Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2009, 22:51   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wścibianie nosa w nie swoje sprawy (a dokładniej w każdy kąt), co z taką ochotą realizował Honogurai, nie leżało w zwyczajach Keitha. Nie wypadało czegoś takiego robić, poza tym zazwyczaj źle coś takiego wpływało na humor pana penetrowanego domu. Najwyraźniej jednak Gihed nie obserwował schodów, albo było mu całkiem obojętne, co robią jego mniej czy bardziej niemile widziani goście. W każdym razie w żaden sposób nie zareagował.

Schody skończyły się nagle. Drewniana klapa otworzyła się bez problemów, zaś Gihed, ku zdziwieniu Keitha, nawet nie mrugnął na ich widok. Jego twarz, zamiast tradycyjnej niechęci do całego świata, wyrażała raczej pytanie 'Co wam zajęło tyle czasu?'.

Eksplodujący królik nie zrobił na Keithu takiego wrażenia, jak całkiem przyjacielskie nastawienie Giheda. Mag rozmawiał z nimi tak, jakby był normalnym człowiekiem, a nie superzłośliwym gnomem, którego obawiała się cała okolica.

*Może to wpływ tej mgły* - pomyślał nieco złośliwie Keith.

Widoczne ponad powłoką mgły resztki budynków - wieża ratusza czy co wyższe fragmenty murów obronnych - wyglądały całkiem normalnie, natomiast to, co kryła w sobie mgła...
Czar prawdziwego widzenia, czy też widzenia przez mgłę, jak zwał, tak zwał, pozwolił ujrzeć rzeczy, które nie wprawiły Keitha w zachwyt. Wprost przeciwnie - był w stanie całkowicie zgodzić się z Gihedem - najnormalniej w świecie mieli przerąbane.

Ciekawą obserwację przerwał występ artystyczny w wykonaniu Feliksa. Keith mógłby się założyć, że potwory zza okna nie są w stanie wydawać równie przerażających odgłosów.
Gdy pijaczek wreszcie się uspokoił Keith spytał:

- Rozważałeś, magu, ucieczkę powietrzem, albo pod ziemią?

Gihed pokręcił głową.

- Byłoby to samobójstwem, ponieważ w mieście panuje strefa dzikiej magii. Wszystkie zaklęcia zaczynają wariować - wyjaśnił na użytek nie-magów. - Na przykład chcąc się przeteleportować kilkanaście jardów w przód możesz zostawić z tyłu nogi. Albo chcąc wystrzelić z palców strumień ognia możesz wystrzelić strumień kwiatów.

- Czy można spróbować cisnąć błyskawicę albo coś innego w takiego potworka?

- Spróbować można, ale... Po prostu nie wiem, jaki byłby skutek. Abstrahując od problemu mgły i dzikiej magii... Te materialne stwory powinny być podatne, ale te inne... Nie mam pojęcia.

- Czy ilość mgły zmniejsza się, czy trwa bez zmian? - Keith zadał kolejne pytanie.

- Z pewnością się nie zmniejsza. Może nawet gęstnieje.

Jak na razie nie wyglądało na to, że Gihedowi znudziło się udzielanie odpowiedzi. Keith postanowił zatem kontynuować.

- Ciekawe, jak długo ten stan się utrzyma. Może one walczą ze sobą? Może się same pozjadają, albo umrą z głodu ewentualnie rozpłyną się wraz z mgłą.

Gihed uśmiechnął się. Dość krzywo.

- Mnie też to ciekawi, ale nie aż tak, by wyjść i sprawdzić. Uważam jednak, że sycą się magią z mgły.

- Czy w takim z tej mgły można by niejako "wyssać" magię?

- O tak, jak najbardziej. Jednak odradzam taki pomysł. Magia panosząca się w mieście jest dzika, nieznana i nieokiełznana. Może nie zechcieć się podporządkować i w rezultacie czerpiąc z niej energię można skończyć tocząc wewnętrzną walkę umysłową, lub nawet gorzej.

Wesołe to nie było. Gdyby można wysączyć z mgły magię, to problem by zniknął. Prawdopodobnie.
Kolejny pomysł do wyrzucenia.

- Ile dni wytrzymamy, zanim umrzemy z nudów lub z głodu? - spytał. Odpowiedź na to pytanie była dość ważna...

- Jedzenia ma pod dostatkiem na co najmniej tydzień dla wszystkich w wieży - odparł Gihed. - Natomiast co do nudy... Siedzę w tym budynku już dobre piętnaście lat i nigdy mi się nie nudziło.

Patrząc na to, co znajdowało się w tym pomieszczeniu, Keith mógłby się z tym zgodzić. Same książki zapewniłyby wiele ciekawych zajęć każdemu, kto potrafił czytać. Ale informacja o jedzeniu była mniej przyjemna...

*Tydzień czasu... Trzeba będzie szybko myśleć..."

- Na jakiej zasadzie działa magiczna osłona wieży? - uzmysłowił sobie nagle, że przecież w tej chwili są poza zasięgiem potworów. - Czy jest w wieżę niejako wbudowana? Przypisana? Nie można by tak jej wziąć i przesuwać po kawałku w stronę murów? Mieszkańcy wieży pod osłoną osłony - uśmiechnął się lekko - wydostaliby się z miasta...

Gihed pokręcił głową.

- Ta osłona to nie moje dzieło. Wieża została zbudowana z tymi osłonami i zabezpieczeniami, które same ładują się magiczną energią. Tak więc jeśli ktokolwiek chciałby wziąć którąś z osłon ze sobą, to musiałby określić, jaka część budynku odpowiada za jakąś ochronę, wyjąć ją i zabrać ze sobą.

- Odpada - Keith zrezygnowany machnął ręką. - Ale dziękuję. Jak tylko wymyślę coś jeszcze, to nie omieszkam spytać.

Na twarzy Giheda pojawił się grymas, który można by zinterpretować na różne sposoby, ale nie zaprotestował.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 14-01-2009 o 15:16. Powód: Jeszcze jedno pytanie
Kerm jest offline