów ona sama, i jej długi jęzor, wpędziły ją w kłopoty, ale później odezwał się Elev. Zaczął się rozwodzić nad damskimi biustami i wszelkimi walorami kobiecego ciała, co Silię wyrwało ze stanu otępienia i przyniosło, nieodpowiednią może do sytuacji, falę wesołości. Silia w końcu nie wytrzymała i zaczęła chichotać. Tak mocno, że nie zdołała nawet odpowiedzieć Aldymowi.

A wtedy stanęła przed nimi ta piękna kobieta. Tak piękna, że Silia aż lekko usta rozdziawiła. Jej wyjaśnienia spowodowały, że w półelfce znów zawrzało. Zerknęła z ukosa na wysuszonego dziadunia i chwyciwszy za najbliższy, zwinięty w rulon pergamin, zaczęła go nim okładać gorliwie po głowie.

- Stary lubieżnik! Zbereźnik! A co najgorsze kłamca! Dziewczęce rzycie ci się marzy oglądać? I dlatego się pod arcymaga podszywasz? - ta czynność, choć tamtemu krzywdy żadnej nie uczyniła, to sprawiła, że Silia się zziajała. Jęknęła znów rozeźlona łapiąc się pod boki i cmoknęła kilkakrotnie gadając dalej do siebie z politowaniem w głosie – Głupia łatwowierna gęś ze mnie. I wszystko ci łazęgo wygadałam! Jeśli komuś choć słowo piśniesz, co ci dziś zdradziłam to wrócę tu i własnoręcznie zadbam byś na własnej rzyci za szybko nie usiadł!

Sługa zaczął kłaniać się jej w pas i przepraszać uniżenie, na co czarodziejka tylko zagryzła z zapałem wargę powstrzymując się by znów go nie zdzielić po tym durnym łbie.

Zerknęła na pozostałych, którzy w milczeniu przyglądali się jej małemu przedstawieniu. Niektórzy, jak Elizabetha, rozbawieni, inni, jak Lilla, zdegustowani.
- No co? - rzuciła tylko półelfka ciskając pergamin z powrotem na biurko.

- Panno Merric – skinęła czarodziejce głową na powitanie. - Jestem Silia... - miała dodać z Talgi, ale na przeciwko tak wytwornej pani wydało się jej to nagle głupie i uwłaczające, toteż postanowiła ten fakt przemilczeć - Jeśli pozwolisz udamy się z tobą. Mamy niezwykle pilną sprawę do arcymaga Kallora. A tak z innej beczki, powinniście roztropniej sługi dobierać, bo ten to wyjątkowa kanalia, z tego przynajmniej co mi się wydaje.

Potem zaś zwróciła się do przyjaciół:
- Wszyscy są jednomyślni, że powinniśmy udać się z tą panią na bagna w poszukiwaniu Kallora? Jeśli ktoś ma obiekcje to najlepszy moment by wypowiedzieć je na głos. Nie mówię, że mamy pannie Merrick nie ufać, ale od świtu spostrzegłam, że pewien człowiek nas śledzi. Ten sam, który odprowadził mnie do „Małego Johana” po tym jak się zgubiłam. Kolejny raz, gdy go spostrzegę dam wam znać. Może uda nam się go dopaść i wypytać czego od nas chce.

- Jest jeszcze jedna sprawa nim wyruszymy. Nie ma sensu dźwigać dłużej ze sobą tego zdobycznego żelastwa. Po zbójach zostały nam, zdaje się, trzy kusze i dwa miecze. Trzeba je upłynnić, wiadomo gotówka zawsze się przyda. Chyba, że ktoś chce coś z tego sprzętu dla siebie?

Elev odpowiedział pierwszy, choć wzrok wbił gdzieś w ścianę unikając czyjegokolwiek spojrzenia. Głos miał jak zwykle chłodny, choć widać było, że jego wcześniejsza tyrada trochę go zawstydziła. Jak się teraz okazało, była niepotrzebna, choć zdaniem Silii wojownik miał jak najlepsze intencje i była mu za nie szczerze wdzięczna.

- Co do upłynnienia, pełna zgoda, co do owego śledzącego osobnika, może Elizabetha by się nim zajęła? Chyba spośród nas ma największa szansę na śledzenie z kolei jego. Może gdzie dalej pójdzie? A możne, po prostu, jak zresztą sadzę, nie może o tobie zapomnieć. A co do Kallora ... wcale nie mam ochoty, ale na bagnach na pewno zgubimy tego osobnika, bowiem trudno mi sobie wyobrazić, żeby nas tam śledził, jeżeli to jednak nie zakochany amant.

Silia poczerwieniała a później parsknęła śmiechem:
- Zakochany amant? Schlebiasz mi Elevie, ale aż tak wysoko się nie cenię. Zresztą, nie jesteśmy w Midd bez powodu. Moim zdaniem ktoś może chcieć pokrzyżować nam szyki, lub choćby czegoś się w tej sprawie wywiedzieć. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy. Porwaliśmy się na poważne zadanie. To oczywiste, że komuś nasze plany będą nie na rękę. Myślę, że nie powinniśmy zbyt błaho traktować naszego ogona. Myślę, że ktoś chce nam przeszkodzić w dotarciu do Kallora. Może nawet chcą nas zabić? - ostatnią myśl wypowiedziała na głos, zbyt późno zdając sobie z tego sprawę. Nie chciała wywoływać w drużynie popłochu, ale trzeba być realistami. Nie zdziwiłaby się, gdyby za sprawą ataku na wieżę stała mocniejsza, zorganizowana grupa. Przeszkodzili nekromancie w jego zadaniu, być może ściągnęli tym na siebie czyjś gniew i w istocie coś im zagrażało? - Bethy może go śledzić, ale to zabrałoby nam sporo cennego czasu. Myślę, że trzeba go wspólnymi siłami złapać. On co prawda zna miasto, ale nas jest sześcioro... siedmioro – poprawiła się patrząc na nowo poznaną czarodziejkę. - Moglibyśmy skręcić w zaułek i tam czekać, aż się za nami zrówna. Albo rozdzielić się na dwie grupy, by zajść go wówczas z dwóch stron i ograniczyć możliwość ucieczki. Oczywiście tylko proponuję... – usiadła na krześle i wpatrywała się w resztę. To dopiero początek ich misji a Silia poczuła się nagle potwornie tym wszystkim zmęczona.
 
liliel jest offline