Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2009, 21:53   #219
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dziwnym się wydał panu Jaksie pomysł chodzenia po zamku i szukania Rożyńskiego. Oczywiście można by mniemać, że gdy głowy ubędzie, to i reszta załogi Teleśnicy oporu stawiać nie będzie. Tyle tylko, że dzieleniem skóry na niedźwiedziu to było, któren to zwierz w borze siedział głębokim, cały i zdrów.

Nijak się było jednak panu Jaksie z kompanionami kłócić, dlatego też, bez słowa zbędnego, za nimi za nimi ruszył.
Drzwi skrzypnięcia cichego, które zwiastowało wejście nieproszonych gości, nikt nie zauważył. Kozacy dwaj, co na stołach głowy położyli, nawet nie drgnęli. Za to chłopak młody, któremu wąs nawet sypać się nie zaczął, we drzwiach stanął. Temu na szczęście głos niemal odebrało, ze zdziwienia albo i ze strachu. Rozeznać trudno było.

Kiedy pan Mariusz, ostrzem chłopaka postraszywszy, w głąb pomieszczeń ruszył, pan Jaksa insze nieco plany realizować zaczął. Ku jednemu z kozaków śpiących ruszył, a drugiego wachmistrzowi wskazał, któren człekiem doświadczonym zdawał mu się.
Takoż i pistolet za lufę ciężki chwyciwszy w łeb dał kozakowi, któren bez słowa od jednego snu w drugi przeszedł i pod stół się osunął. Podobnie jak i drugi, co od ciosu wachmistrza przytomność stracił.

Mało to polityczne było i od rycerskiego postępku dalekie, ale ze zbójami do czynienia mieli, nie z wrogiem szlachetnym.
W pół pacierza kozacy obaj powiązani byli i ze szmatami w gębach pod stołem leżeli. A zaraz potem pan Jaksa, z dragonami pospołu, za panami Mariuszem i Mateuszem ruszył.

"Pop niesamowity jakowyś" - pomyślał pan Jaksa, gdy słowa ostrzeżenia w powietrzu się rozległy. - "Jak trza, to i z diabłem radzić sobie trzeba będzie..."
Zadowolony nie był, ale jak trzeba...

I, podobnie jak pan Mariusz, o wodzie święconej pomyślał, której ze sobą nie mieli. A że poradzić na to nic nie mogli... Z ogniem zaś sztuczka niebezpieczną mogła się i dla nich okazać...

- Waćpan zamiarujesz zamek cały spalić - spytał - czy czarta owego jeno?

- Chcę spalić komnatę gdy już ją znajdziemy, otworzyć takową i rozbić dzbany oliwy wewnątrz i na zewnątrz i uchodząc podpalić - odpowiedź padła. - Pewnie wieża cała spłonie, ale zamku całego chyba nie obejmie. Pożar tak czy inaczej tym większe zamieszanie wśród bandytów zrobi i lepszy taki chaos, niż gdyby obudzeni walką przybiec z odsieczą Rożyńskiemu mieli.

- Chodźmy zatem - skinął głową pan Jaksa.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 14-01-2009 o 06:53. Powód: Odpowiedź pana Mariusza
Kerm jest offline